Rozdział 28

172 7 0
                                    

Parę dni później nadeszła pierwsza lekcja eliksirów w tym roku szkolnym. Nowym nauczycielem został tego przedmiotu został profesor Horacy Slughorn, który postanowił zawiesić swoją emeryturę i wrócić do nauczania w szkole. Profesor Snape za to zaczął nauczać Obrony przed czarną magią.

Siedzieliśmy w piątkę przy stole w klasie, gdy spóźnieni wpadli Potter i Weasley. Przeprosili za zaszłą sytuację i wzięli podręczniki z szafki. Następnie usiedli a profesor kontynuował.

- Dzisiaj będziemy przyrządzać Wywar Żywej Śmierci! Doszły mnie słuchy, że w zeszłym roku również je robiliście na dodatkową ocenę, jednak prawie nikomu nie wyszło. Zobaczymy, czy w tym roku komuś się uda! A teraz proszę, dobierzcie się w pary i otwórzcie swoje książki na stronie 158!

- Panno Black? - zwrócił się do mnie Mattheo nonszalancko uśmiechając się uroczo,

- Panie Riddle? - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy,

- Czy chciałaby pani wykonać ze mną owe zadanie?

- Och, panie Riddle'u! Jak za dawnych czasów? Z miłą chęcią! - powiedziałam, na co obydwoje zaczęliśmy się śmiać.

Praca mijała nam wyśmienicie. Miło było wrócić do miejsca, w którym pierwszy raz ze sobą rozmawialiśmy i gdzie wszystko się zaczęło. Eliksir robiliśmy dokładnie, jak w ubiegłym roku. Brunet spojrzał na przepis jedynie parę razy, dla przypomnienia. Nie zrobiłam wiele. To głównie chłopak zajmował się wywarem.

Po skończeniu, Slughorn zabrał się za ocenianie płynu. Mimo podanego przepisu w podręczniku, wielu osobom nie udał się również tym razem. Okazało się jednak, że udało się również Harry'emu, który robił zadanie sam. Następnie nadeszła nasza kolej. Oczywiście nam też się udał. Profesor był wniebowzięty! Uśmiechnięty zaprosił naszą trójkę na środek i przemówił.

- Oto osoby, które idealnie stworzyły Eliksir Żywej Śmierci. Jak obiecałem, oto wasza nagroda. - powiedział wyciągając z kieszeni trzy małe fiolki z przezroczystym płynem w środku – Proszę, daję wam w nagrodę Płynne Szczęście. Użyjcie go mądrze. - następnie uścisnął nam dłonie i zakończył lekcję. Poprosił jednak, aby nasza trójka jeszcze została. - Moi drodzy, jestem pod wielkim wrażeniem. Nie sądziłem, aby komukolwiek wyszedł, w dodatku tak porządnie wykonany. Chciałbym zaprosić was na kolację w Klubie Ślimaka. Uczęszczają tam jedynie wybitni i moi ulubieni uczniowie. Poprosił bym jeszcze o wasze nazwiska. Oczywiście pana Potter'a już znam, ale was niestety nie kojarzę.

- Ja jestem Lyra Black.

- Black? Niesamowite! Musisz przyjść i opowiedzieć mi o sobie! A pan jest...?

- Riddle, Mattheo Riddle. – odpowiedział chłopak, na co nauczyciel zbladł. Uśmiech w momencie zniknął z jego twarzy, a na jego miejsce wszedł wyraz strachu i zdezorientowania.

- Och, Riddle... No cóż, pana również zapraszam... Dobrze, możecie już iść. - powiedział plącząc słowa nauczyciel,

- Miłego dnia, panie profesorze – powiedzieliśmy i wyszliśmy z sali,

- Skąd znałeś przepis, Potter? - zapytał od razu Mattheo, gdy pojawiliśmy się na korytarzu,

- O co ci chodzi, Riddle? - odparł zdziwiony szatyn,

- Dobrze wiesz, o co mi chodzi. - dalej napierał chłopak poważnie marszcząc brwi i podchodząc do niego,

- Nie, nie wiem. Zostaw mnie lepiej w spokoju. - powiedział oburzony Harry i odszedł w swoją stronę,

- Co to było? - zapytałam zdzwiona bruneta, który wciąż przyglądał się oddalającej się sylwetce Harrego.

- Co? - zapytał zirytowanym głosem spoglądając na mnie,

- Czemu tak naskoczyłeś na Harrego?

- Skąd mógł znać przepis?

- A skąd ty go znasz? - odwróciłam role,

- Co? - zapytał marszcząc brwi. Chyba nie spodziewał się takiego pytania,

- No, dawaj. - odparłam krzyżując ręce na piersiach,

- Ugh... Powiem ci wieczorem, okej? Chodźmy na lekcje. - powiedział chwytając mnie za rękę i zaczęliśmy iść,

- Obiecujesz?

- Tak, Lyro. Obiecuję. - odparł zbywając temat brunet.

Wieczorem udaliśmy się na Wieżę Astronomiczną. Uwielbiałam spędzać tam czas. Usiedliśmy na ziemi, a brunet, jak obiecał, powiedział mi swój sekret.

- Gdy moja matka umarła, oddano mnie do sierocińca. Jedyne, co mi po niej zostało, to notes. W nim zapisane były wszelkie zaklęcia i skomplikowane receptury. Mam go do teraz. Przeczytałem ten zeszyt tyle razy, że zapamiętałem prawie wszystko. Jednak nie ma tam normalnych zaklęć, tylko czarna magia. Obawiam się, że notes należał do Voldemorta, a skoro moja matka była blisko niego, sama nauczyła się tych rzeczy. - powiedział chłopak, po czym zamilkł i zaciągnął się papierosem. Ja jedynie siedziałam w ciszy i myślałam nad tym, co przed chwilą powiedział.

- Myślisz, że go szuka? No wiesz, tego zeszytu?

- Nie sądzę. Pewnie już dawno nauczył się tych zaklęć. - odpowiedział sucho Mattheo patrząc przed siebie. Dym wypłynął powoli z jego ust i rozmył się wokół jego głowy,

- Dobra, powinniśmy już wracać do środka, za niedługo dwudziesta. - odparłam i podniosłam się z podłogi. Następnie spojrzałam na niego i podałam mu rękę. Gdy pomogłam mu wstać udaliśmy się z powrotem do dormitorium.





Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz