Rozdział 79

64 2 0
                                    

Jak burza wkroczyłem do dormitorium chłopaków, którzy zdziwieni spojrzeli po mnie i po sobie. Moje pięści były tak bardzo zaciśnięte, że paznokcie pewnie już porozcinały mi skórę, moje mięśnie były spięte a krew w moich żyłach dawno tak nie buzowała. Nosiło mnie niesamowicie i nie wiedziałem, co ze sobą zrobić.

- Stary, co się stało? - zapytał zaciekawiony Theo, który oparty o zagłówek swojego łóżka palił skręta,
- Dean ją pocałował. - odparłem, a wymawiajac jego imię zacząłem tracić nad sobą panowanie,
- Dean Thomas pocałował kogo? - zapytał najarany Blaise, na co Nott spojrzał na niego z politowaniem,
- Lyrę. Pocałował moją Lyrę. - powiedziałem cicho szybko oddychając. Tracąc hamulce, wziąłem czarną popielniczkę z komody obok i z rozmachu rzuciłem w ścianę naprzeciwko mnie. Trzask jak i dźwięk spadających kawałków rozlał się po pokoju, a mi ten akt zupełnie nie pomógł,
- Kurwa... - zaczął Zabini mrużąc oczy - Odkupujesz.
- Pierdol się Blaise. - odparłem mu wściekły,
- Mattheo - zaczął Theodore wstając, lecz od razu mu przerwałem,
- Co? Huh? - wzruszyłem gniewnie ramionami,
- Lyra może robić, co jej się żywnie podoba. - oznajmił mi, na co w chwilę się przy nim znalazłem,

Chwyciłem go za materiał czarnej bluzy z kapturem i szarpnąłem nim raz a porządnie, czym nieźle się zdziwił. Nie chcąc jednak tego pokazać, stał prosto z jego typową niezadowoloną miną.

- Lyra jest moja. Mo-ja. Niczyja inna, rozumiesz? - powiedziałem wolno przez zęby a następnie poczułem na ramieniu silny uścisk czarnoskórego, który odsunął mnie od chłopaka,
- Stary, wyluzuj. Zapal sobie. - zaproponował lekko niepewnie, na co nic nie odpowiadając wyszedłem trzaskając drzwiami,

Wchodząc do siebie myślałem, że wybuchnę zabijając wszystkich na swojej drodze. Zdenerwowany zacząłem przeszukiwać szuflady w poszukiwaniu czegoś, aż w końcu, między koszulkami, znalazłem pudełko. Szybko je wziąłem i otwarłem kładąc na blacie komody.

Jak mogła mi coś takiego zrobić? Zrobiłem i zrobiłbym dla niej wszystko. Uratowałem jej życie, pozwoliłem uciec, kryłem ją z tym a nawet pójściem za sytuację sprzed tygodnia. Tymczasem ona, z nim? Dokładnie widziałem, jak się zestresowała, przez co na moich ustach pojawił się uśmiech. Odsunęła go od siebie a on pewnie nawet nie pomyślał, o co mogło chodzić. Ale ja wiedziałem. Byłem w jej głowie.

Nachylając się zatkałem jedną dziurkę nosa a drugą wciągnęłam większą dawkę prochów, niż zazwyczaj. Wyprostowawszy się odchyliłem głowę do tyłu wciągając powietrze. Pobudziłem się praktycznie od razu a mój umysł znalazł się w innym wymiarze.

~~

Lyra:

Siedziałam przy małym stoliku na środku dormitorium tyłem do drzwi. Po dzisiejszym dniu byłam tak bardzo przepełniona emocjami i rozdrażniona, że musiałam wziąć od koleżanek z pokoju obok trochę zioła i zapalić. Na szczęście uspokoiło mnie na tyle, że od pół godziny siedziałam jeszcze nawet nie przebrana wpatrując się w ciemny blat przede mną. Jedną rękę oparłam nadgarstkiem o krawędź stołu a pomiędzy palcami trzymałam prawie wypalonego skręta. Drugą dłoń miałam opuszczoną na nogę.

Już praktycznie nie ogarniałam świata wokół siebie. Mój umysł był wyłączony a jedyne co mogłam odróżnić, to był zapach marihuany.

Nagle drzwi do dormitorium się otworzyły a zaraz potym rozległ się dźwięk ich zamykania. Myśląc że to Rosaline, która wróciła już z zajęć jogi, które rozpoczęła grupa dziewczyn w tym roku szkolnym, nie zwróciłam w ogóle uwagi. Dopiero, gdy poczułam delikatny dotyk na moim ramieniu wiedziałam, że to nie ona. Podniosłam dłoń zaciągając się porządnie z zamkniętymi oczami.

Palce drugiej osoby zjechały po moim prawym ramieniu, do dłoni wyciągając z niej zwinnym ruchem blanta. Po paru sekundach poczułam podmuch dymu w moją twarz i poczułam zapach zielska, na co się uśmiechnęłam.

Dean wiedział, jak poprawić mi humor. Dean... Nie zasługiwałam na takiego człowieka, jak on. Umiał poprawić nastrój i spowodować, że czułaś się wyjątkowo. Był wysportowany i śmiały, a z drugiej strony uroczy i czuły. Był dobrym człowiekiem.

Odzyskałam używkę z powrotem. Czułam jego oddech za moim uchem. Stał za mną. Cały czas mając zamknięte oczy chciałam trwać w tej chwili. Chłopak zaczął błądzić ręką po moim ciele. Przejeżdżając palcami po mojej skórze, zostawiał na niej ciarki. Dotknął mojego dekoltu, na co wzięłam więcej powietrza do płuc. Delikatnie muskał moje ciepłe ciało zjeżdżając w dół. Dotykami dotarł do krawedzi moich jeansów i, nie zastanawiając się choćby sekundy, pomógł sobie drugą dłonią rozpiąć ich guzik. Następnie tą drugą dłoń przeniósł na moją talię zaciskając ją.

Odchyliłam głowę do tyłu rozchylając usta, gdy wsadził swoją rękę w moje majtki. Mój oddech zaczął drżeć, gdy dotarł do mojego najczulszego miejsca, które zaczął pieścić wykwintnymi ruchami. Wygięłam lekko plecy jęcząc cicho z rozkoszy.

Był tak obeznany, co powinno mnie chyba niepokoić, ale tak nie było. Było mi dobrze, tak dobrze. Od bardzo dawna znowu poczułam te upragnione uczucie.

Uśmiechałam się coraz szerzej. Chciałam znaleźć wolną dłonią jego szyi lub innej części ciała, żebym mogła go do siebie przyciągnąć. Jednak nie umiałam, jakby go tam nie było. Jakby był duchem. W tym samym momencie rozkosz się podwoiła. Było mi tak dobrze, że nie panując nad wargami, powiedziałam jedno słowo,

- Mattheo... - wyszeptałam, lecz zamilkłam tak szybko jak zaczęłam. Cała się spięłam wiedząc, co zrobiłam, jednak chłopak dopiero po chwili wyciągnął dłoń z mojej bielizny,
- Dokladnie tak, darling. Nie zapominaj o tym. Jesteś moja. - usłyszałam znajomy głos, a mój mózg momentalnie wytrzeźwiał, jednak przez szok jakiego doznałam, nie mogłam się ruszyć. Jedynie siedziałam z szeroko otwartymi oczami wpatrując się przed siebie - Jesteś Moja.

Zrobiło mi się zimno słysząc ton, z jakim wypowiedział ostatnie słowa. Kroki ruszyły do wyjścia, gdzie zniknęły po dźwięku zamykających się drzwi. Dopiero po minucie nabrałam powietrza, które zatrzymałam w sobie wraz z uświadomieniem sobie sytuacji.

Nie mając pojęcia, co zrobić, przez następny nieokreślony czas siedziałam nie ruszając się, aż wróciła Rosie.

A ja mając mętlik w głowie wciąż czułam na sobie dobrze znany mi dotyk.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz