Rozdział 3

525 18 3
                                    

Parę dni później na obiedzie uznałam, że podejdę to Mattheo w sprawie referatu. Zostało nam parę dni do terminu a on często nie pojawiał się na zajęciach. W sumie nie dziwiłam mu się. Stres i natłok nauki z powodu tegorocznych egzaminów robiły swoje.

Właśnie zjadłam i wstałam od stołu. Podeszłam do chłopaka, który siedział ze swoją grupką znajomych.

- Co ty tutaj robisz Rosier? - odpowiedziała Parkinson od razu jak podeszłam.

- Jestem Black, zapomniałaś?

- Ooj tak tak, przepraszam panno BLACK. - nacisnęła na ostatnie słowo i zaczęła się śmiać na inni też zaczęli. Wszyscy oprócz Riddle'a, który przyglądał się teraz swoim towarzyszom,

- Możemy porozmawiać, Riddle? - powiedziałam zwracając się do bruneta,

- Chola chola kochana, nie widzisz, że jesteśmy zajęci? - nie pozwalała dać za swoje Pansy,

- Odpierdol się ode mnie, szlamo. – powiedziałam spokojnie na co tamta wstała i wybuchnęła,

- Jak śmiesz mnie tak nazywać?! Nigdy nie byłaś nikim wartościowym a jak zmienisz nazwisko na tatusia to się również nikim nie staniesz!

- Dobra wiesz co? Nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Nie potrafiłabym nawet na taki niski poziom zejść, żeby się z tobą dogadać. - powiedziałam na co odeszłam.

- Dziwka! - rzucił jeszcze Malfoy, na co idąc dalej do wyjścia przez ramię pokazałam im środkowy palec.


Mattheo's POV's

Wszyscy wrócili do tego co robili, gdy ja dalej byłem w szoku. Blondynka naprawdę mi zaimponowała. Nie wyglądała na typ z wygadanym językiem. Nie lubiłem ukazywać emocji dlatego siedziałem z kamiennym wyrazem twarzy wpatrzony w talerz.

- Wszystko w porządku Riddle? - zapytała Parkinson chwytając mnie za dłoń. Nie przepadałem za nią. Jestem w tej paczce tylko dlatego, że trzeba mieć kogoś wysoko postawionego w znajomych.

- Czemu od razu byłaś taka dla Black? Chciała ze mną rozmawiać. - odpowiedziałem uwalniając się z uścisku dziewczyny, czym była zdzwiona,

- Bo tylko na to zasługuje hehehe – powiedział Goyle szpetnie się uśmiechając zjadając już chyba dziesiąte skrzydełko kurczaka,

- No ale czemu? - pytałem coraz bardziej zirytowany co zauważył Draco,

- Spokojnie. A więc tak... - zaczął – Mała Lyra Rosier rozpoczyna z nami naukę w Hogwarcie. Zawsze taka miła i pomocna nie przypominała Ślizgona. W trzeciej klasie morderca, Syriusz Black, uciekł z Azkabanu. Okazało się, że jest on jej ojcem oraz ojcem chrzestnym Potter'a. W wakacje zmieniła nazwisko i już drugi rok je ma. Szczerze, to mi by było wstyd mieć kogoś takiego w takiej rodzinie jak Black.

Słuchałem uważnie. Dziewczyna serio była jego córką a w dodatku poniżana za to zamiast mieć szacunek wszystkich w szkole. W końcu jest jedną z ostatnich przedstawicieli jednej z najważniejszych czarodziejskich rodzin.

Postanowiłem ją znaleźć. Odszedłem od stołu i poszedłem jej poszukać. Praktycznie jej nie znałem, więc było to dość trudne.


Lyra's POV

Siedziałam na Wieży Astronomicznej. To było jedno z moich ulubionych miejsc w szkole. Praktycznie nikt tu nie przychodził, jedynie na lekcje astronomii w nocy. Astronomia to mój ulubiony przedmiot.

Czułam się upokorzona. Parkinson to zwykła kurwa czystej krwi, która uważa się za najważniejszą w całym Hogwarcie. Chciałam jedynie porozmawiać z Riddle'em.

Tak zamyślona siedziałam na kamiennej podłodze oparta o kolumnę i wpatrywałam się w już powoli ciemniejące niebo. Słońce zachodziło już za górami. Pięknie się odbijało od jeziora. Nawet nie zauważyłam gdy brunet przyszedł, usiadł naprzeciwko mnie i powiedział.

- Tutaj jesteś. O czym chciałaś pogadać? - zapytał. Gdy zorientowałam się, że tu siedzi lekko podskoczyłam, na co on odpowiedział z uśmiechem na twarzy – Jeny, ale ty jesteś strachliwa.

- Emm... no... - nie umiałam się wysłowić i tylko spuściłam wzrok na co on się zaśmiał,

- No dobra, może ja zacznę. Chciałbym cię przeprosić za Parkinson. Nie mam pojęcia co jej odjebało, ale to było słabe.

- Nie musisz przepraszać. Wiem jaka ona i reszta są. - odparłam spoglądając mu w oczy. - Dobra, było minęło. Teraz ja. Chciałam się z tobą umówić. Na, no wiesz, zrobienie referatu z eliksirów.

- Aaa, jasne... - wyczułam w jego odpowiedzi lekkie zawiedzenie, ale to zignorowałam – Musimy je w końcu zrobić.

- Właśnie, i chciałam się zapytać kiedy ci odpowiada.

- No to może jutro, po lekcjach, w bibliotece?

- Dobry pomysł. - odparłam po czym nastąpiła chwila niezręcznej ciszy,

- Też lubię tu przychodzić. – oznajmił Mattheo – To najspokojniejsze miejsce w całej szkole.

- Przychodzę tu patrzeć w gwiazdy. Podobno wszyscy z mojej rodziny mają imię po jakiejś... Wiem, że byli oschłymi snobami, ale to wciąż moja rodzina której nawet nie poznałam... - opowiedziałam wpatrując się w już ciemne niebo. Czułam na sobie jego spojrzenie. - No, to ja już pójdę. Muszę się jeszcze pouczyć na zielarstwo. - odparłam po czym wstałam i poszłam w stronę schodów.

- Dobranoc Black. – usłyszałam za plecami,

- Dobranoc Riddle. - odpowiedziałam zatrzymując się i powoli zerkając przez ramię. Następnie zeszłam ze schodów i udałam się do dormitorium.



Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz