Rodział 13

364 14 0
                                    

Mattheo'sPOV

Siedziałem na ziemi paląc papierosa na Wieży Astronomicznej. Patrzyłem w niebo, gdy przyleciała z powrotem moja sowa. W szponach trzymała list, który od razu otworzyłem list i okazało się, że odpisała..


Drogi Riddle'u

Przykro słyszeć, że tak ci beze mnie smutno. Obiecuję, że jak wrócę nie będzie nudno hahaha. U mnie cudownie. Chociaż bliźniacy Weasley musieli się wygadać o bójce.. Moi rodzice się przez to pokłócili. No cóż, nie będę obarczać cię moimi problemami. Opowiem ci może wszystko, jak wrócę i niespodziewanie spotkamy się na wieży lub w środku nocy, gdy znów przytulisz mnie od tyłu..

Wesołych świąt Riddle,

Lyra Black


Czytając tekst od razu się uśmiechnąłem. Jeszcze długi czas patrzyłem na list zanim postanowiłem się zawinąć do dormitorium.


Lyra's POV

Po tygodniowej przerwie w końcu wróciliśmy do Hogwartu. Teraz był już nowy rok, styczeń. Za niedługo moje 16 urodziny. Mimo krótkiego czasu stęskniłam się za przyjaciółmi i za... nim. Nie pisaliśmy więcej. Za to z Rose bardzo dużo. Opisała mi wszystko, co dostała, co jadła i kto przyjechał na święta. Oprócz niej ma jeszcze trójkę starszych braci, dwóch już z rodzinami. W drodze powrotnej Blaise dał nam do skosztowania ''smakołyków'' z piwnicy jego dziadka. Trunki były o wiele lepsze od ognistej, i dużo bardziej mocne. Więc gdy dojechaliśmy byliśmy już lekko wstawieni. Przynajmniej było ciekawie. Opowiadaliśmy sobie o przeszłych świętach i śmialiśmy się z każdym łykiem coraz mocniej. Jeśli chodzi o karę, musiałyśmy posprzątać CAŁĄ bibliotekę, dosłownie całą. Zajęło nam to prawie tydzień..

Nie powiedziałam im o planie gryfonów, nie sądzę, aby chcieli ryzykować. Niestety wiele rodziców i rodzin ślizgonów służyło Czarnemu Panu i byli śmierciożercami. Wolałam im tego nie mówić, przynajmniej jak na razie.

Widziałam parę razy również Mattheo, oczywiście z ''Elitą'', ale co mógł zrobić innego. Siedzieliśmy właśnie na lekcji wróżbiarstwa. Siedziałam przy stoliku z Rose. Blaise i Nott nie chodzili na te zajęcia. Obok mnie siedział brunet z Greengrass. Z chłopakiem siedzieliśmy blisko siebie. W pewnym momencie podał mi kartkę, na której było napisane:


Spotkanie dzisiaj na wieży, o 20,

Riddle


Na co uśmiechnęłam się do niego na znak zgody.

Po lekcji gdy wszyscy już wyszli postanowiłam w końcu dowiedzieć się prawdy o moich koszmarach. Strasznie z tym zwlekałam. Bałam się co usłyszę.

- Pani profesor, mam pewną sprawę..

- Tak, panno...

- Black.

- Ach tak, dokładnie. W takim razie, w czym mogę ci pomóc?

- Mam sny, a dokładniej koszmary.. Przez długi czas nie pamiętałam treści, aż do pewnego momentu.

- Często się zdarzają?

- Minimum raz w tygodniu, za każdym razem z tym samym skutkiem..

- Dobrze, usiądź kochana i mi o nich opowiedz

Moje podejrzenia się sprawdziły... Ktoś bardzo dla mnie ważny zginie przez tajemniczą kobietę. Jednak pani Trelawney powiedziała, że nie wiadomo kiedy. Może to się stać jutro, za parę miesięcy a nawet lat. Nie wiedziałam, co zrobić. Nie chciałabym żyć lata ze świadomością, że w każdej chwili ktoś, kogo kocham zostanie zamordowany przez psychopatkę.

Wieczorem udałam się, jak ustaliliśmy, na Wieże Astronomiczną. Riddle już tam na mnie czekał. Z każdym spotkaniem nasz kontakt staje się coraz lepszy. Nie wiem czemu to robię. Może dlatego, że jest jedyną osobą, która zna mnie od prawdziwej strony? Wie o moich koszmarach, problemach. Nigdy nie miałam takiej osoby.. On też z każdym spotkaniem coraz bardziej się przełamywał. Ostatnim razem opowiedział mi o swoim dzieciństwie w sierocińcu i dlaczego nie chodził do Hogwartu od pierwszej klasy. Okazało się, że był to mugolski ośrodek. Dopiero w maju poprzedniego roku, wydział Magiczny zajmujący się poszukiwaniem magicznych dzieci w mugolskim świecie, dotarł do jego ''domu''. Powiedzieli, że zabiorą go do specjalnej szkoły. Zawsze czuł się inaczej i odstawał od reszty dzieci. Dlatego bez różdżki umiał posługiwać się magią. Była to bardzo rzadka cecha u czarodziejów.

- Zostałam dzisiaj po lekcji wróżbiarstwa. W sprawie, no wiesz.. snów.

- I co powiedziała?

- Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Powiedziała, że dobrze myślałam. To przepowiednia... Ktoś ważny dla mnie zginie przez tę tajemniczą babkę. - powiedziałam wstając i zaczęłam nerwowo spacerować - Jednak nie wiadomo kiedy to się stanie! Może nawet za wiele lat! A ja nie chcę tak żyć! Prędzej dostanę na jebaną głowę! - zaczęłam krzyczeć i złapałam się za głowę. Zamknęłam mocno powieki, aż zaczęły boleć,

- Hej, hej, Lyra, Lyra – powiedział Mattheo podchodząc do mnie i chwytając mnie za ramiona. Zniżył się na tyle, żeby nasze spojrzenia były na tym samym poziomie. - Spokojnie, na pewno wszystko będzie w porządku. Nie możesz się tak przejmować. Ciiiii, spokojnie... - mówiąc to przytulił mnie do siebie mocno przyciskając. Czułam jego ciepło i bicie serca. Uspokajał mnie. Czułam się przy nim bezpiecznie. Po chwili takiego stania w ciszy powiedział coś, czego się nie spodziewałam – Może chciałabyś gdzieś wyjść kiedyś?

- Gdzieś, czyli gdzie?

- Na przykład do Hogsmade na piwo kremowe albo spacer?

- Tak, tak chciałabym - odparłam starając się na lekki uśmiech patrząc na bruneta. Dopiero teraz zwróciłam większą uwagę na jego bliznę na twarzy. Powoli podniosłam rękę i dotknęłam jego twarzy. On za to z delikatnym uśmiechem patrzył w moje oczy. - Co ci się stało?

- Powiedzmy, że nie zawsze jestem taki opanowany jak zazwyczaj. – odparł dalej patrząc w moje oczy,




Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz