Rozdział 71

70 2 0
                                    

Otworzyłam drzwi dormitorium. Wszystko było na swoim miejscu. Duży kufer stał przy moim łóżku. Na zewnątrz zawsze wszystko wydaje się okej. Ale w środku może skryty być ogromny bałagan i chaos, który zabija cię powoli jak nieuleczalna choroba.

- Proszę cię, wytłumacz mi, powiedz co się stało. - czując dotyk dziewczyny na moje dłonie wybudziłam się,

Stałyśmy na środku pokoju. Gdy jej ciepła ręka dotknęła mojej, wzdrygnąwszy odsunęłam się w bok nawet na nią nie patrząc. Wpatrywałam się w posłane łóżko zastanawiając się, kiedy wszystko się tak popierdoliło.

- Lyra, proszę cię... - ciche błagania odbijały się od zimnych ścian,
- To wszystko jest tak bardzo skomplikowane, Rosie. - spuściłam głowę,
- Mamy czas. Proszę-
- Nie mam ochoty. Ja- Nie potrafię o tym mówić. Nie zniosłabym tego.

Może i skłamałam, ale było też trochę prawdy. Potrafiłam opowiedzieć mamie, wujkowi i Tonks, ale nie umiałam mojej najlepszej przyjaciółce. Nie zniosłabym jej współczującego spojrzenia, które towarzyszy mi od ucieczki.

Nastała cisza. Powolnym krokiem podeszła do mnie i stając obok chwyciła moją dłoń w swoją. Jej dotyk palił mnie, ale nie chcąc robić scen postanowiłam się nie odsuwać.

- Dobrze, poczekam. Dopóki nie będziesz gotowa. Ale obiecaj mi, że kiedyś mi powiesz.
- Obiecuję. - odważyłam odwrócić się głowę w jej stronę,

Przyciągnęła mnie do siebie i zakleszczyła w silnym uścisku. Mimo jej drobnej postury miała niesamowicie dużo energii. Przez chwilę stałam w bezruchu, lecz gdy jej perfumy dostały się do moich nozdrzy, przestałam się hamować. Przecież to była moja Rosie. Objęłam jej szczupłe barki i się wtuliłam.

- Muszę się przejść. - oznajmiłam po pewnym czasie wyswobodzając się z jej ciała,
- Iść z tobą? - zapytała i widziałam jej chęć,
- Nie trzeba. Chciałabym być sama. - odparłam wysilając się na uśmiech,
- Och, no dobrze. Ale nie szczwędaj się za długo. Ci nowi nauczyciele są podejrzani.
- Jasne.

Chodziłam bez celu po budynku przez następną godzinę wypalając przy tym parę papierosów. Chyba popadałam w jakieś uzależnienie. Mieszkając u Remusa, podkradałam mu codziennie jednego z paczki, aby się odstresować. Szybko zauważył i kupił mi mówiąc, żebym nie chwaliła się mamie, bo zabije najpierw jego a potem mnie.

Na te wspomnienie na mojej twarzy pojawił się zarys uśmiechu. Lupin będzie super ojcem dla dziecka.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz