Rozdział 66

67 3 0
                                    

12 sierpnia 1997 rok, posiadłość Malfoy'ów

Siedziałam na ziemi naprzeciwko okna opierając się o bok fotela i paliłam papierosa. Na następny dzień Pansy przyniosła mi pełną paczkę specjalnie dla mnie. Wypuściłam dym z ust, gdy do pokoju weszły trzy kobiety. Zdziwiła mnie ich wizyta. Wstałam podnosząc popielniczkę i marszcząc brwi odłożyłam ją na stolik i stanęłam przed nimi.

- Pomożemy ci stąd uciec. - oznajmiła Narcyza Malfoy, a moje serce zaczęło szybciej bić,

Czy to możliwe?

- N-naprawde? - zapytałam a moje gardło się ścisnęło,
- Tak. Doszłyśmy do wniosku, że tak będzie najlepiej dla nas wszystkich. - kontynuowała a na moich ustach zaistniał delikatny uśmiech,
- Jutro nie będzie praktycznie nikogo oprócz nas. Największa szansa będzie z samego rana. - dodała Astoria,
- Masz. - powiedziała zdawkowo Pansy dając mi moją różdżkę,

Ostrożnie wzięłam ją drżącymi dłońmi i przyjrzałam się jej.

- Dziękuję wam.
- Nie ma za co. - odparła Greengrass i uśmiechnęła się ciepło,
-  Jutro przyjdziemy po ciebie po ósmej. Bądź gotowa. Najlepiej ubierz się w coś wygodnego. - powiedziała Narcyza i wyszła a w jej ślad podążyły dziewczyny,

Zostałam sama w pokoju. Miałam możliwość stąd uciec. Uśmiechnęłam się przyciskając różdżkę do piersi.

Tego wieczora podekscytowana kładłam się do łóżka. Spoglądając w bok na stolik nocny zobaczyłam pierścionek zaręczynowy.

Przepraszam.

~~

Mój sen przerwało walenie do drzwi. Otwarłam gwałtownie oczy a w tym samym momencie do pokoju wbiegła Astoria. W jej oczach była panika.

- Co sie stało? - zapytałam wstając, a ona wyminęła mnie i otworzyła na oścież okno,
- Nie można zwlekać. Musisz uciekać. Teraz. - odpowiedziała szybko i chwyciła mnie za rękę,
- Ale jak to? Co się dzieje?
- Nie ma czasu. Nie wyjaśnię ci więcej. - pociągnęła mnie do wyjścia, ale udało mi się na szczęście chwycić różdżkę ze stolika nocnego,

Zbiegałam po schodach trzymając się kurczowo ręki dziewczyny. Zdążyłam się dowiedzieć, że było parę minut po siódmej. Gdy znalazłyśmy się przy głównych drzwiach, czekały tam na nas już dwie pozostałe.

- Biegnij do bramy, jest uchylona. Następnie na ukos w prawo do lasu. Za potokiem będziesz mogła się teleportować. - Narcyza podawała mi instrukcję a w jej oczach widziałam powagę sytuacji,
- Dziękuję wam tak bardzo. Mam u was dług. - oznajmiłam i na pożegnanie mocno uscisnęłam Astorię, która zacisnęła ramiona na moich,

Spojrzałam ostatni raz na zgromadzone i otworzywszy duże drzwi wybiegłam na poranny mróz. Rosa osiadła nawet na schodach, więc ostrożnie zeszłam bosymi stopami a następnie ruszyłam brukowaną drogą do dużej czarnej bramy. Wychodząc poza teren posiadłości zwróciłam wzrok na mroczny las po prawej. Ruszyłam w jego stronę biegiem.

Niestety mój brzuch dał się we znaki. Po około stu pięćdziesięciu metrach musiałam dużo zwolnić i iść szybkim krokiem. Byłam już w trzech czwartych drogi do skraju gęstwiny, gdy usłyszałam za sobą krzyk,

- Lyra! - znajomy meski głos dotarł do moich uszu,

Spojrzawszy przez ramię zauważyłam biegnącego w moją stronę Riddle'a. Nagle nabrałam siły by biec. Starałam się jak najszybciej przebierać nogami. Wbieglam w pogrążony w ciemnościach las.

Pędziłam co tchu po ściółce, która raniła moje stopy. Słyszałam jego szybkie kroki. Mój brzuch cholernie bolał, ale dzięki adrenalinie nie zatrzymałam się. Biegłam ile sił w nogach mając nadzieję, że go zgubię i mi się uda. Co chwilę odwracałam głowę w jego stronę, biegnącego coraz bliżej.

Złapał mnie. Za rękę. Szarpałam się i wyrywałam z całej mojej siły, lecz jego silna dłoń trzymała mnie za przedramię. Z moich ust wydostało się jęknięcie. Zacisnęłam mocniej dłoń na rękojeści różdżki i celując w bruneta wyszeptałam zaklęcie.

- Depulso.

Mattheo odrzuciło na dobre dziesięć metrów ode mnie, po czym uderzył plecami o ziemię. Syknął głośno z bólu a po chwili podniósł się opierając na łokciach. Jego wzrok mnie złamał. Błagalne spojrzenie dopadło mnie, przez co poczułam się jak potwór.

Jednak ja wiedziałam, co musiałam zrobić. Spojrzawszy po raz ostatni w jego brązowe oczy, odwróciłam się i teleportowałam zostawiając za sobą miłość mojego życia.

Straciłam Go.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz