Rozdział 89

52 2 0
                                    

Rosie:

Obudziłam się wczesnym rankiem. Przecierając oczy spojrzałam na pokój. Theodore obejmował mnie od tyłu a Blaise w łóżku obok cicho chrapał.

Na szczęście przygarnęli mnie na tą jedną noc. Musiałam im oczywiście powiedzieć,  co się stało, a przez to że musiałam się komuś wygadać, dowiedzieli się o moich zmartwieniach w stosunku do Lyry i jej łatwego popadania w nałogi.
Długo siedzieliśmy rozmawiając na ten temat i doszliśmy do wniosku, że musieliśmy jej jakoś pomóc.

Jedynym problemem było to, że Black nie widziała żadnego problemu i niesamowicie by się zdenerwowała, gdybym zaczęła ten temat. Lecz chciałam dla niej dobrze. Musiałam jej pomóc, przecież była moją przyjaciółką.

Wstałam i biorąc mundurek po cichu wyszłam na korytarz. Wchodząc do naszego dormitorium zauważyłam mały bałagan. Przyjaciółki za to nie było w pokoju na co się nieco zestresowała, dopóki nie usłyszałam jej w łazience, na co odetchnęłam z ulgą.

Odłożyłam strój na łóżko oraz postanowiłam trochę posprzątać. W moim gardle pojawiła się gula, gdy w popielniczce na stoliku zobaczyłam resztki skrętów. A więc jednak. Nie umiała przestać. Spojrzawszy w bok, na ziemi leżała pusta butelka wina, na co zakręciło mi się w głowie.

Nie mogłam jej pozwolić, aby się stoczyła. Nie umiałam patrzeć, jak zatracała się w tym cholerstwie.

Z rozmyślań wyrwał mnie podejrzany dźwięk wydobywający się z łazienki.

- Lyra? - zapukałam do drzwi, lecz odpowiedziała mi cisza - Lyra?
- R-Rose? - po chwili otworzyła a jej widok mnie przeraził. Była bardzo blada i ledwo utrzymywała się na nogach podpierając się framugi,
- O mój Merlinie... - moja klatka piersiowa boleśnie się zacisnęła,

Spojrzała mi w oczy, w których zobaczyłam rozgoryczenie i wstyd. Chciała zrobić krok, jednak była tak słaba, że się potknęła. W ostatniej chwili udało mi się ją chwycić i powoli poprowadziwszy ja do łóżka, położyłam ją do niego.

- Przepraszam. - wyszeptała słabo,
- Lyra, później mi to powiesz. Musisz odpocząć. Pójdę po jakąś pomóc.
- Nie. - zaprotestowała - Nie idź, proszę.

Te słowa postawiły moje zamiary pod znakiem zapytania. Chciałam jej pomóc ale nie chciałam nic robić wbrew jej woli. Mimo to pierwsze wygrało i szybkim krokiem wyszłam na korytarz.

Wpadłam bez pukania z powrotem do pokoju chłopaków a następnie podchodząc do Zabini'ego starałam się go wybudzić.

- Co jest? - zapytał zły - Co się dzieje?
- Potrzebuję twojej pomocy. - poprosiłam niemal błagalnie, na co momentalnie się wybudzil i podniósł do siadu,
- Co się dzieje? - zapytał siadając na skraju materaca,
- Lyra ma ogromny zjazd. Powiedz mi, Blaise, jak mogę jej pomóc?
- Emmm - przetarł dłońmi twarz - Herbata ziołowa, pozwól jej spać, ale żeby też trochę posiedziała, cisza i spokój. Nie wiem... Chyba tyle. - spojrzał na mnie bezradnie,
- Dzięki wielkie. - podziękowałam i wróciłam do siebie,

Zostałam przez cały dzień z przyjaciółką, której z każdą godziną się polepszało. Wieczorem udałam się na kolację, a gdy wróciłam zastałam ją wychodzącą z łazienki wyciągająca ręcznikiem włosy.

- Cieszę się, że już lepiej. - uśmiechnęłam się do zmartwionej blondynki,
- Rosaline, ja... - wzięła głęboki oddech spuszczając ręce wzdłuż ciała - Przepraszam. Bardzo. Za wczorajszy dzień i za dzisiejszy również. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Przepraszam.

W ciszy podeszłam bliżej przytulając ją do siebie. Od razu odwzajemniła uścisk i położyła policzek na moim barku. Następnie poprosiłam ją, żeby usiadła na krześle. Zrobiłam to samo naprzeciwko.

Wzięłam głęboki wdech starając się ułożyć słowa w logiczne zdania.

- Ja wiem, że jest ci ciężko. Rozumiem to. Ale używki w tym nie pomogą. Będą powodowały, że będziesz się czuła coraz gorzej a realny świat będzie cię przytłaczał, więc będziesz brać coraz więcej. To błędne koło, z którego później już nie da się uciec. Jesteś dla mnie ważną, dlatego nie chcę abyś się tak krzywdziła. Pomogę ci, ale musisz się wziąć w garść. - powiedziawszy to obserwowałam jej reakcję. Patrzyła na mnie szklistymi oczami,
- Dobrze. - odpowiedziała cicho, lecz szczerze. Podniosłam się i przytuliłam ją mocno do siebie,
- Damy radę. Ty dasz radę.
- Dam radę.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz