Rozdział 56

91 3 0
                                    

Obudziłam się na tej samej zimnej j brudnej podłodze. Moja głowa niemożliwie bolała a w uszach mi piszczało. Otworzyłam oczy. W pomieszczeniu byli inni ludzie niż ostatnim razem, ale ich sylwetki mi się rozmazywały. Powoli podniosłam się na kolana, co nie było łatwym zadaniem. Włosy spływały mi po twarzy. Odrzuciłam je na boki i wtedy dopiero mogłam widzieć.

Rozwarłam szeroko oczy, gdy zobaczyłam zakrwawionego Mattheo, który wpatrywał się pusto w drewniane panele przed nim.  Jego brew była rozcięta, miał podbite oko, złamany nos i popękane usta. Jego czarna koszulka była zakrwaniona i ponaciągana.

Po chwili zwróciłam uwagę na to, że wszyscy byli odwróceni w jego stronę. Klęczałam najciszej, jak to tylko było możliwe. Brunet wyczuł, że ktoś się w niego wpatrywał, bo spojrzał w moją stronę nie unosząc głowy. Jego oczy były przepełnione gniewem i... żalem? Na początku nie wiedziałam, o co mogło chodzić, lecz po chwili doszła do sedna.

Ślub Willa i Fleur.

Wtedy odwróciła się w moją stronę Bellatrix, na której twarzy pojawił się znowu ten szaleńczy uśmiech. Od razu dostałam na całym ciele gęsiej skórki. Widziałam w jej oczach zadowolenie.

- Zobaczcie, kto się w końcu obudził. - przemówiła a reszta stojących odwróciła się w moją stronę. Z osób, które kojarzyłam  był Lucius, Lestrange i dwóch innych, jednak nie znałam nazwisk. Oprócz nich było jeszcze trzech nieznajomych,
- Dobrze, że twój chłopaczyna powiedział nam już wszystko, co było ważne. - powiedział zadowolony mężczyzna w średnim wieku z siwiejącymi włosami,

Spojrzałam na Mattheo mając nadzieję, że moje przypuszczenia nie były prawdą. Jeśli powiedział o ślubie, naraził tym mnóstwo przeciwników Voldemorta. Widząc to reszta zaczęła chichotać z kpiną.

- Oj, kochanie. Widzę, że nie rozumiesz. Pozwól, że Ci wytłumaczę. - odparła Bellatrix przez co przeniosłam na nią wzrok - Riddle właśnie powiedział nam, gdzie znajdziemy Pottera.
- Co? - zapytałam zszokowana i popatrzyłam na chłopaka,
- Pochwalił się nam, że pierwszego sierpnia będzie ślub Williama Weasley i Fleur Delacour, na który jesteś zaproszona. Więc pewnie będzie też tam "Wybraniec".
- Nie! Co? To nie prawda! - zaczęłam do końca nie wiedząc co zrobić,
- Skoro już wiecie, dokończcie swoją umowę. - przerwał nam Mattheo podnosząc w końcu głowę - Wypuście nas i dajcie nam spokój.
- Och... - westchnęła czarnowłosa i spuściła głowę marszcząc brwi. Po chwili jednak zaczęła sie śmiać, co mnie zaniepokoiło - Ale nie było nic w umowie, że was wypuścimy. - zwróciła się do Riddle'a przechylając głowę,
- Nie taka była umowa! - podniósł głos zdenerwowany, a ja z doświadczeń wiedziałam że nie zapowiadał niczego dobrego,
- Na pewno nie taka, jaką sobie wymyśliłeś. - wtrącił się Malfoy - Powiedzielismy, że przestaniemy torturować o informację o Potterze. Nie mówiliśmy nic o wypuszczeniu was wolno.
- Wy cholerni... - zaczęłam cicho z obrzydzeniem,
- Zamknij się suko. - zasyczał jeden z mężczyzn,
- Nie odzywaj się tak do niej. - zagroził na pozór spokojnie ukochany,
- Mattheo, nie zapominaj że jeszcze nie skończyliśmy. - zmieniła temat Bellatrix - jeszcze dużo zabawy przed nami.

Mattheo spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem. Sama czułam się, jakbym w ogóle nie uczestniczyła umysłem w tej rozmowie. Jedynie moje zbrudzone posiniaczone ciało. A dusza? Sama nie wiem... Nie czułam się nawet sobą. Przestawałam mieć nadzieję, że kiedykolwiek jeszcze zobaczę kolory, przyjaciół czy mamę. Chciałam stamtąd uciec, lecz nie mogłam. W dodatku nie uciekłabym sama. Nie zostawiłabym tutaj samego Mattheo. Wpatrywałam się w jego brązowe oczy i błagałam w środku, aby obudzić się z tego koszmaru.

~~

Jeśli myśleliście, że gorzej być już nie mogło, myliliście się. Piekło zaczęło się dopiero od tamtego momentu. Prawdziwe piekło dopiero nadchodziło.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz