Rozdział 30

163 6 0
                                    

Nadeszła pora kolacji Klubu Ślimaka. Bardzo nie chciałam tam iść, ale wiedziałam, że profesor Slughorn nie dałby mi żyć. Mattheo był takiego samego zdania. Oprócz nas, jakimś cudem, Blaise również został zaproszony. Uznaliśmy jednak, że się tam udamy.

Rose chodziła na podstawę, a Theodora bał się Slughorn. Podobno on i pan Nott byli dobrymi znajomymi. Byli...

Umówiliśmy się, że spotkamy się na miejscu. Postanowiłam ubrać się normalnie, ale też nie jak zawsze. Rosie zawsze miała do mnie pretensje, że ubieram się jak żulisko a mam ''zajebiste ciało''. Mi było tak jednak wygodniej i nie lubiłam pokazywać go każdemu. Jak każda normalna osoba miałam kompleksy. Postawiłam na białą spódniczkę tenisową, do tego biała koszula, a na górę czarny sweter bez kaptura z Nike. Do tego, jak zwykle, czarne Conversy. Włosy spięłam w wysokiego kucyka, a przednie pasma zostawiłam luźne. W sumie trudno by było je spiąć, ponieważ miałam je ścięte w stylu „Curtain Bangs". Poprawiłam szybko makijaż i spojrzałam na zegarek.

Kurwa, znowu się spóźnię...

Kolacja zaczyna się lada chwila, a ja jestem jeszcze w pokoju. Szybko wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy i wybiegłam z dormitorium.


Mattheo's POV

Siedziałem przy okrągłym stole i jadłem spokojnie posiłek. Profesor każdego wypytywał o rodziny, przyszłość, naukę i tym podobne. Siedziałem obok Blaise'a a obok mnie zostało puste miejsce na Lyrę, której nie zabierało się na pojawienie...

W pewnym momencie drzwi gwałtownie się otworzyły, a do pomieszczenia wpadła blondynka. Miała na sobie spódniczkę i... moją bluzę? Już wiadomo, gdzie się podziała.

- Ooo, panna Black. - powitał ją nauczyciel wstając i wyciągając rękę na powitanie,

- Dzień dobry i bardzo przepraszam za spóźnienie. - powiedziała lekko zdyszana i również podała rękę, następnie siadając obok mnie,

- Dobrze, że przyszłaś. Już myślałem, że mnie wystawiłaś. - powiedziałem spoglądając na dziewczynę, która zajadała się teraz sałatką,

- Przecież nie zostawiłabym cię na pastwę losu, kochanie. - spojrzała na mnie i uśmiechnęła się – Chociaż w sumie mogłam. Dałbyś radę z Blaise'em. - dodała uśmiechając się cynicznie i spoglądając na czarnoskórego, który akurat odpowiadał na jakieś pytanie nauczyciela,

- Ha ha ha, bardzo śmieszne. - odwróciłem wzrok przewracając oczami,

- Oj, no weź. - zaśmiała się pod nosem i szturchnęła łokciem,

- Panno Black, jak pańska matka? - wtrącił się w nasze przekomarzanki Slughorn, na co dziewczyna zadławiła się lekko daniem,

- Umm, wszystko dobrze, dziękuję. - uśmiechnęła się lekko,

- A ojczym? Jak jego firma? - zapytał, a jej mina od razu zrzedła,

- U pana Greenberg'a w najlepszym porządku. Jego firma ciągle się rozwija. - powiedziała chłodno i nawet nie próbowała się uśmiechać,

- To bardzo dobrze! - odparł nauczyciel i zajął się nękaniem innych uczniów.

Przez następną godzinę słuchaliśmy opowieści różnych osób. W pewnym momencie zauważyłem, jak Corman patrzy na Granger, co pewnie nie uszło również Lyrze. Po skończonym spotkaniu wraz z Zabini'm udaliśmy się na krótki spacer, żeby zapalić.

- Widziałeś tego skurwiela, jak patrzył na Mionę? - zapytała blondynka przechadzając się po korytarzach, a w jej głosie słychać było podenerwowanie,

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz