Rozdział 47

146 5 0
                                    

Nadszedł Kwiecień.

Od moich niezapomnianych urodzin bardzo zbliżyliśmy się do Mattheo, bardziej niż przedtem. Teraz już w ogóle nie krępowałam się przy nim i nie bałam się pokazywać mu swojego ciała. Brunet był niesamowity w tym co robił i żebym nie czuła się niekomfortowo, po kolei pokazywał mi nowe rzeczy. Poznałam w końcu Jego w stu procentach. Wiedziałam, co, gdzie i kiedy. Często przychodziła mu ochota, gdy uczyłam się w pokoju.

- Lyra. - usłyszałam za swoimi plecami, gdy siedziałam na łóżku i czytałam książkę z astronimii,

- Co takiego? - odpowiedziałam nie odrywając wzroku od kartek,

I'm so horny. - powiedział, złapał mnie od tyłu za talię i pociągnął, na co pisnęłam,

W szkole było dobrze. Wciąż zdobywałam punkty dla mojego domu. Na szczęście nie było jakoś bardzo trudnego materiału w tym czasie, więc mogłam się trochę rozluźnić.

Parę dni temu dowiedziałam się od Hermiony i Rona o wyjeździe Harry'ego z profesorem Dumbledore'em ze szkoły. Niestety nie powiedzieli mi więcej oprócz tego, że na pewno nic mu nie będzie. Tak czy tak jednak nie byłam spokojna. Dyrektor czasami miał dziwne pomysły.

Martwiło mnie jednak coraz częstsze znikanie Theodore'a i Blaise'a. Bywały okresy, w których nie było ich nawet tydzień. W tym czasie nasza trójka była zestresowana i przygnębiona. Wolałam nie myśleć, do czego musieli być zmuszani i zdolni. Wiedzieliśmy, że dopóki będą posłuszni, to nic im się nie stanie. Mimo wszystko za każdym razem, gdy mieli wezwanie, byłam cała chora. Mattheo za to chodził podenerwowany. Gdy chłopacy wracali, od razu rozmawiał z nimi dokładnie co się działo. Obawiał się, że Voldemort dowie się o jego istnieniu, z czym również moim. Mówiłam mu, że nie ma się mną przejmować, ale nie przegadasz. 

- Mattheo, nie zamartwiaj się tak i chodź spać. - próbowałam Go namówić siadając na łóżku,

Mattheo podpierał się rękoma o komodę i spuścił głowę. Czułam, że był bardzo zestresowany. W pewnym momencie agresywnie otworzył szufladę i wyciągnął z niej papierosy i zapalniczkę, po czym bez zastanowienia zapalił peta w pokoju. Zaciągnął się, by zaraz wypuścić ustami kłęby białego dymu.

- Mattheo. - powiedziałam zdenerwowana i wstałam. Od razu zwrócił na mnie swój wzrok, gdy podeszłam do niego i wyrwałam mu papierosa z dłoni,

- Lyra, dawaj mi to. - odparł chłodno, jednak jako jedna z niewielu albo jako jedyna nie bałam się tego tonu. Podeszłam do szafki nocnej i wrzuciłam używkę do kubka z wodą – Wtf, dlaczego to zrobiłaś? - zapytał z wyrzutem, gdy się odwróciłam do Niego przodem,

- Rozumiem, że możesz się denerwować, ale nie będziesz palił w dormitorium. 

Spojrzał na mnie tylko zły i zdziwiony. Następnie bez słowa wziął paczkę i zapalniczkę i wyszedł z sypialni trzaskając drzwiami. Stałam jak wryta w ziemię. Nie wiedziałam, co się z nim ostatnio działo. Nie tylko on martwił się o chłopaków, ale od pewnego czasu podczas ich nieobecności był jeszcze bardziej emocjonalny. Często nie spał po nocy, mniej jadł i nie odzywał się. Wiedziałam oczywiście, że coś się dzieje, ale gdy tylko zaczynałam rozmowę, to zbywał mnie mówiąc że stresuje się meczami które zaczynały się w kwietniu. Jednak byłam pewna, że nie chodziło o to.

Dopiero po chwili otrząsnęłam się i postanowiłam pójść za brunetem. Otworzyłam szafę i wygrzebałam czarną bluzę. Następnie ubrałam grube skarpety i ruszyłam przez korytarz. Zimno ciągnęło od podłogi, ale nie chciałam robić hałasu podeszwami. Udałam się ostrożnie na Wieżę Astronomiczną. Wchodząc po schodach, jak zwykle się zmęczyłam. Nie małe było moje zdziwienie, gdy na samej górze nie spotkałam ukochanego. Zawsze tu przychodził, więc zaczęłam się trochę martwić. Postanowiłam poszukać Go po tym gigantycznym zamku.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz