Rozdział 96

60 2 0
                                    

Leżałem w łóżku wpatrując się w sufit nade mną. Dzisiejszego popołudnia wróciłem od ojca po paru dniach. Spojrzałem w bok, gdzie spała naga Parkinson. Na początku nie chciałem jej tam, lecz po wszystkim mi to obojętne. Musiałem się wyżyć, i to zrobiłem. Lecz teraz?

Podniosłem się siadając na skraju materacu. Potarłem mój kark a następnie przeczesałem włosy. Wstałem biorąc jakieś czarne spodnie i bluzę, po czym opuściłem pokój.

Przechadzałem się pustymi korytarzami, a na zewnątrz było już ciemno. Moje myśli błądziły wokół dzisiejszej sytuacji. Nie chcąc, miałem poczucie winy, jakbym popełnił zbrodnię. I według mnie ją popełniłem, mimo że wszyscy wokół powiedzieliby mi inaczej i śmialiby się z mojego punktu widzenia.

Kończąc papierosa, wyrzuciłem go gdzieś w bok. Rozejrzałem się wokoło i, o dziwo, nie kojarzyłem tego miejsca. Częste spacery spowodowały, że znałem budynek jak własną kieszeń, lecz ten wciąż miał swoje sekrety. Powolnym krokiem ruszyłem przed siebie. Stary korytarz był cały w pajęczynach i kurzu. Długo nie mogło być tu żadnego człowieka.

Postanowiłem otworzyć jedne z drzwi, żeby się porozglądać. Nie miałem po co wracać do siebie, w dodatku gdy wciąż była tam dziewczyna. Pomieszczenie było puste, jedyna rzecz, oparta o ścianę, była przykryta płachtą. Podszedłem bliżej i wyciągnąwszy rękę, odsłoniłem przedmiot. Przede mną stało duże stare lustro.

- Ain Eingarp... - wyszeptałem oglądając je z zapartym tchem,

Wiedząc, jakie miało właściwości, obawiałem się spojrzeć w jego zwierciadło. Walczyłem z myślami i chęcią zerknięcia. Nie umiejąc się dłużej powstrzymać, opuściłem wzrok na siebie w odbiciu, a to co tam zobaczyłem, zahipnotyzowało mnie.

Lyra. Moja Lyra, która w rzeczy samej, była moja. Rozszerzyłem usta na ten widok. Oboje byliśmy starsi, i szczęśliwi... Uśmiechaliśmy się szeroko co chwile na siebie zerkając. Obejmowałem ją w talii i czułem... spokój. Słysząc w tle śmiech dzieci i przeniesiony wzrok blondynki gdzieś indziej, moje oczy się zaszkliły.

- Nie mogę w to wierzyć... - odwróciłem się tyłem zakrywając oczy dłonią, chęć obserwowania tego dalej była nie do przezwyciężenia,

Spojrzałem z powrotem na tez utopijny obrazek. Był marzeniem, moim. Z jednej strony rozrywał mi serce, a z drugiej rosła mi nadzieja, że tak mogło się wszystko zakończyć.

Usiadłem na zimnej kamiennej podłodze. Nie mam pojęcia, ile przesiedziałem w tej samej pozycji. Ocknąłem się dopiero, gdy promienie Słońca przedostały się przez dziurawe płachty zawieszone na oknach.

Pokręciłem głową przecierając twarz dłońmi, po czym się podniosłem. Ostatni raz spoglądając w zwierciadło, skierowałem się do schodów.

Dzisiaj po śniadaniu, uczniowie wyjeżdżali na przerwę świąteczną do domów. Na szczęście, jakimś dobrym trafem udało mi się, abym nie musiał jechać. Wciąż nie mam pojęcia, jak się to udało.

Nie udałem się na posiłek, wolałem za to posiedzieć na głównym placu szkolnym. Siedziałem na murku krużganku obserwując wychodzących i powoli gromadzących się ludzi.

Wtedy ją zobaczyłem... Lyra szła razem z Rosie, która jej coś intensywnie mówiła. Ta jedynie kiwała na jej słowa patrząc w dół. Wokół zacząłem słyszeć szepty i chichoty, co mnie rozkojarzyło. Na ich dźwięk, blondynka nałożyła kaptur bluzy na głowę. O co chodziło? Zdenerwowało mnie to tak bardzo, że najchętniej zabiłbym wszystkich śmiejących się.

Za chwilę wyszli również nauczyciele, którzy zaczęli liczyć uczniów i prosić o spokój. Widząc żegnające się dziewczyny zrozumiałem, że Black również zostawała w szkole na okres świąt. Wciągnąłem powietrze, gdy obok nich pojawili się Nott i Zabini, z którymi również się pożegnała. Przebaczyła im?

Blondynka stanęła przy wejściu, podczas gdy uczniowie skierowali się w stronę stacji kolejowej. Gdy wszyscy już poszli, rozejrzałem się dokoła. Oprócz naszej dwójki, było tam też parę innych osób... oraz Dean Thomas, na którego widok zacisnąłem pięści. Widziałem, jak Lyra na niego spojrzała, a jej wzrok przepełniony był złością i żalem.

Wiedziałem, że podczas tych dwóch tygodni coś się wydarzy. I się nie myliłem.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz