Rozdział 4

481 16 4
                                    

Po lekcjach udałam się do biblioteki, jak umówiłam się z Riddle'em. Na zielarstwie zdobyłam dla mojego domu kolejne 10 punktów. Powinni być mi wdzięczni za to.

Gdy weszłam do pomieszczenia do moich nozdrzy dostał się zapach starych ksiąg, uwielbiałam go. Postanowiłam poszukać bruneta. Niestety go jeszcze nie było. Oczywiście, po co być na czas?Uznałam, że sama zacznę pracę. Udałam się do działu o eliksirach. Po poszukiwaniach i wspinaniu na półki miałam już prawie wszystkie. Została ostatnia, czerwona księga o największych wynalazcach eliksirów naszej ery, która była na najwyższej półce. Nie chcę abyście czuli jakbym była jakaś bardzo niska czy ''pick me'', ale moje 165 centymetrów wzrostu mówiło samo za siebie.

Patrzyłam na półkę z niedowierzaniem. Pokręciłam głową i wzięłam się do roboty. Niestety nie było żadnej drabiny. Postawiłam nogę na pierwszej półce, następnie na kolejnej i kolejnej. Byłam już prawie na miejscu. Chwyciłam księgę, która okazała się dużo cięższa niż myślałam. Przeciążyła mnie przez co spadłam do tyłu.

Jednak nie czułam bólu. W ostatniej chwili ktoś mnie złapał. Gdy położył mnie na ziemi wiedziałam kto to był. Spóźnialski. Patrzył na mnie niezrozumiale ze zdziwienie oraz rozbawieniem w oczach. ZNOWU miał ten łobuzerski uśmieszek, który tak bardzo mnie denerwował. Ja za to od razu oblałam się rumieńcem, czułam się okropnie poniżona.

- Co ty właściwie chciałaś dokonać?

- Wzięłam księgę, którą ty mogłeś wziąć gdybyś się nie spóźnił. - powiedziałam patrząc surowo w jego ciemne oczy.

- Zapewne, niestety coś mnie jeszcze zatrzymało, ale teraz możemy zacząć.

Przez kolejne cztery godziny robiliśmy pracę. Szczerze, Riddle mi zaimponował. Uwinęliśmy się szybciej niż myślałam. W dodatku wiele rzeczy umiał sam bez książki. Na początku nie chciałam mu ufać w tej sprawie, lecz gdy sprawdzałam informacje w źródłach, okazywały się prawdą.

Gdy skończyliśmy była już praktycznie noc. Posprzątaliśmy książki i udaliśmy się cichaczem i szybko do dormitorium. Nie chciałam spędzać z nim tyle czasu, szczególnie że był crush'em numer 1 w tej szkole. Od razu podbił serca wszystkim dziewczynom. Nawet ze starszych klas. To było chore. Co one w nim widziały?

Szliśmy w ciszy aż do drzwi Pokoju Wspólnego. Gdy otworzył drzwi i mnie przepuścił, wszyscy od razu zwrócili na nas swoje oczy. Ja bez zastanowienia podeszłam do mojej paczki a Riddle do swojej. Nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy nagle Rose wstała i podbiegła do mnie.

- Lyra, krukoni robią imprezę w sobotę! Czyż to nie wspaniale? - mówiła bardzo szybko przyjaciółka,

- Zajebiście, tylko nie mam się w co ubrać.

- Tym się nie martw skarbeńku, w piątek po lekcjach pójdziemy na zakupy do Hogsmade. - powiedziała dziewczyna,

 - A wy chłopcy? Co u was? - przeniosłam rozmowę na większe grono – Idziecie?

- Jeszcze się pytasz? - odparł szybko Theo – Nie mógł bym przegapić takiej okazji!

- A ty Blaise?

- Czy te pytanie ma jakikolwiek sens? Tyle puchonek i krukonek w jednym miejscu, ubrane w krótkie sukienki z ognistą. Będę w cholernym niebie!

Siedzieliśmy jeszcze chwilę po czym rozeszliśmy się do swoich pokoi. Od razu jak weszłyśmy do sypialni Rose odpaliła. Zaczęła mówić o Nott'cie i o tym, że musi kupić jakąś super sukienkę na imprezę żeby w końcu się w niej rozkochał. Po półgodzinnym monologu w końcu poszła spać a ja jeszcze leżałam chwilę, ale zaraz również zasnęłam.




Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz