Rozdział 64

72 2 0
                                    

Płakałam coraz głośniej a ból brzucha stawał się coraz bardziej dokuczliwy. Krzyki jednak ucichły, uderzanie w drzwi po pewnej chwili również. Dalej się o nie opierając skuliłam się.

Nagle usłyszałam kroki. Jednak nie były one na korytarzy, a w pokoju. Otwarłam przestraszona oczy, gdzie dostrzegłam stojącą przede mną Astorię patrzącą na mnie z troską. Było to coś zupełnie nowego z jej strony. Opuściłam lewą rękę na podłogę podpierając się nią i spojrzałam w szoku na dziewczynę. Powoli uklękła wpatrując się w moją twarz. Próbowała się uśmiechnąć, lecz wyszedł z tego raczej grymas. Powoli uniosła dłoń i położyła ją na moim kolanie lekko je ściskając. Mimo że jej dotyk mnie drażnił, pozwoliłam jej na to. Musiała widzieć i słyszeć całe zajście. W moich oczach pojawiły się nowe łzy, której teraz już spokojniej, wypływały spod moich powiek.

Dopiero gdy odwróciła głowę za siebie zauważyłam, że nie byłyśmy tam same. Obok fotela stała Pansy patrzącą na mnie nieodgadnionym dla mnie wzrokiem a obok łóżka Narcyza, która ruszyła powoli w naszą stronę. Opuściłam wzrok na panele, a moja twarz zmieniła wyraz na zupełnie obojętny. Byłam w takim szoku, że wprowadziło mnie to w taki stan. Jedynie moje oczy. Mama zawsze mówiła, że oczy są zwierciadłami duszy. A moją duszę ogarniał chaos. Nieopisany, który rozdzierał każdą komórkę mojego ciała. Który dusił mnie od środka. Miałam je szeroko otwarte, jakby analizowały każdy fragment ciemnego drewna pokrywającego podłogę.

- Lyra - usłyszałam głos kobiety stającej nade mną, a w tamtym momencie mój żołądek nieprzyjemnie się ścisnął,

Niemal na czworaka rzuciłam się do łazienki, której drzwi były uchylone. Dosłownie rzuciłam się na toaletę i zaczęłam wymiotować. Łzy mieszały się z żółcią na mojej brodzie. Trzymając się kurczowo klozetu poczułam, jak ktoś zebrał moje włosy do tyłu i je trzymał.

Gdy już zwróciłam wszystko, co było możliwe, odetchnęłam głęboko i oparłam się plecami o ścianę obok. Wyprostowałam nogi i patrzyłam przed siebie. Emocje zaczęła zastępować pustka. Ta okropną pustka, którą nienawidziłam i kochałam w tym samym czasie. Zajęła wszystko wokół mnie. Jej czarne macki przysłaniały meble, armaturę i ściany pomieszczenia. Jedna z nich powoli zaczęła dosięgać mnie. Dotknęła moich nóg, gdy zobaczyłam przed sobą chusteczki w czyjejś zgrabnej dłoni.

- Wytrzyj sobie brodę. Zaraz dam ci wody. - powiedziała do mnie Narcyza wyrywając mnie z letargu,

Popatrzyła na moją twarz uważnie, gdy wycierałam ją z mazi. Spojrzałam w jej szare oczy i podziękowałam jej skinąwszy głową. Zgniotłam chusteczkę i wrzuciłam ją do ubikacji obok mnie. Następnie dostałam szklankę wody, za którą byłam bardzo wdzięczna. Wypiłam ją naraz i oddałam.

Następnie wyszły do sypialni. Zostawiły na szczęście otwarte drzwi, przez które wlatywalo świeższe powietrze. Cały czas siedziałam na podłodze i rozmyślałam o tym, co się stało chwilę temu. Furia w oczach Riddle'a, jego wyzwiska w moją stronę, twarz uczucie wyższości nade mną. On nie byl już mój.

Chwyciłam się kurczowo za brzuch, gdy naszła kolejna fala bólu. Spojrzałam w dół, lecz nic nie było widać. Podciągnęłam sweter i podkoszulek a moim oczom pojawił się niezbyt przyjemny widok. Na bladej skórze wyróżniała się ogromna blizna w czerwonym kolorze. Mój oddech przyspieszył. Wpatrywałam się w długą linię ciągnącą się spod lewych żeber pod sam pępek. Nieprzyjemnie bolała i trochę szczypała. Oparłam głowę o ścianę zamykając oczy i przyłożyłam zimną dłoń do rany. Trochę to pomogło, ale dalej paliła żywym ogniem. Zacisnęłam powieki.

Do łazienki wróciły Astoria i Pansy, które spojrzały na mnie z góry. Ich wzroki tak bardzo się różniły. Gdy pierwsza patrzyła z zaskakująco kojącą i uspokajającą troską, wzrok drugiej był zimny i niezrozumiały. Widząc, że dalej trzymałam rękę wsadzoną pod sweter, Greengrass podeszła do mnie. Odsłoniłam jej brzuch, aby mogła zobaczyć. Obserwowałam jej twarz, gdy wygięła ją oglądając. Następnie przeniosła spojrzenie na Parkinson, która opierała się o umywalkę z rękoma założonymi na piersi.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz