Siedziałem na ławce na jednym z korytarzy szkolnych. Musiałem odetchnąć. Paliłem sobie spokojnie papierosa, gdy zauważyłem zbliżającą się Rosaline. Westchnąłem głośno i zebrałem się do wstania i znalezienia sobie jakiegoś innego miejsca. Nie miałem ochoty z nią rozmawiać i czekałem jedynie, aż Lyra się w końcu obudzi.
– Theo, poczekaj. – zawołała za mną,
– Nie mam ochoty z nikim rozmawiać. – odparłem idąc przed siebie,Poczułem pociągnięcie za ramię, przez co zostałem obrócony o sto osiemdziesiąt stopni. Przede mną stała brunetka, której spojrzenie przeszywało mnie na wskroś.
– Theodore. – była zdyszana i wciąż trzymała moje przedramię,
– Chcę być sam.
– Proszę, porozmawiajmy.
– Lyra się już obudziła?
– Theo, proszę cię! Czy możesz na mnie spojrzeć?! – ugryzłem mocno policzek starając się opanować i nie palnąć niczego, co jeszcze bardziej pogorszyłoby aktualną sytuację,W końcu, po chwili walki, spojrzałem w jej brązowe oczy. Mocno zaciskałem zęby. Jednak gdy chwyciła mnie za ręce a kciukami zaczęła jeździć po wierzchach moich dłoni, zacząłem sobie zdawać z wszystkiego sprawę.
– Ja... – zacząłem, lecz zaraz mi przerwała,
– Przepraszam. Przepraszam, że cię uraziłam. Nie wyobrażam sobie, co tam przechodzicie. Co przechodzisz nawet w tym momencie.
– Nie chcę cię obarczać moimi problemami...
– Ale ja chcę, żebyś mnie nimi obarczał. – wyszeptała delikatnie, a mimo to jej słowa były dosadne,Stałem wryty w ziemię. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Zauważyła to i od razu położyła dłonie na obu moich policzkach. Stając na palcach pocałowała mnie w usta. Nasze usta były po prostu złączone.
Po chwili rozłączyłem je a nasze twarze były milimetry od siebie. Nawiązaliśmy kontakt wzrokowy i zauważyłem, że miała zaszklone oczy. Podniosłem ręce na jej policzki i szyję.
– Kocham cię, Rosaline. – wyszeptałem – Kocham cię, dlatego po zakończeniu szkoły wyjedziemy stąd. Opuścimy to miejsce raz na zawsze. Moja rodzina ma zapomniany dom w Toskanii. Tam zamieszkamy. Z dala od tego chaosu.
Duże krople łez popłynęły z jej pięknych oczu. Uśmiechnęła się rozpromieniając jej anielską twarz.
– Okej? – zapytałem,
– Okej. – zaczęłam przytakiwać, na co ponownie złączyłem nasze usta w pocałunku – Też cię kocham, bardzo. – wydyszała między pocałunkami,Nagle usłyszałem głos, którego w szkole mogłem się zupełnie nie spodziewać.
– Theodore. – na te słowa zmarszczyłem brwi i szybko odwróciłem się w stronę ich źródła,
– M-Mattheo? – zapytała tak samo jak ja, zszokowana Rosie, która wciąż trzymała się mojej szyi,
– Cześć, Rose. – przeniósł na nią swój tajemniczy wzrok,W moim ciele od razu narodziła się chęć mordu widząc chłopaka stojącego niedaleko. Przypomniały mi się urywki wspomnień z umysłu przyjaciółki. To jak ją traktował nie dało się przegapić.
Puściłem się prosto na niego, co bardzo go zdziwiło.
– Theo! – usłyszałem gdzieś za sobą,
Z rozpędu w niego wpadłem i uderzyłem pięścią w szczękę. Riddle zgiął się odrzucony w bok i chwycił się w obolałe miejsce. Bez zastanowienia chwyciłem go za koszulę i rzuciłem o pobliską ścianę. Gdy podniósł na mnie wzrok widziałem, jak mało brakowało żeby puściły mu nerwy.
– Co ty kurwa? – wyparł jedynie z siebie,
– A ty? Gdyby mnie nie hamowało, dawno byś już leżał na podłodze wykrwawiając się na śmierć. – wysyczałem przez zęby, na co uśmiechnął się drwiąco,
– Proszę bardzo. – odparł, na co podniosłem rękę, aby znowu mu przejebać,
– Theodore, przestań! – Florence chwyciła mnie z całej siły za rękę,
– Zabiję cię, kurwo. – jedną ręką nim szarpnąłem, na co zacisnął zęby opanowując się – Nigdy ci nie wybaczę, jak traktowałeś Lyrę. Wiem wszystko, widziałem na własne oczy.
– To czemu nie przyszedłeś jej wtedy na pomoc? Skoro z ciebie taki dobry przyjaciel, czemu zostawiłeś ją samą? – mówił na przekór spokojnie, ale widziałem, że mało brakowało aby zaczęła się z tego poważna bójka,
– Ty... – zacząłem,
– Skończcie już, do cholery! Na nic wam się to nie zda! Puść go, Theo...Puściłem go odrzucając od siebie i skrzyżowałem ramiona na klatce piersiowej.
Mattheo:
Udaliśmy się do mojego dormitorium. Mimo że długo mnie tu nie było, praktycznie nic się nie zmieniło. Na szczęście nikt nie grzebał po szufladach, więc wyciągnąłem flaszkę ognistej i postawiłem na stoliku.
Rose postanowiła wrócić do reszty, między innymi do dziewczyny która spowodowała mój powrót.
– Sorry, że tak bezpośrednio. Ale co ty tu tak właściwie robisz? Nie masz nauczania indywidualnego? – zapytał się mnie Nott kpiąco, gdy nalewałem do szklanek alkoholu,
– Uznałem, że wrócę na te ostatnie miesiące do szkoły. Żeby nie było, że miałem aż tak łatwo. – strzeliłem karkiem i podsunąłem mu trunek,
– Dzięki. – podniósł kieliszek i wyzerował, co zrobiłem również ja,
– Jak w szkole? – zapytałem chcąc jakoś zacząć rozmowę,
– Hah, jakbym dużo w niej przesiadywał. – zaśmiał się pod nosem wygodniej rozsadzając – Wiesz jak jest, głównie przygotowywania do Owutemów. Już w sumie za niecałe dwa miesiące, więc trzeba się zabrać do roboty.
– Racja. – odparłem zamyślony wpatrując się w wódkę po czym wypiliśmy następną kolejkę. Po niej postanowiłem przejść do sedna – Jak u Lyry?Momentalnie podniósł na mnie wzrok, podczas gdy jego ciało zastygło. Jego oczy ściemniały, jednak nie miałem zamiaru odpuścić. Nawiązaliśmy bardzo intensywny kontakt wzrokowy.
– Ty naprawdę masz jakiś problem. – stwierdził, na co przechyliłem lekko głowę,
– Jak u niej? – nalegałem z pytaniem, na co pokręcił głową śmiejąc się pod nosem,
– Chujowo, jak u wszystkich wplątanych bezpośrednio oraz pośrednio w ten cały szajs.
– Słuchaj-
– Nie, to ty mnie posłuchaj. – natychmiast mi przerwał nachylając się do przodu – Dajcie jej spokój. Przez wczorajszy incydent nie mam już do was stalowych nerwów. – powiedział a ja zmarszczyłem brwi,
– Jaki incydent? – zapytałem, na co spojrzał zaskoczony,
– Weszli jej do psychiki, Riddle. Dosłownie. Musiałem ją stamtąd wyciągnąć, bo popadła w jakiś obłęd. A to wszystko przez ciebie. Przez to, że upatrzyłeś ją sobie prawie trzy lata temu. – zacisnąłem zęby słysząc te słowa,
– Wiem! Wiem, że to wszystko moja wina! Gdybym wtedy nie został na tym peronie, wszystko byłoby zupełnie inne. Ale ja... po prostu...
– Ale ty po prostu co? Huh?
– Zakochałem się w niej... – oznajmiłem cicho po czym wstałem, a wyraz twarzy Notta wyraził zaskoczenie moimi słowami – Zakochałem się w jej uśmiechu, charakterze, poczuciu humoru, wytrwałości, pewności siebie, radości, smutku, złości. Kocham ją, Theodore. – mówiłem szybko a ostatnie zdanie wypowiedziałem po chwili ciszy. Kumpel patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami – Zrobiłbym wszystko, żeby to powróciło. Ale wiem, że ona tego nie chce. Dała mi to do zrozumienia w dzień mojego wyjazdu. Ona mnie dłużej nie chce. Mimo, że moje serce codziennie bije tylko dla niej.Stałem tak czując, jak moje ręce się trzęsły. Nie zdarzało się, żebym w taki sposób wyrażał swoje emocje. Jednak w tym momencie rozmawialiśmy o osobie, którą oboje bardzo dobrze znaliśmy. Początek był trudny, lecz gdy wypowiedziałem pierwsze słowa, następne już popłynęły.
– Nie wiem co robić... – wzruszyłem ramionami siadając z powrotem,
– Mattheo. – podniosłem głowę ściągając brwi – Czasami warto zawalczyć o miłość. Jeszcze ten jeden raz.Słowa Theodore'a uderzyły we mnie. Odchyliłem głowę oddychając głęboko i przymknąłem powieki.
– Nie wiem, Theodore. Naprawdę nie wiem...
CZYTASZ
Till The End
FantasyLyra Black /czyt. Lajra/ jest córką Syriusza Blacka oraz uczennicą Slitherinu rozpoczynająca swój piąty rok w Hogwarcie. Zjawienie się w szkole przystojnego bruneta ze skandalicznym nazwiskiem zmienia jej życie o sto osiemdziesiąt stopni. Czy z "wr...