Rozdział 80

65 2 0
                                    

Następne dni nie umiałam się w ogóle skupić. Byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów. Starałam się unikać obu chłopaków, czego nie przegapił Dean. Parę razu chciał mnie zaczepić na korytarzu lub lekcji, ale ignorując go odwracałam się lub uciekałam do damskiej toalety. Wiedziałam, że sprawiałam mu przykrość, ale nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Za to przez cały tydzień czułam na sobie wzrok Riddle'a, który tak bardzo mnie drażnił.

Rosie oczywiście zauważyła, że coś było nie tak. Prosiła mnie i wręcz zmuszała do powiedzenia, co się stało, lecz odpuściła po dwóch dniach.

Znowu zaczęłam dużo wychodzić na spacery w nocy. Nie umiałam zasnąć, a gdy już mi się udawało, to śnił mi się On...
Chciałam skończyć, naprawdę. Był jak uzależnienie, z którego nie da się wyjść.

Przecież to był już koniec. Nie chciałam z nim być, skrzywdził mnie, oszukał. Starałam się ruszyć dalej, ale gdy tylko zdawało mi się, że robi się lepiej, on znów się pojawiał i wszystko wywracał do góry nogami.

~~

Nastała sobota, jedenastego października. Dzisiaj rozpoczynały się rozgrywki w Quidditchu a pierwszy mecz miał się rozegrać między Slitherinem a Gryffindorem.

Po obudzeniu się, leżałam w łóżku wpatrując się w sufit. O niczym nie myślałam, a jednak nie wiedziałam co się wokół mnie działo. Z letargu wyrwało mnie ugięcie się materaca. Przeniosłam wzrok na intensywnie wpatrującą się we mnie Rosaline.

- Co? - zapytałam unosząc brew,
- Chyba nie spędzisz całego dnia w łóżku? - zapytała podpierając się dłonią,
- Dokładnie taki mam plan. - oznajmiłam spokojnym tonem odwracając się na bok i naciągając na siebie kołdrę, na co usłyszałam poddenerwowane westchnięcie,
- Nie ma takiej opcji. - powiedziała stanowczo przyjaciółka i wstając ściągnęła ze mnie pierzynę,
- No chyba mnie zaraz pojebie... - odwróciłam się do niej zła,
- Wstawaj i ubieraj się. Idziemy na mecz-
- Nie, błagam. - przerwałam jej podnosząc się, na co zmarszczyła brwi,
- Co sie stało w poniedziałek? - zapytała domagającym się tonem, a ja nie umiałam jej nie powiedzieć,

Więc po chwili ciszy powiedziałam. Podeszła i usiadła obok mnie. Wzięłam głęboki wdech zaczynając. Czułam się poniżona i zawstydzona opowiadając jej o wydarzeniu sprzed paru dni.

Gdy skończyłam, spojrzałam na brunetkę, która z uniesionymi brwiami wpatrywała się w podłogę.

- Masz zakaz palenia zielska. - oznajmiła poważnie po chwili ciszy,
- Co ja poradzę? Jak ja mam chodzić na zajęcia, gdy widzę ich na jednej lekcji? Japierdole, żałosna jestem.

Schowałam twarz w dłoniach. Poczułam na barku czuły dotyk Florence, która zaraz mnie przytuliła.

- Czego pragniesz?
- Gdybym tylko wiedziała...
- Ale co z Deanem? Chciałabyś spróbować?
- Tak myślę. - odparłam po chwili zastanowienia,
- Chyba mam coś, co ci pomoże. - oznajmiła niepewnie, na co spojrzałam na nią,

Rosie wstała i podeszła do swojego łóżka. Podnosząc lekko materac, wyciągnęła spod niego woreczek.

- Zostało mi jeszcze trochę.
- Co to jest?
- Na pewność siebie. Bierzesz jedną i nie czujesz wstydu. Wszystkie twoje wątpliwości znikają. Używałam tego, gdy kręciłam z Jakiem i Theo.
- Rosaline - wyprostowałam się na te słowa,
- Wiem, przepraszam za to. Ale będę sama kontrolować do czego będziesz ich używać. Okej? - uniosła brew i spojrzała na mnie poważnie. Wzięłam głęboki oddech i jeszcze raz spojrzałam na woreczek,
- Dobrze.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz