Rozdział 41

140 5 0
                                    

Następne dni minęły w miarę spokojnie. Po imprezach oficjalnie wróciliśmy do nauki. Na szczęście szósta klasa nie była tak wymagająca, jak piąta, lecz wciąż profesorowie nas nie oszczędzali.

Dwa dni po balu wrócił Theodore. Opowiedział nam co się działo w jego otoczeniu i o tym, czego musiał dokonać, aby przeżyć.

- Co się stało Theo? - zapytałam blondyna, gdy siedzieliśmy wszyscy na błoniach. Od kiedy powiedział nam prawdę, opowiadał nam praktycznie o wszystkim. Wiedziałam, że mu to pomagało i nie czuł się tak ciężko ze swoim brzemieniem.

Chłopak jednak siedział na trawie i patrzył na coś w oddali. Ewidentnie się czymś przejmował, bo zaczął bawić się swoimi palcami. Wszyscy spokojnie wyczekiwaliśmy, co powie. Nie chciałam na niego naciskać, czego reszta zresztą też nie robiła. Nott zaciągnął się po raz ostatni swoim papierosem i go wyrzucił, a ja poprawiłam się w siadzie skrzyżnym. Wziął głęboki wdech i dalej patrząc w niekreślonym kierunku zaczął nam się zwierzać.

- Nienawidzę tego, co tam się dzieje... - zaczął cicho – Nie szanuję mugoli, ale były tam dzieciaki młodsze od nas. - powiedział to i podparł głowę ręką przecierając oczy.

- Wiesz, że możesz nam wszystko powiedzieć. Nikomu nie powiemy. - oznajmił Blaise,

- Musiałem zabić mugoli. - powiedział ledwo słyszalnie, jednak każdy z nas dokładnie usłyszał każdą sylabę. Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na chłopaka, jak Mattheo. Rosie i Zabini za to spuścili głowy. - Tam były dzieci. Zmusili mnie do tego, musicie mi uwierzyć.

Nastała cisza. Spuściłam wzrok i wpatrywałam się w gnijącą trawę. W sekundę opadłam z wszelkich sił i nie wiedziałam, co miałam powiedzieć albo zrobić. Czułam na sobie Jego wzrok, po czym westchnął. Podniosłam w końcu na niego swoje oczy. Siedział bokiem i widziałam jego profil. Mocno zaciskał oczy a usta zasłonił dłonią. Było mi go okropnie żal. Nie wiedziałam, co robić. 

W pewnym momencie Rosie zrobiła krok, którego bym się po niej nie spodziewała. Bała się jego bliskości, jednak postanowiła działać. Cicho wstała i podeszła do Theo. Uklęknęła przed nimi pogłaskała jego kolano. Chłopak na to podniósł wzrok na brunetkę, która starała się do niego uśmiechnąć, lecz widziałam że nie miała zbyt na to siły. Następnie szybkim ruchem przyciągnęła go do siebie i uwięziła w mocnym, ale jakże ciepłym uścisku. Na początku zupełnie zdezorientowany blondyn nie wiedział, co się stało. Po chwili jednak wtulił się w jej bawełniany niebieski sweter i zaczął płakać. Rose głaskała go po jego gęstych prostych włosach, gdy On niemal miażdżył ją swoim ciężarem. Jednak jej to nie przeszkadzało.

Gdy tak przyglądałam się temu cudownemu widokowi wspierającej miłości, poczułam na mojej dłoni ciepłą szorstką dłoń Mattheo, który siedział nieco za mną. Od razu uszczelnił ją w uścisku, czego nie odmówiłam. Gdy na niego spojrzałam, przypatrywał się dwójce naszych przyjaciół. Spojrzawszy w drugą stronę dostrzegłam Blaise'a z nietęgą miną. Był zestresowany wyznaniem Theodore'a. Zauważywszy to podniosłam moją prawą dłoń i również uszczelniłam w uścisku, na co posłał mi wdzięczne spojrzenie. 

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz