Rozdział 94

57 2 0
                                    

Siedziałam na murku w moim miejscu na placu szkolnym paląc papierosa. Wiem, wiem... Przecież już tak długo beż tego wytrzymałam, ale ten dzień wywrócił moje wyobrażenia z dzieciństwa do góry nogami. Musiałam się jakoś odciąć od myśli i cieszyłam się chociaż tym, że zdecydowałam się jedynie na peta.

Ponownie spojrzałam na list w mojej dłoni, na co przymknęłam oczy. Zdania w nim powróciły przed moje zamknięte powieki. Zaciągnęłam się na nie porządnie dymem.

- O, tutaj jesteś. - ciszę przerwał głos przyjaciółki - Co ty robisz? Lyra! Przecież tak dobrze ci szło z rzuceniem... - zaczęła podchodząc, lecz zatrzymała się widząc mój stan - Jezu, co się stało?
- Masz. - odparłam dając jej list od mojej matki, pierwszy od miesięcy, na co zmarszczyła brwi rozszerzając oczy a następnie zaczęła czytać - Dostałam go z godzinę temu.
- Ale to chyba dobrze. - powiedziała po chwili ciszy, gdy czytała, podnosząc na mnie wzrok,
- Czytaj dalej. - wzięłam gwałtownie powietrze i zaciągnęłam się odwracając głowę,

Wszystko nabrało sensu. Po tylu latach.

- Ona się dla mnie poświęciła, Rosie. Postawiła mnie na pierwszym miejscu zmieniając całe swoje życie... - pociągnęłam nosem,
- Zrobiła to, bo jest twoją matką i cię kocha. - chwyciła mnie za kolano, które ścisnęła,
- Zniszczyłam jej życie. - podniosłam na nią wzrok załzawionymi oczami,
- Nie mów tak! Każda matka zrobiłaby tak dla bezpieczeństwa i dobrego życia swojego dziecka. Nie możesz tak myśleć, bo to nie prawda.

Ukleszczyla mnie w swoim silnym uścisku. Schowałam twarz w zagłębienie jej szyi obejmując ją rekoma i łkając. Zmieniła swoje całe dotychczasowe życie pode mnie. Zakończyła wszystko. Dla mnie. Czułam się tak bardzo winna. Spotkało ją to, przed czym ja uciekałam.

- Przynajmniej ten rozdział się zamknie. Spójrz na mnie. - chwyciła moje policzki powodując, że podniosłam na nią wzrok zanosząc się płaczem,
- Ona była taka młoda, gdy spotkało ją to wszystko. Trochę starsza od nas. Ja... - spuściłam wzrok, gdy ciągle trzymała moją twarz,
- Już po wszystkim. Za niedługo to wszystko się skończy i zacznie się nowy rozdział.
- Nie wiem, czy to będzie takie łatwe. On nie ustąpi tak łatwo. - westchnęłam odsuwając się trochę od brunetki tak, że mnie puściła,
- Musisz myśleć pozytywnie. - uśmiechnęła się pokrzepiająco, na co uniosłam kąciki ust w górę - Chodźmy do środka, bo zaraz będziemy obie chore. Nieźle w nocy napadało śniegu.

Zaskoczyłam z obmurowania, po czym idąc obok siebie weszłyśmy do szkoły. Przez jeszcze długi czas czułam się winna za potoczenie się życia mojej mamy.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz