Rozdział 73

72 2 0
                                    

Obudził mnie dźwięk budzika. Jęknęłam męczeńsko przykładając poduszkę do twarzy. Moja głowa niemiłosiernie bolała.

- Wstawaj, musisz coś zjeść, bo przekręcisz się na lekcjach. - matczyny ton Rosie dotarł do moich uszu a następnie poczułam uginajacy się materac,
- Nigdzie nie idę. Przekręcę się w moim ukochanym łóżku. - odparłam odwracając się na plecy, a brunetka ściągnęła mi z głowy poduszkę. Zacisnęłam mocniej powieki na światło,
- To ty zawsze musiałaś mnie budzić na lekcje.
- Widać nie wszystko jest na zawsze. - otwarłam oczy, gdzie natrafiłam na współczujący wzrok przyjaciółki,
- Przykro mi przez to, co się stało.
- Rosaline, proszę cię. Mam dość współczucia i użalania się nade mną. To niczego nie zmieni. - usiadłam mówiąc jej to poważnym tonem, na co złapała mnie za dłonie,
- Pamiętaj, że masz mnie. Do końca świata i jeden dzień dłużej.
- A co potem? - zapytałam się unosząc delikatnie kąciki ust, na co prychnęła pod nosem i spuściła głowę,
- Dobrze wiesz, że jesteś na mnie skazana. A teraz idź pod prysznic. Jedzie od ciebie alkoholem na kilometr. - zaśmiała klepiąc mnie po tyłek,

Ruszyłam do łazienki. Rozebrałam się i włączyłam zimną wodę. Gęsią skórka pojawiła się na całym moim ciele. Umyłam również włosy. Ogarnęłam szybko twarz i wyszorowałam zęby. Wysuszyłam zaklęciem włosy i zawiązując ręcznik na ciele wyszłam do pokoju.

Rosie kończyła się malować i, jak zwykle, wyglądała pięknie. Podeszłam do szafy, która otworzyłam i wyciągnęłam mundurek. Zaczęłam się przebierać. Jednak zapomniałam, że nie byłam sama. Zastygłam. Stałam z koszulą w rękach.

Powoli odwróciłam głowę w stronę przyjaciółki, która znieruchomiała z błyszczykiem do ust w dłoni. Rozszerzonymi oczami wpatrywała się w mój przeklęty brzuch. Na jej twarzy widziałam szok i ból. Wygięła zmartwiona brwi w charakterystyczny sposób. Na szczęście udało mi się wybudzić z osłupienia i założyłam koszulę zapinając guziki. Skończywszy wzięłam szybko tusz do rzęs i korektor oraz udałam się z powrotem do łazienki.

Rosie:

Siedziałam w kompletnym zakłopotaniu i szoku. Moja klatka szybko się unosiła. Nie wiedziałam, co zrobić. Dobrze czułam jej aurę. Była zakłopotana i totalnie niechętna.  Nie chciałam jej sie narzucać, ale była moją najlepszą przyjaciółką, która spotkała taka tragedia. Przez wakacje przeszła więcej niż niejeden dorosły przez całe życie.

Z letargu wybudziła mnie blondynka wchodząca z powrotem do pomieszczenia. Mimo makijażu wyglądała na zmęczoną. I tak była. Ostatni tydzień był męczarnią. Była swoim cieniem, nie rozmawiała ani kontaktowała. Całymi dniami błądziła w swoich myślach. Bardzo się o nią martwiłam. Szczególnie podczas lekcji, w których w ogóle nie brała udziału. Cały czas wpatrywała się w deskę ławki przed nią.

Nowi nauczyciele byli okropni. Na początku każdy zachowywał się jak zawsze, dopóki dwie osoby nie oberwały wierzchem dłoni. Wtedy już nie było fajnie.

- Idziemy? - zapytała Black,
- Tak tak, już. - odparłam wstając,

Wzięłam pelerynę i torbę z książkami. Następnie ruszyłyśmy pod odpowiednią salę. Pierwszymi zajęciami była Historia Magii, która średnio lubiłam. Lyra za to bardzo, więc miałam nadzieję, że się obudzi choćby na jedną lekcję. Pamiętam jak namówiła mnie na roszerzenie, bo nie wiedziałam co wybrać.

Lekcja minęła spokojnie a znajomy nam nauczyciel niezbyt przyczyniał się do nowych zasad, za co byliśmy mu wszyscy wdzięczni. Cieszyłam się również z tego, że blondynka wyglądała, jakby słuchała profesora.

Następne dwie lekcje minęły w miarę szybko. Następnie nastała przerwa, podczas której podeszłyśmy pod szklarnię na zielarstwo podstawowe.

W środku byłam zestresowana. Była to pierwsza dzisiaj lekcja, na której mieliśmy być w piątkę.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz