Rozdział 38

159 5 0
                                    

O osiemnastej postanowiłam zacząć się przygotowywać. Przez ostatnie półtorej godziny przyglądałam się Rose, jak sama szykowała się do wyjścia. Gdy postanowiłam się ubrać dziewczyna akurat się malowała a włosy miała już gotowe.

Moim pomysłem na tegoroczny outfit był dość prosty. Nie postawiłam na sukienkę. Za to postawiłam na kupione czarne skórzane spodnie oraz elegancki czarny top z dekoltem. Do tego ubrałam srebrną biżuterię i białe Nike. Nikomu oprócz Rosie nie powiedziałam o moim planie. Miałam za to idealny pomysł dla Mattheo i mnie na Halloween, więc można powiedzieć, że była to cisza przed burzą. Gdy wyszłam z łazienki brunetka kończyła się malować, więc ija zaczęłam. Postawiłam na smoky eyes przedłóżone jak eyeliner. Oczywiście korektor i puder musiały być. Poprawiłam lekko brwi i zrobiłam rzęsy. Na koniec makijaż uzupełniłam bordową szminką. 

O dziewiętnastej byłyśmy już gotowe i postanowiłyśmy udać się Pokoju Wspólnego, w którym mieli czekać chłopacy.  Zeszłyśmy po schodach i podeszłyśmy do przyjaciół mocno o czymś dyskutujących. Gdy tylko nas zauważyli, zamilkli i przyglądali się. W sumie nie dziwię się. Rosie wyglądała bosko w srebrnej sukience a pofalowane włosy idealnie komponowały się do reszty. Gdy zauważyłam błysk w oczach Theo, byłam zupełnie pewna jego uczuć. Mattheo za to patrzył na mnie z uniesionymi brwiami i niewyjaśnionym wzrokiem mierzył każdy centymetr mojej kreacji. Miał na sobieczarną koszulę z rozpiętymi pierwszymi guzikami a rękawy podwinięte do łokci, przez co uwidocznił swoje umięśnione przedramiona.

Gdy dotarliśmy do ukrytych drzwi Gryffindoru, na schodach stał Neville, który wpuszczał ludzi do środka. Było mi go trochę przykro, ale czułam że było mu lepiej na schodach niż w zatłoczonym pomieszczeniu. Uśmiechnęłam się do niego miło, na co odpowiedział i powiedział hasło. Następnie obraz odsłonił drewniane drzwi przez które weszliśmy do głośnego Pokoju Gryfonów. W pomieszczeniu panował półmrok i grała głośna muzyka. Był tłum ludzi, większość rozmawiających ze sobą. Mimo dosłownej nienawiści Gryfonów i Ślizgonów, przedstawiciele mojego domu również przyszli. 

- Przyniosę coś do picia. - powiedziałam do reszty starając się przekrzyczeć hałas,

- Okej, będziemy siedzieć na kanapach. - odparł Zabini,

- Pomogę Ci. - powiedział nagle za mną Mattheo, na co uśmiechnęłam się pod nosem. Razem podeszliśmy do dużego stołu, na którym były najrozmaitsze butelki alkoholi i soków. - Zadziwiłaś mnie dzisiaj. - odparł brunet, gdy nalewałam trunek do następnego kubka,

- Czym? - odparłam odwracając się do chłopaka i unosząc jedną brew,

- Swoim ubraniem. Myślałem, że ubierzesz dla mnie coś bardziej... no wiesz. - wzruszył ramionami i spojrzał na mnie łobuzersko,

- Aj, przepraszam bardzo, ale to się nazywa cisza przed burzą. - odparłam również uśmiechając się do niego,

- A można dokładniej?

- Mam już plan na nasze stroje na Bal Halloween'owy. - oznajmiłam i wróciłam do nalewania napojów,

- Aa, jasne. A mogę wiedzieć, jakie? - zapytał,

- Powiem ci za niedługo, bo po dzisiaj pewnie zapomnisz. - powiedziałam śmiejąc się pod nosem i podałam mu jeszcze jeden plastikowy pojemnik,

Po jakimś czasie impreza rozkręciła się na dobre. Ludzie tańczyli, pili i śmiali się. Razem z Rosie poszłyśmy na ''parkiet'' potańczyć i spędziłyśmy tam kolejne dziesięć piosenek śpiewając i ciesząc się jak małe dzieci. Kochałam ten stan, w którym mogłam zapomnieć o wszystkich moich problemach i wybalować się za te wszystkie tygodnie. Podeszłam na chwilę do kanap, na który chłopacy palili papierosy i rozmawiali z jakimiś innymi uczniami.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz