Rozdział 6

470 17 1
                                    

Był już poniedziałek. Od incydentu minęły dwa dni. Rosie totalnie się załamała. Starałam się ją za wszystko pocieszyć, ale się nie dało. Była w tragicznym stanie. Theo też nie widziałam. Jedynie Blaise przyszedł parę razy zobaczyć jak się czuje.

Poszłam sama na lekcje Obrony przed czarną magią. Lekcje z Umbridge były niczym tortury w piekle. Nie uczyła nas niczego użytecznego.

Usiadłam w ławce sama, jednak nie na długo. Parę minut od rozpoczęcialekcji do sali wszedł Riddle i usiadł akurat obok mnie. Nie mogę...Czy on nie ma swoich znajomych? Niech mnie w końcu zostawi wspokoju. Nie miałam zamiaru z nim siedzieć, ale również niechciałam robić scen.

- Przepraszam bardzo, ale nie ładnie spóźniać się na lekcje, szczególnie moją. - odparła ropucha zwana profesorką.

- Jasne. - odparł beznamiętnie Riddle,

- Nazwisko.

- Proszę?

- Nazwisko.

- Mattheo Riddle. - odpowiedział na co landryna jedynie umilkła i skończyła temat,

Pochwili brunet odezwał się do mnie:

- Jak Rosaline?

- Źle, jest załamana.

- To słabo, ale nie dziwić się. Miłość to największa słabość. - powiedział sucho patrząc na tablicę. Zdziwił mnie tym, co powiedział.

- Panno Black, chyba przeszkadzam. - odezwała się Umbridge

- Ja nic nie mówię, pani profesor. - odpowiedziałam,

- A mi się zdaje, że jednak tak. - uśmiechnęła się złośliwie –

- Kara, po lekcjach do mojego gabinetu.

- Ja przecież nic nie zrobiłam! To chyba jakiś żart! - odezwałam się wstając i przewalając przy tym krzesło,

- Bezczelna dziewucho! Jak śmiesz?!

- A pani? Wiedziała pani, że łamanie prawa nauczycieli jest nielegalne? Brutalne kary wobec uczniów? Ha! Ciekawe! - spojrzałam na nią z nienawiścią w oczach i uśmiechem na ustach. Nigdy nie pozwalałam sobą pomiatać.

- Do mojego gabinetu po lekcji a teraz wyjdź! - na jej słowa wzięłam swoje rzeczy i bez zastanowienia wyszłam z sali trzaskając drzwiami,

Po lekcji weszłam do gabinetu. Ilość koloru różowego przyprawiłamnie o mdłości. Landryna już tam była.

- Usiądź przy tym biurku.

- Teraz mnie pani będzie torturować? - powiedziałam sarkastycznie,

- Milcz szlamo. - odpowiedziała po czym dała mi papier i kartkę i pióro.

- Szlamo? Nie sądzę. Nie to co pani.

- Wypraszam sobie takie zachowanie! A teraz będę ci dyktować a ty będziesz pięknie pisać. A więc zaczynajmy. – odpowiedziała odwzajemniając wcześniejszy uśmiech,

Podyktowała mi zdanie: ''Nie będę podważać autorytetu nauczyciela''. Zaczęłam pisać. Była już na trzecim słowie, gdy poczułam przeszywający ból na przedramieniu prawej ręki. Spojrzawszy na nią zobaczyłam powstające z podrażnionej skóry zdanie z kartki. Przestraszyłam się, ale postanowiłam jak najszybciej to zakończyć. Z każdą chwilą ból był coraz ostrzejszy. Czułam jak po moich policzkach spływały słone łzy. Po napisaniu wybiegłam z pokoju.


Mattheo's POV

Siedziałem na korytarzu przed gabinetem ropuchy. Postanowiłem poczekać na Lyrę. Dobrze wiem jaka kara ją czekała. Nie mogłem jednak się jej nadziwić. Miałem wobec niej wielki podziw, że sprzeciwiła się komuś takiemu jak Umbridge. Z każdym dniem coraz bardziej mi imponowała.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz