Przez następne dwa dni cały czas zastanawiałam się, jaki będzie rezultat z mojego wróżenia z fusów. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że profesor Trelawney dała mi do zrozumienia, że może to nie być nic dobrego ani ekscytującego.
Myśli o samych negatywach wprawiały mnie w osłupienia strachu, podczas których patrzyłam gdzieś przed siebie albo na ławkę przede mną i nie poruszałam się przez parę minut. Nie umiałam nic na to zdziałać a sama łapałam się na tym dopiero, gdy ktoś się zapytał, czy wszystko było ze mną dobrze.
Najbardziej zauważyła to Rosaline. Mimo ciągłego spożywania eliksiru, który sama sobie przygotowywałam, aby kamuflować moją aurę, widziała wyraźnie, iż miałam jakiś problem. Starała się ze mną o tym rozmawiać, ale zbywałam ją mówiąc o problemach ze snem. Nawet to ją nie przekonywało i chciała mi jakoś pomóc. Kochałam ją za ta, jaka opiekuńcza była, ale nie mogłam jej powiedzieć o moich obawach. Sama miała swoje problemy i ciągle martwiła się o chłopaków, o Theodore'a, o swoich rodziców, braci i ich rodziny. Nie mogłam również ja się jej narzucać.
Znowu o tym rozmyślając przechadzałam się po korytarzu szkolnym podczas długiej przerwy. Nagle ktoś poklepał mnie w ramię, na co odwróciłam się marszcząc brwi. Przede mną stała dziewczyna z młodszego roku, nie wiedziałam dokładnie z którego.
- Pani Trelawney kazała mi cię poszukać. Prosi cię do siebie. Podobno to coś ważnego. - oznajmiła i wskazała kciukiem w stronę jej sali lekcyjnej,
- Jasne, już idę. - otrząsnęłam się po paru sekundach i ściągając barki i ruszyłam w wyznaczoną stronę,Serce waliło mi w piersi, gdy z każdym krokiem zbliżałam się do odpowiednich drzwi. Zapukałam a otworzywszy je znalazłam się w jasnej sali z wróżbiarstwa.
Nauczycielka odwróciła się w moją stronę i od razu wyprostowała. W tym właśnie momencie wiedziałam, że nie miała dobrych wiadomości. Spoważniała, powróciła do realnego świata, czego nie miała w zwyczaju.
- Lyro, usiądź proszę-
- Dowiedziała się pani? - zapytałam wtrącając się jej,
- Proszę, usiądź...Poczułam ogromną gulę w gardle. Powoli usiadłam na wolnym krześle obok jej biurka, podczas gdy ona stała przede mną opierając się jedną dłonią o blat.
- Bardzo zaciekawił mnie wynik twojej tasseomancji. Nie było to łatwe zadanie, musiałam znaleźć odpowiednie sposoby, żeby zrozumieć o co chodziło...
- Udało się pani? - zapytałam szeptem wiedząc, że nie umiałabym powiedzieć ani trochę głośniej,
- Tak.Odepchnęła się i zrobiła parę kroków po pomieszczeniu. Następnie stanęła około półtorej metra ode mnie a następne słowa zmieniły wszystko...
- Jesteś przeklęta, Lyro... - zatrzymała się a ja przestałam oddychać - Twoja babka, Walburga Black, rzuciła na ciebie zaklęcie gdy dowiedziała się, że twoi rodzice się ciebie spodziewają. To może tłumaczyć większość przykrości, które spotkały cię w życiu. Bo to ona jest tego powodem...
Nie przerywałam kontaktu wzrokowego. Poczułam, jak moje oczy zaczęły mnie piec. Wzięłam głęboki oddech opierając się plecami o oparcie. Zasłoniłam dłonią oczy spuszczając bezwładnie głowę.
Czy to się działo naprawdę? Czy był to tylko zły sen, z którego miałam się zaraz wybudzić? Chciałam się obudzić. Starałam się z całej siły skupić i wmawiałam sobie, że nie była to prawda. Że był to jedynie koszmar.
- Czy da się tego jakoś, nie wiem, pozbyć? - podniosłam głowę i spojrzałam błagalnie,
- Niestety nie, moje dziecko. Jest jeszcze jedna rzecz... - wytężyłam na niej intensywny wzrok - Ta klątwa doprowadzi do twojej śmierci.Biorąc głęboki drżący oddech skuliłam się na te słowa. Schowałam twarz w dłoniach nachylając się przed siebie. Z moich oczu wypłynęły łzy przerażenia i szoku. To była rzeczywistość...
- Nie wiadomo jednak kiedy się to stanie, ale może w każdej chwili. - wyszeptała, na co głośno załkałam nie umiejąc się opanować,
Wszystko było jasne. To wszystko, co mi się wydarzyło, moim bliskim, przyjaciołom, było jej winą. Moja własna babka, przodek, rzuciła klątwę na nienarodzone dziecko... Wszystkie te cierpienia ludzi, których kochałam, moje cierpienia były jej winą. Moją winą...
Cała się trzęsłam, gdy poczułam na plecach ciepłą dłoń kobiety stojącej obok mnie. Potrzebowałam kogoś. Potrzebowałam bliskości, dlatego bez zastanowienia objęłam jej talię i wtuliłam głowę w warstwy jej sukni płacząc niekontrolowanie.
Nie odepchnęła mnie. Za to przytuliła mocno do siebie. Panicznie ciągnęłam za materiały desperacko szukając pomocy, której nie mogłam dostać.
CZYTASZ
Till The End
FantasyLyra Black /czyt. Lajra/ jest córką Syriusza Blacka oraz uczennicą Slitherinu rozpoczynająca swój piąty rok w Hogwarcie. Zjawienie się w szkole przystojnego bruneta ze skandalicznym nazwiskiem zmienia jej życie o sto osiemdziesiąt stopni. Czy z "wr...