Rozdział 45

151 4 0
                                    

Obudziłam się ze wschodem słońca, które raziło mnie wpadając przez okna. Przetarłam zaspane oczy i odwróciłam głowę. Za moimi plecami spał spokojnie Mattheo a ręką obejmował mnie w talii. Obróciłam się do Niego przodem i przyglądałam się, jak spał. Miał rozluźnioną twarz a włosy w zupełnym nieładzie spływały mu na czoło. Podniosłam rękę i pogłaskałam go delikatnie po głowie. Jego miękkie loki przemieszczały się powoli pomiędzy moimi palcami.

Nagle na stoliku nocnym od strony chłopaka zaczął dzwonić budzik, na co brunet jęknął i szpetnie przeklął pod nosem. Obrócił się na plecy, a ja podniosłam się nad nim i trochę się naciągając w końcu udało mi się wyłączyć te cholerne urządzenie. Gdy nastała w końcu cisza spuściłam głowę na znak ulgi od tego irytującego dźwięku. Pragnę przypomnieć, że wciąż byłam rozciągnięta nad czarnookim, którego wzrok czułam na sobie. 

- Dzień dobry, mała. - powiedział zaspanym głosem,

- Dzień dobry. - odpowiedziałam siadając obok Niego na łóżku – Wyspałeś się?

- Nawet, ale chętnie bym jeszcze spał, tak do południa. - odparł z zamkniętymi oczami i uśmiechnął się delikatnie, po czym otworzył oczy i spojrzał na mnie,

Mattheo podniósł głowę i oparł o zagłówek. Nachyliłam się w Jego stronę i pocałowałam delikatnie w usta. Od razu zaczął oddawać pocałunki, przez co chwyciłam go za szyję. Jednym ruchem chwycił mnie za uda i podniósł tak, że siedziałam teraz okrakiem na Nim. Okładał mnie coraz większą ilością pocałunków, które chętnie przyjmowałam. Mój uśmiech na twarzy przeobrażał się w radosny śmiech, co również przeniosło się na bruneta. Dłonie położone miałam na obu Jego policzkach, a nasz śmiech wypełniał pokój. Nagle przewrócił Nas, na co pisnęłam. Uderzyłam plecami na miękkim materacu. Mattheo zawisł nade mną i spojrzał głęboko w oczy. Promienie słoneczne padały na jego twarz, przez co jego czarne tęczówki przyjęły kolor ciemnego ciepłego brązu. Wpatrując się w jego oczy zupełnie zapomniałam o oddychaniu. Między nami nastała idealna cisza. Mattheo taksował moją twarz wzrokiem aż nawiązał kontakt wzrokowy. Nachylił się bardziej nade mną, a mięśnie jego rąk napięły się utrzymując jego ciało. Nasze twarze znajdowały się milimetry od siebie a nasze nosy stykały się przy każdym najmniejszym ruchu. 

Naszą cudowną chwilę przerwało nam pukanie drzwi, a zaraz po tym bez pytania weszła Rosie, która stanęła wryta w podłogę zaczerwieniona. Od razu zwróciliśmy na nią wzrok a ja szybko wygramoliłam się spod chłopaka w samych dresach.

- Nie mówiłam ci czegoś, Mattheo? - zapytała Rosie udając oschłą,

- Puka się. - odparł brunet leżąc na plecach,

- Czego nie mówiła? - zapytałam zdziwiona,

- Nie ważne, kochana. Przyszłam powiedzieć, że śniadanie będzie za 15 minut a potem będziemy stroić choinki i resztę domu.

Odparła z uśmiechem a zaraz po tym przyjaciółka odwróciła się i wyszła. Stałam zdziwiona, a po pewnej chwili odwróciłam się do chłopaka ze zmarszczonymi brwiami. Założyłam ręce na piersi i patrzyła mna niego wyczekująco.

- Co? - zapytał zdziwiony dopiero po chwili, gdy zauważył że na niego patrzę,

- Czego nie mówiła? - zmrużyłam oczy,

- Ugh, Lyra... - próbował mnie zbyć,

- Mattheo Riddle.

- Ughhh, no dobra. Ostatnio wzięła mnie na bok i pogroziła, że mam Cię do niczego nie zmuszać, bo nie jesteś jeszcze gotowa. - usiadł przodem do mnie na krawędzi łóżka i powiedział z lekko wyczuwalną kpiną w głosie,

- Co? - prychnęłam śmiechem i pokręciłam głową na jej pomysł,

- Mówiłaś jej o tamtym wieczorze? - zapytał,

- Nie, mówię jej tylko niektóre rzeczy. - spojrzałam na Niego i puściłam mu oczko,

Po rozmowie ogarnęłam się i ubrałam. Zeszliśmy na śniadanie, a następnie do samego obiadu szykowaliśmy ze służbą całe pokoje i wszystkie choinki. Byłyśmy teraz z Rosie same w jadalni śniadaniowej, więc postanowiłam pogadać. 

- Cieszę się, że jesteście tu z nami. Bracia prawie w ogóle nie pomagają, a mama mówi że mamy pomagać służbie. - powiedziała brunetka wieszając za pomocą różdżki duży wieniec na kominku.

- Nie ma sprawy. Lubię stroić pomieszczenia na różne okazje. - zaśmiałam się – Rosie?

- Tak? - odwróciła się do mnie,

- Coś ty nagadała Mattheo? - zapytałam udając nic nie wiedzącą,

- Oj, moja droga! Powiedziałam mu, że jeśli zmusi Cię do czegoś, czego nie chcesz, to zobaczy do czego jest zdolna ta słodziutka Rosaline Florence. - powiedziała z uśmiechem,

- Ale ty masz zajebiście zawyżone ego. - uniosłam brwi i spojrzałam na nią,

- Mówię poważnie. - rozłożyła ręce – Ostatnim razem, po imprezie domów, myślałam że Ci coś zrobił i chciałam go normalnie zabić. W dodatku mówiłaś też, że nie jesteś jeszcze gotowa na seks, a patrząc na Jego wzrok w Twoją stronę, mogę śmiało stwierdzić czego chce. - oznajmiła opierając się o stół, a ja stałam wryta i zszokowana ostatnim zdaniem,

- Nie prawda, rozmawialiśmy na ten temat. Powiedział mi, że poczeka na mnie, ile będzie trzeba i nie chce mnie do niczego zmuszać. A ja mu ufam i wiem, że rozumie. - odpowiedziałam twardo patrząc w oczy przyjaciółki,

- Rozumiem to, Lyra. Powiedział Ci tak i dotrzymuje słowa. Nie mówię, że tak nie jest. Ale czasami zdarza mi się, że widzę Ten wzrok. Tylko stwierdzam fakty. - uśmiechnęła się lekko, co odwzajemniłam – Ale jakby Ci coś zrobił, będę pierwszą która zleje mu dupsko,

Powiedziawszy to przytuliła się do mnie i zaczęłyśmy się śmiać. 

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz