Rozdział 60

83 3 0
                                    

Siedziałam w fotelu z podkulonymi nogami odcięta od rzeczywistości. Nie wiem, ile czasu spędziłam w tej samej pozycji gapiąc się jak głupia w jeden nieokreślony punkt.

Z rozmyślań wybudziła mnie pukanie do drzwi. Spięłam się, gdy po chwili powtórzono pukanie. Ledwo zdążyłam wstać, co wciąż szło mi mozolnie, a bez uprzedzeń do pokoju weszła Narcyza Malfoy, a za nią służącą. Spojrzałam na nią intensywnie spod byka.

Kobieta stanęła naprzeciwko mnie wlepiając we mnie równie intensywny wzrok. Jej pewność siebie mnie krępowała. Jej syn był do niej bardzo podobny mówiąc o wyrazach twarzy. Dopiero po chwili zauważyłam, że druga kobieta trzymała duży czarny pokrowiec.

- Widzę, że czujesz się lepiej. - zaczęła, na co skinęłam głową niepewnie splatając dłonie z przodu - To dobrze. W idealnym czasie. Dzisiaj wieczorem odbędzie się bal z uroczystą kolacją. Masz się na niej obowiązkowo zjawić. - oznajmiła naciskając na przedostatnie słowo a ja rozwarłam usta ze zdziwienia,
- Po co niby jestem potrzebna na tym przyjęciu? - zmarszczyłam brwi,
- Tego dowiesz się na miejscu. Masz tutaj suknię, buty i kosmetyczkę. Wiem, że stronisz od jakiejkolwiek pomocy, lecz za niedługo powinny przyjść służące,
- Nigdzie nie idę. - powiedziałam zdezorientowana i zła, lecz kobieta nie zwróciła uwagi i kontynuowała,
- Twoi rodzice zostali poinformowani o tym, gdzie jesteś. Również się tu dzisiaj zjawią. - na te słowa dostałam szoku. Spojrzałam na nią nie wierząc w słowa, które usłyszałam,

Moja mama wiedziała, co się ze mną działo i nie chciała mi pomóc? Nie próbowała mnie ratować, nie ważne jak absurdalnie to brzmiało? Przeczuwałam, że to sprawka mojego ojczyma, który niemożliwie kontrolował życie mojej matki. Nie udało mu się mnie okiełznać, ale z Alice łatwo poszło. Było mi przykro i czułam, jakbym straciła kolejną ważną dla mnie osobę. Uniosłam wzrok na zdobiony sufit.

- Nie narób dzisiaj wstydu i zachowuj się dojrzale. Jesteś strasznie podobna do ojca, jeśli chodzi o takie rzeczy. Więc pamiętaj, że nie chodzi jedynie o ciebie, jak sobie pewnie myślisz w tej blond główce. I nie waż się sprzeciwiać. - powiedziała chłodnym głosem, ale nie spojrzałam na nią,

Usłyszałam takie obrzydzenie, gdy mówiła o Syriuszu... Nienawidziłam tej kobiety. W ostatnim zdaniu, czułam, że odpowiedziała na mój sprzeciw z pójściem na to śmiechowisko.

Po chwili usłyszałam obcasy i zamknięcie drzwi. Powoli zamknęłam powieki, żeby się uspokoić. Policzyłam do pięciu i wypuściłam powietrze otwierając oczy. Na szafie wisiała suknia na wieczór. Próbując nie myśleć o tym, czego się właśnie dowiedziałam i co słyszałam, podeszłam do mebla i rozpięłam zamek. Moim oczom ukazała się piękna czarna suknia. Wstrzymałam oddech.

Do tego były również czarne rękawiczki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Do tego były również czarne rękawiczki.
Wypuściłam gwałtownie powietrze przejeżdżając po materiale. Szybko odłożyłam ją na łóżko i stanęłam trzy metry dalej przyglądając się uważnie.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz