Rozdział 100

79 5 2
                                    

W poniedziałek, po Jul, siedziałam w Pokoju Wspólnym przy kominku czytając książkę. Obok mnie, zawinięty spał Caspar.

Był naprawdę kochany. Często jak miałam gorszy moment w dniu, on przychodził i się przytulał, a ja w tym czasie się wygadywałam. Wiem, że może to brzmieć absurdalnie, ale zwierzęta i niemowlęcia to najlepsi słuchacze, którzy nie będą cię oceniać oraz możesz im wszystko opowiedzieć.

Od dwóch dni, kiedy było nasze nietypowe spotkanie, nie widziałam również Mattheo, którego nieobecność mnie zaniepokoiła. Wychodząc widziałam, jak przygasł i obwiniałam się przez to. Z drugiej strony jednak musiałam tak zrobić, nie było innego wyjścia.

Dochodziła jedenasta w nocy, gdy postanowiłam się przejść po szkole. O tej porze miała tajemniczą i pociągającą atmosferę. Szczur gdzieś zniknął, więc sama przemierzałam powolnym krokiem korytarze zamku.

Stanęłam wryta czując rosnący stres, gdy z naprzeciwka pojawił się spity Dean. Szedł chwiejąc się, a gdy mnie zauważył, również przystanął. Mimo, że było między nami dobrych parę metrów, widziałam że był w jakimś amoku. Jego oczy były jak za mgłą. W ręce trzymał butelkę Ognistej. Mój oddech przyspieszył, gdy zaczął biec w moją stronę.

Mattheo:

Siedząc na zimnej podłodze pod ścianą, zapatrzony byłem w Lustro Życzeń. Nie oddalałem się od niego praktycznie w ogóle od soboty. Byłem jakby zahipnotyzowany wizją przyszłości, która mogła mnie czekać, o której marzyłem.

Nagle poczułem przeszywający ból w klatce piersiowej, na co skuliłem się sycząc oraz przykładając dłoń do tego miejsca. Starałem się wziąć głębszy oddech, lecz ukłucie było tylko coraz bardziej odczuwalne. Nie wiedziałem, co się działo, dopóki nie zaświeciła mi się lampka w głowie.

- Lyra... - wystękałem podnosząc się na równe nogi i wybiegając z pomieszczenia,

Coś złego się jej działo. Czułem to a niepokój rósł w moim ciele. Jakaś wyższa magia podpowiadała mi, gdzie miałem biec. Wiedziałem, w który korytarz skręcić, na które piętro zbiec. Gnałem co sił w nogach wiedząc, że zagrażało jej niebezpieczeństwo. Nie mogłem pozwolić, aby znowu coś się jej stało. Nie wybaczyłbym sobie tego.

Skręcając w prawo, moje serce się zatrzymało, lecz tylko na sekundę. Strach zastąpiła furia i gniew. Nie marnując ani chwili więcej rzuciłem się na mulata, który przyciskał błagającą dziewczynę do ściany z odrażającymi zamiarami.

Lyra cały czas starała się wyrwać chłopakowi, a walka trwała pewnie już jakiś czas. On za to starał się rozpiąć sobie spodnie. Wbiegłem w ciemnoskórego rzucając go na ziemię. Od razu zacząłem okładać go serią ciosów. Kątem oka widziałem, jak blondynka osunęła się półprzytomna na ziemię. W tym samym momencie Dean zdzielił mnie w twarz, na co upadłem.

Zaczęliśmy się bić, a podczas tego obydwoje mocno obrywaliśmy. Co w niego wstąpiło? Przecież dałem mu do zrozumienia, że miał ją zostawić w spokoju. Teraz dostanie za to nauczkę. Za całej siły przywaliłem mu w wątrobę, na co odsunął się na chwilę chwytając w obolałe miejsce. Nie tracąc chwili ruszyłem w jego stronę.

W pewnym momencie trafił mnie w głowę, a przed moimi oczami zrobiło się ciemno. Upadłem na ziemię, aby zaraz pojawił się nade mną mulat. Chwytając mnie za szyję, zaczął dusić. Starałem się wziąć oddech, co jednak mi uniemożliwiał. Trzymając jego nadgarstki siliłem się odepchnąć go ode mnie. Gdy jednak nie ustępował, zacząłem czuć się coraz senniej. Ciężkie powieki zaczęły opadać, a przed nimi zacząłem widzieć różne sceny z mojego życia.

Sierociniec, w którym się wychowywałem. Pierwsze wrażenie Hogwartu. Lyra... na stacji kolejowej, na zajęciach, na Wieży Astronomicznej. Prawie słyszałem jej śmiech, kiedy leżeliśmy na łące niedaleko jej domu.

Till The EndOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz