114-Beznadziejnie zakochany.

297 22 2
                                    

ALASTOR:
Siedziałem na ławce w parku, do którego niegdyś przychodziłem by pomyśleć.
Długo nie miałem żadnych zmartwień, aż Husker mnie oświecił.
Odczuwałem ogromny smutek i ból.
Czułem się też wykorzystany.
Angel zranił mnie, co udawało się nielicznym.
Zbliżył się do mnie tylko po to żeby odzyskać duszę, którą mu zabrałem.
Nawet próbował mnie zabić byle tylko odzyskać swoją własność.
Powinienem go zabić żeby nie stwarzał już dla mnie zagrożenia, ale patrząc na niego... Nie potrafiłem.
On mnie nie, ale ja wciąż go kochałem. I nie mógłbym go skrzywdzić, ani też pozwolić na jego krzywdę.
Jestem beznadziejnie zakochany.
Próbowałem sobie wmówić że Pajęczak jest zwykłą prostytutką i narkomanem, którym nie warto się interesować, ale nie umiałem.
Dla mnie był najważniejszy i wyjątkowy.
Tyle zrobiłem dla niego, a on po prostu chciał...
-Alastor?-Usłyszałem za sobą znajomy głos.
Obróciłem głowę, łamiąc kark i spoglądając na Cherri, przyjaciółkę Dust'a.
Wypatrywałem chłopaka, ale nie było go tu.
-Mogę?-Spytała, wskazując na ławkę.
-Zapraszam, moja droga.
Dziewczę zajęło miejsce obok, a mój kark wrócił do dawnej formy.
Milczała długą chwilę więc postanowiłem przerwać ciszę.
-Co Cię tu sprowadza, kochana?
-Dobrze wiesz.-Odparła, a ja Wywróciłem oczami.
-Naprawdę nie wierzysz w uczucia Angela?
-Husker mówił prawdę.
-Może, ale to wciąż napuszony gbur i pijak!

|RADIODUST| Umowa, która zmieniła wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz