165. Czy ja zwariowałem?

304 13 2
                                    

Pov olo
Kiedy Sandra złożyła już zeznanie obciązające tych skurwysynów i ich zabrali wewnętrzni, wzyszcy razem postanowiliśmy pojechać po Krystiana
O:Siema gangsterku!
K:Pierdol się - Sandra podbiegła i go przytuliła, a my z Natalią i Kubą staliśmy tylko z boku i przyglądaliśmy się im.  Cieszyłem się, że wreszcie wszystko wraca do normy, może nareszcie będzie jak dawniej.
Ku:no popatrzcie ma już Sandrę przy sobie to o nas zapomina, nawet się  nie przywita
K:bardzo śmieszne wiesz? Ale i tak muszę wam podziękować, za wszystko co zrobiliście, żeby mnie z stąd wyciągnąć
N:nie mogliśmy Cię zostawić z tym samego, nikt przecież nie wątpił w to, że jesteś niewinny.
K:Ja wiem o tym, i właśnie za to nie wypłacę się wam do końca życia
O:Dobra koniec pierdolenia, jedziemy gdzieś na imprezę?
N:my z Kubą jesteśmy jak najbardziej za, wszyscy potrzebujemy się odprężyć po tym wszystkim
K:nie, jedźmy najpierw na komendę
O:Ty to tylko pracą żyjesz, cholera spójrz masz obok siebie dziewczynę, która Cię kocha, a ty zamiast spędzać czas z nią to wolisz jechać do roboty
K:Kurwa z Zarębskim muszę pogadać, muszę mu wszystko wyjaśniać
Ku:właśnie Stary bronił Cię jak Lew
K:serio? Mnie?
O:nas wszystkich, ale Ciebie to już przede wszystkim
K:to tym bardziej muszę z nim pogadać i spróbować jakoś się wytłumaczyć
Ku:jak mamy jechać, to jedźmy, a potem pójdziemy gdzieś do klubu
K:może i tak być
N:chodź, teraz już wszystko będzie dobrze - tak jak Krystian chciał wszyscy pojechaliśmy na komendę, on poszedł do szefa, a my zostaliśmy na korytarzu i czekaliśmy na niego

Pov Krystian
Sz:No nareszcie ile można na was czekać!?
K:Dziękuję szefie
Sz:za co ?
K:doskonale wiesz za co. Każdy inny naczelnik miałby w dupie, gdyby ktoś od niego wpakował się w takie gówno jak wpakowałem się ja.
Sz: Przecież ty w nic się nie wpakowałeś, tylko Cię wrobili
K:Nikt nigdy nie zrobił dla mnie tyle co zrobiłeś ty, nie wiem czy dam radę ci się za to kiedykolwiek odwdzięczyć
Sz:Ja poprostu tylko ufam moim ludziom, bezgranicznie Krystian
K:Ja to się zastanawiałem nad tym czy ja jeszcze wogóle zasługuję na takie zaufanie, a uwierz, że czasu w areszcie miałem dużo i dużo przemyślałem
Sz:Co ty wogóle gadasz?, posłuchaj się czasami, a potem mów - naszą rozmowę przerwał telefon, szef odebrał, a ja musiałem zdobyć się na odwagę, żeby mu powiedzieć, wkońcu przestał rozmawiać i odłożył telefon na biurko
Sz:Krystian dokończymy rozmowę potem, a teraz zabieraj swoje klamoty i jedźcie z Olgierdem na ul Biską. Mamy trupa - wziąłem swoją odznakę do ręki, jeszcze raz spojrzałem na nią i spowrotem odłozyłem na biurko
K:szefie...
Sz:Krycha nie ma czasu, jedźcie tam!
K:Niech jadą inni, bo ja... - wziąłem głeboki wdech, a potem głośno wypusciłem powietrze z płuc - jest mi trudno o tym mówić, że względu na to co dla mnie zrobiliście w ostatnim czasie
Sz:przestań bredzić i się ruszaj
K:ja muszę odpocząć od tego, muszę odpocząć od policji, dopiero w areszcie zrozumiałem, że ostatnie wydarzenia mnie przerosły, wybuch, a teraz to co zrobiła Ewelina
Sz:poczekaj tu na mnie, oddam komuś innemu sprawę i jeszcze porozmawiamy
K:nie ma już oczym ja podjąłem decyzję, nie mów nic narazie nikomu
Sz:A Olgierd?
K:wymyśl coś, nie wiem powiedz że dałeś mi urlop
Sz:nie powiem mu nic, dlatego , że musisz zrobić to ty
K:kiedyś wrócę, obiecuję! - wyszedłem z tamtąd, a szef zawołał do siebie Olgierda i Sandrę, pewnie da im nową sprawę. Stanąłem przed komendą - Czy ja zwariowałem?

Olgierd I Krystian- RAZEM aż po grób.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz