167. Aspirancie Mazur

310 13 2
                                    

Pov Krystian
Rano jak tylko się obudziłem, cholernie bolała mnie głowa sięgnąłem po coś przeciwbólowego, a potem szukałem czegoś do picia, jednak nie znalazłem nic oprócz jakiegoś wywietrzałego piwa. Nie pamiętam z wczoraj praktycznie nic, nawet niewiem jak się znalazłem w domu, w którym było nadzwyczaj czysto. Zacząłem szukać swojego telefonu, ale nigdzie nie mogłem to znaleźć Krew mnie zalewała gdy zobaczyłem że w koszu są puste butelki po wódce, których ja tam nie wyrzucałem, została mi tylko jedna butelka, schowana w sypialni wziąłem ją do ręki ale momentalnie ktoś mi ją wyrwał i wylał do zlewu
O:Co ty robisz Kurwa!?
K:Po co tutaj przychodziłeś!? Co!?
O:jak myślisz? Krystian ja chcę ci pomóc, nie widzisz co się z Tobą dzieje, staczasz się chłopie.
K:to jest moje życie!
O:Dobra nie pierdol, idź się ogarnij, a ja zrobię śniadanie - miałem go dość, chciałem się napić, ale wiedziałem, że on wszystko wyrzucił, mimo to z nadzieją szukałem jeszcze jakiejś butelki po całym domu - czego ty tak szukasz? Dobrze wiesz, że nic nie znajdziesz.
K:Daj mi wódki, proszę jeden kieliszek i się ogarnę
O:zapomnij Krycha, mogę Ci zrobić śniadanie ale żadnej wódki ode mnie nie dostaniesz
K:jeden kieliszek i nie poproszę Cię o ani grama więcej
O: nie Krystian, a teraz siadaj musimy pogadać.
K:widziałeś gdzieś mój telefon jak tu sprzątałeś?
O:teraz się dopiero tym martwisz? Kurwa krycha twoich dokumentów ani portfela też nie ma, a to chyba ważniejsze
K:Co? A gdzie są?
O:mnie się nie pytaj, pewnie twoi nowi koledzy zajebali ci wszystko, tylko pomyśl co mogło by się stać jak byś klamkę miał w domu. Ale spoko już zgłosiłem, że zgubiłeś portfel
K:nie potrzebnie, ja to wszystko powoli ogarnę przysięgam, ale pozwól mi się napić błagam
O:masz wogóle zamiar wrócić do pracy, czy teraz skończysz jak te lumpy, bez pracy i mieszkania?
K:Ja nie potrafię wrócić Olo
O:Ten pierdololny wybuch to od niego się wszystko zaczęło, zmieniłeś się i nie jesteś już sobą nie jesteś tym Krystianem, którego poznałem
K:Ja już chyba nie potrafię pracować jak dawniej
O:Ale chlopie wszystko się zaczęło układać, Sandra się o Ciebie martwi nie wie co się z Tobą dzieje stary
K:skąd wiesz, że się martwi?
O:Przecież codziennie się z nią spotykam i widzę jak przeżywa to że nie ma z Tobą kontaktu .
K:Pozwólcie mi się poprostu na jakiś czas odciąć od tego wszystkiego. Ja chcę sie tylko napić, co w tym złego?!
O:to w tym złego, że gdyby wczoraj zamiast mnie Zarębski cię znalazł, to nie mialbyś opcji powrotu do wydziału - Do Olgierda zadzwonił telefon co przerwało naszą rozmowę, a ja chciałem zebrać przez ten moment myśli - poczekaj tutaj na mnie, muszę jechać na komendę, zawieźć jedne dokumenty i zaraz wracam to dokończymy rozmowę
K:Ok
O:Krystian tylko błagam nie wychodź nigdzie
K:ma się rozumieć aspirancie Mazur

Pov Olo
Chciałem jak najszybciej załatwić sprawy na komendzie i wrócić przemówić mu do rozsądku, ale tam wszystko się przełużało i minęło już trochę czasu, ale nie sądziłem, że aż tyle. Gdy wszedłem do jego klatki, mijałem się na schodach z tymi bezdomnymi, których poznałem wczoraj, przyspieszyłem kroku i dosłownie sekundę później byłem na piętrze Krystiana, a przez uchylone drzwi zobaczyłem jak Sandra próbuje zebrać znów nawalonego Krystiana z ziemi.
Sa:Krystian proszę wstawaj, ja sama nie dam rady Cię podnieść, proszę Krystek- Sandra płakała, a jak by tego było mało za sobą usłyszałem głos szefa
Sz:Sandra zostaw go i jedź do domu, my się nim zajmiemy

Olgierd I Krystian- RAZEM aż po grób.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz