65.Życie bym mu oddał

461 18 4
                                    

K:jak mogłeś?! Niby wielki przyjaciel kurwa - patrzyłem bo niewiedziałem co on robi myślałem że znów będzie mnie wyzywał, a on... poprostu zjadł mojego kebaba i jeszcze z pełnymi ustami dodał - co się tak patrzysz głodny jestem! Głodnego nie widziałeś?- wybuchnąłem śmiechem jak widziałem jak on szybko je, aż mi się go szkoda zrobiło
O:dobra nic przecież nie mówię, jedz jak masz ochotę tylko się nie udław
K:sam chciałeś zjeść i się nie podzielić co?
O:jak bym wiedział że jesteś aż tak głodny to obiad bym ci przyniósł
K:a kawa?
O:co kawa?
K:no kubek jest pusty, nie widziałeś że wszystko wypiłeś z czym to do mnie przychodzisz?
O:nie wiedziałem że chcesz
K:to teraz nie masz wyjscia i musisz iść po nią
O:a może przeszedłbyś się ze mną co?
K:nie, bo bar jest ma samym dole a ja nie mogę się przemęczać i chodzić tysiąc schodów
O:nie przesadzaj to tylko dwa piętra
K:no idź ja dokończę kebaba, na serio jestem głodny
O:no dobra już pójdę, żebyś się zdążył najeść, chcesz coś jeszcze?
K:a jeszcze jednego kebaba mi kupisz?
O:nie mam wyjścia chyba - poszedłem mu po tą kawę i coś do jedzenia. Zastanawiało mnie to dlaczego nagle tak się zmienił, jeszcze kilka godzin temy wrzeszczał na Natalię, a teraz zachowuje się tak jakby nic się nie stało, a może on po dzisiejszej kłótni z Natalią zrozumiał że zależy nam na nim i chcemy żeby wszystko było po staremu. Cieszyłem się że narazie rozmawiamy bez krzyku i agresji, pozostawała jeszcze sprawa psyhologa, ale ja narazie nie chciałem poruszać tej kwestii zanim nie będę miał pewności że uspokoił się na dobre, poruszanie teraz tego tematu mogło tylko na nowo wzbudzić w nim agresję, a ja chyba chciałem tego uniknąć. Kilka minut później kelknerka podała mi zapakowanego na wynos kebaba i kubek z kawą, wychodząc zderzyłem się z szefem na szczęscie nie wylałem na niego kawy
Sz:gdzie ty się tak spieszysz?
O:do krystiana, a gdzie indziej?
Sz:to idź usiądź jak człowiek przy stoliku i zjedz, a ja pójdę do niego
O:to nie jest kebab dla mnie tylko dla krystiana
Sz:co!?
O:no bo kurde zjadł mi mojego, głodny był
Sz:oddałea mu go ?
O:a co ja miałem zrobić? Ja to bym mu życie oddał a co dopiero jakiegoś głupiego kebaba
Sz:rozmawiałeś z nim
O:tak on juz chyba zrozumiał wszystko szefie, znaczy mam nadzieję że zrozumiał
Sz niechcę cię martwić Olo, ale bez pomocy specjalisty to się nie zmieni, teraz się nie drze a za dwie godziny znów nikogo nie dopuści do siebie
O:wiem, pogadam z nim o tym ale juz nie teraz. Niech narazie się naje i wypije tą kawę, dobrze wiesz że on bez kawy to długo noe pociągnie - razem z szefem weszliśmy i usiedliśmy obok niego, był spokojny a nawet uśmiechnięty chciałbym żeby już tak zostało.

Olgierd I Krystian- RAZEM aż po grób.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz