94. Kawa

180 12 7
                                    

💚💙🎨🌙

Zielonooka dziewczyna zeszła na dol powolnym krokiem jednocześnie przecierając zmęczone oczy. Minęło sześć dni od świąt co za tym idzie? Zbliża się sylwester. Cała drużyna miała się spotkać w herbaciarni i świętować tu nowy rok. Przez pare ostatnich dni Luna spędzała czas z Lloydem i w sumie dobrze się z nim bawiła zwłaszcza kiedy oglądali horrory i blondyn potem spał wtulony w nią jak małe dziecko. Tak czy inaczej dziś brunetka obudziła się grubo po czternastej. To było dziwne bo zazwyczaj Luna nie śpi tak długo. Max do dziesiątej po za tym miała budzik na rano wiec czemu nic jej nie obudziło? Tak czy inaczej dziewczyna szła już na dol w celu znalezienia swojego chłopaka. Chciała się z nim przywitać jak co rano jednak tym razem nie mogła go znaleźć. Zielonooka otworzyła po cichu drzwi do kuchni bo może Lloyd zgłodniał i robi sobie kanapki albo coś jednak nie było nikogo. No cóż. Trzeba szukać dalej.

- szukasz czegoś albo kogoś Luna? - odezwał się nagle głos. Brunetka wystraszyła się i odskoczyła przestraszona na co starszy mężczyzna sie tylko zaśmiał.

- myślałem że byłem straszny jak miałem cztery ręce ,ale jak widać nadal ludzie się mnie boją- zaśmiał się Garmadon na co Luna tylko odetchnęła i odpowiedziała.

- po prostu nie spodziewałam się tego ze ktoś nagle się odezwie. Nie jest pan wcale straszny aż tak - powiedziała Luna uspokajając się powoli. Garmadon po raz kolejny się zaśmiał i ruszył w stronę blatu.

- więc? Szukasz Lloyda? Jeśli tak to akurat wyszedł pare minut temu. Poszedł do sklepu z Misako. Pewnie wrócą za jakieś dwie może trzy godziny- powiedział Garmadon. Brunetka słysząc te słowa przytaknęła po czym zaczęła się zastanawiać co powinna robić przez ten czas. W sumie mogła porysować. Przez święta nie miała na to czasu zwłaszcza kiedy Lloyd był obok i ciagle chciał coś z nią robić. Luna go kochała ,ale powiedzmy sobie szczerze. Blondyn wymagał ciągłych pieszczot. Przy nim nawet nic nie robienie jest robieniem czegoś. Tak czy inaczej brunetka już miała iść do pokoju kiedy nagle odezwał się Garmadon.

- kawa zie skończyła. Musze zadzwonić do Misako i powiedzieć jej by kupiła. - powiedział mężczyzna. Luna słysząc to uznała że w sumie nie daleko stąd jest kawiarnia w której można kupić kawę nawet taką w paczce więc może pójść i kupić.

- niech pan nie dzwoni. Ja pójdę i kupie w kawiarni- powiedziała zielonooka z uśmiechem. Mężczyzna spojrzał na nastolatkę po czym uśmiechnął się do niej delikatnie.

- nie trzeba. Nie musisz specjalnie się fatygować- powiedział na co Luna uparcie postanowiła iść po kawe.

- ja się chętnie przejdę. Pójdę po te kawę. Serio. To żaden problem. Po za tym ja jestem uparta i łatwo się nie ugnę. Jak już postanowiłam ze pójdę go idę. Wrócę za jakiś czas- powiedziała zielonooka i nie czekając na dalsze protesty mężczyzny po prostu ruszyła do wyjścia z herbaciarni. No cóż. Tak jak to powiedziała wcześniej ona nie ugnie się łatwo. Jeśli chce iść po kawe to po nią pójdzie. Tak czy inaczej dziewczyna szybko ubrała buty po czym wyszła z budynku. Na szczęście zaczęło robić się już ciepło i aktualnie nie było już śniegu ani nic. Zaczynało robić się wiosennie wiec Luna nie potrzebowała wiele. Zwykły sweterek jej wystarczył. Zielonooka ruszyła przed siebie w stronę wcześniej wspominanej kawiarni jednocześnie włączając sobie muzykę na słuchawkach. Dziewczyna często tak robiła. Była ostrożna jednak nie czuła potrzeby słuchania świata. Chodź w sumie gdyby coś się działo to powinna słyszeć co się dzieje wokół. Co nie? Nevermind. Luna szybkim krokiem ruszyła w stronę kawiarni jednocześnie cicho nucąc jedna ze swoich ulubionych piosenek.

Lego Ninjago:  dark and light [ ZAKOŃCZONE] part 1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz