Elena
– Elena!
Wywróciła oczami, słysząc naglący głos mamy. Nigdy nie przepadała za gośćmi, a już zwłaszcza tymi konkretnymi wampirami, choć od zawsze słyszała, że dla jej najbliższych, Denalczycy byli niczym rodzina. Sama miała zupełnie inny pogląd na sytuację, choć naturalnie nie zamierzała się swoimi spostrzeżeniami dzielić, po cichu licząc na to, że uda jej się wykręcić od jakichkolwiek spotkań, rozmówek i konieczności bycia miłą dla nowo przybyłych.
Nie chodziło już nawet o to, że przyjazd wampirów psuł jej dotychczasowe plany, sprowadzające się między innymi do tego, żeby jak zwykle spotkać się z Rafaelem. Czuła, że znowu zaczyna być nieostrożna, gardząc wszystkimi dotychczasowymi środkami ostrożności, które opracowywali, ale niby co innego mogła zrobić? Sprawy w znacznym stopniu uległy zmianie, zresztą bała się tego, co mogłoby się stać, gdyby tak po postu odpuściła sobie spotkania z demonem. Była gotowa zrobić wszystko, byleby tylko mieć pewność, że uda jej się utrzymać jego ludzką cząstkę – uczucia, które w nim obudziła i o które teraz oboje musieli dbać. Rafael był chwiejny, a Elena zdawała sobie sprawę z tego, że w każdej chwili mógł pokusić się o to, żeby spróbować odciąć się od tego, co wzbudzało w nim tak wiele skrajnych emocji. Nie mogła tego na to pozwolić, gotowa walczyć o to, co pomiędzy nimi było, niezależnie od tego, jak bardzo szalone i nieprawdopodobne to by się nie wydawało.
Inną kwestią byli sami Denalczycy, choć i w ich przypadku nie mogła wprost stwierdzić czy ich lubi, czy może wręcz przeciwnie. Na pewno nie miała nic do Kate, poniekąd dlatego, że wampirzyca nigdy nie zachowywała się względem niej w jakiś szczególnie irytujący sposób. Była miła i miewała dość interesujące poczucie humoru, jej dar zresztą sprawiał, że dla bezpieczeństwa zawsze lepiej było postarać się o zachowanie poprawnych relacji, jeśli przy pierwszej okazji nie chciało się na własnej skórze sprawdzić, jak to jest zostać porażonym prądem. Również Garrett był znośny, przywodząc Elenie na myśl typ wiecznego dzieciaka, który zawsze i wszędzie szukał dodatkowych wrażeń. Co prawda nigdy nie miała z nich jakichś szczególnie dobrych kontaktów, ale to nie przeszkadzało jej w tym, żeby nie mieć nic przeciwko jego obecności.
Najgorsze było to, że szczerze nie znosiła Tanyi – zresztą ze wzajemnością. Nie miała pojęcia, co przyjaciółka jej ojca (Nigdy nie zamierzała zacząć nazywać jej „ciotką"...) miała do jej osoby, ale to nie wydawało się Elenie najistotniejsze. Wiedziała jedynie, że Denalkę irytował jej charakter – to, że lubiła dobrze wyglądać, że miała bogate życie uczuciowe... Dosłownie wszystko. W zasadzie Cullenówna była w stanie z czystym sumieniem stwierdzić, że Tanya miała ją za pustą, chociaż sama przecież nie była święta. Cholera, to był rodzaj zazdrości, bo sama nigdy nie miała powodzenia w miłości? Elena wiedziała, że wampirzyca kiedyś była zakochana w Edwardzie, bynajmniej bez wzajemności. Co prawda ostatecznie oboje się dogadali, a Denalka przeszła z tym do porządku dziennego... Cóż, przynajmniej to utrzymywała, choć jej zachowanie momentami pozostawiało wiele wątpliwości. Co prawda mogła tylko spekulować, czy Tanyę w istocie drażniło to, jak zachowywała się na co dzień, ale jedno było pewne: zdecydowanie nie zamierzała być dla kobiety z tego powodu miła.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)
FanfictionElena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...