Renesmee
Beau miała w sobie coś, co niezmiennie wzbudzało we mnie niepokój, chociaż sądziłam, że zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. Było coś takiego w jej spojrzeniu i tonie, kiedy mówiła o śmierci, co wzbudziło we mnie najgorsze możliwe emocje. W takich chwilach była po prostu niepokojąca – tym bardziej, że dla mojej szwagierki takie widzenia pozostawały codziennością.
– Wiedziałam, że Aldero nie będzie siedział cicho. – Wampirzyca prychnęła, po czym w bliżej nieokreślony sposób spojrzała na Elenę. – Mam wrażenie, że nie widziałam cię po raz pierwszy.
– Były inne wizje? – zapytał ją natychmiast Carlisle.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
– Jak wspomniałam, to moje wrażenie. W ostatnim czasie doświadczam bólu tak często, że już niczego nie jestem pewna – stwierdziła lakonicznie, po czym wydała z siebie przeciągłe, wręcz sfrustrowane westchnienie. – Z góry uprzedzam kolejne pytanie: nic nie mówiłam, bo w ostatnim czasie byłam... niedysponowana.
Wyczułam nutkę sarkazmu w jej wypowiedzi, ale nie byłam tym szczególnie zaskoczona. Isabeau zwykle zachowywała się w ten sposób, zwłaszcza kiedy w grę wchodziły wyjątkowo silne emocje. Była dumna, zresztą jak i wszyscy Licavoli, a ja jakoś nie miałam wątpliwości co do tego, że miała dość powodów do tego, żeby odczuwać wstyd i mieć pretensje do samej siebie.
Kolejny raz zmierzyła wzrokiem Elenę, wydając się nad czymś intensywnie myśleć. Przez jej twarz przemknął cień, zupełnie jakby nagle rozbolała ją głowa, ale wrażenie to zniknęło równie nagle, co się pojawiło. Kto jak kto, ale Isabeau potrafiła nad sobą panować w niemalże idealny sposób, bez większego wysiłku będąc w stanie utrzymać emocje na wodzy.
– Co widziałaś, Beau? – odezwała się cicho Esme. Wydała mi się zdesperowana i coraz bliższa tego, żeby stracić kontrolę nad własnym głosem; była przerażona i to jedno wydało mi się oczywiste. – Elena nie...
– Nie chodzi o to, co zobaczyłam, ale o samo czucie – przerwała jej siostra Gabriela. Mimo wszystko odniosłam wrażenie, że próbowała być łagodna. – Nie chcę mówić o śmierci, bo nie mam pewności. Wiem jedynie, że wszystko, czego doświadczyłam, sprowadzało się do bólu... Czułam go w całym ciele – przyznała, a jej dłoń wylądowała na brzuchu. – Elena się nie broniła, zresztą wątpię w to, by to miało w tej sytuacji sens. Ale za to... Mam wrażenie, że się bałaś – zwróciła się do dziewczyny. – Nie o siebie. O kogoś.
Pół-wampirzyca wyprostowała się niczym struna, wzdrygając się co najmniej tak, jakby ktoś próbował ją uderzyć. Jasne włosy odrzuciła na plecy, dumna i opanowana, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Mimo wszystko zauważyłam, że pobladła, być może lepiej niż którekolwiek z nas rozumiejąc to, co mówiła do niej Isabeau. Jeśli miałam być ze sobą szczera, chyba nawet by mnie to nie zdziwiło.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)
FanfictionElena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...