Trzysta pięćdziesiąt

20 3 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Kolejne sekundy wydawały się ciągnąć w nieskończoność. Czuła chłód, ale w żaden sposób nie była w stanie określić, czy jego przyczyną były tylko i wyłącznie późna pora oraz pęd, z jakim poruszała się Miriam. Bała się poruszyć, gotowa przysiąc, że uścisk demonicy nie jest nawet w połowie tak pewny, jak ten, którym podczas lotu otaczał ją Rafael. Mira się męczyła, wyraźnie osłabiona, chociaż Elena nie miała pojęcia, co tak naprawdę spotkało ją przed tym, jak zdecydowała się pojawić w hotelu.

Ciało dziewczyny napięło się do granic możliwości, tym samym przyprawiając ją o ból. Mięśnie wydawały się pulsować, co jedynie potęgowało drżenie, sprawiając, że czuła się jeszcze bardziej niespokojna. Nie miała odwagi na to, żeby spojrzeć w dół albo choć spróbować się odezwać, zresztą mętlik w głowie uniemożliwiał jej wykrztuszenie z siebie chociaż słowa. Chociaż miała dziesiątki mniej lub bardziej sensownych pytań, sformułowanie któregokolwiek z nich zaczęło się Elenie jawić jako zadanie co najmniej trudne, jeśli nie wręcz niemożliwe. Nie miała pojęcia, czego i z jakiego powodu tak naprawdę chciała, zaś wszystkie myśli dziewczyny krążyły wyłącznie wokół jeden, aż nazbyt istotnej dla niej osoby.

Rafael.

Rafa jednak miał kłopoty, a skoro tak...

Ale to wciąż nie było wszystkim, co ją martwiło. Im bliżej Volterry się znajdowała, tym była pewniejsza tego, że nic nie jest takim, jakbym być powinno. Cokolwiek zaplanował sobie demon, nie miał racji bytu, a skoro tak, mogła spodziewać się również tego, że jej rodzina znalazła się w niebezpieczeństwie. Czuła, że wszystko, co narastało przez ostatnie miesiące, ostatecznie miało znaleźć rozwiązanie w tym miejscu, podczas balu, który od pierwszej chwili wzbudzał w niej aż tak wiele skrajnych emocji. Co więcej, teraz nie mogła dłużej uciekać, na własne życzenie przybliżając się do miejsca, które z równym powodzeniem mogło okazać się jej grobem.

Teoretycznie powinna czuć strach, ale ten wydawał się zejść gdzieś na dalszy plan, przytłumiony i jakby pozbawiony większego znaczenia. Serce tłukło jej się w piersi, oddech przyśpieszył, a mętlik w głowie stał się jeszcze trudniejszy do zniesienia. Nie miała pojęcia, co powinna zrobić, w pełni zdając się na instynkt i wciąż milczącą Miriam, która ostatecznie dotarła do twierdzy, po raz kolejny bezceremonialnie wpadając przez okno. Tym razem przynajmniej nie musiała roztrzaskiwać szyby, co Elena przyjęła z ulgą, przynajmniej do momentu, w którym nie została ciśnięta o podłogę, lądując w kucki i dłuższą chwilę mając problem z tym, żeby się podnieść.

Poderwała głowę, żeby móc spojrzeć na swoją towarzyszkę. Mira klęczała na ziemi, wspierając się o nią obiema dłońmi i nachylając się do przodu. Dyszała ciężko, a po bladości jej cery i tym, jak bezmyślnie wpatrywała się w podłogę, Elena poznała, że demonica nie czuła się najlepiej. W zasadzie gdyby miała zgadywać, powiedziałaby, że kobieta sprawiała wrażenie kogoś, kto był na dobrej drodze do tego, żeby najzwyczajniej w świecie zwymiotować, choć zarazem wątpiła w to, by akurat ta istota pozwoliła sobie na takie upokorzenie w jej obecności. Siostra Rafaela bywała pod tym względem równie dumna i uciążliwa, co jej brat, co jednak nie zmieniało faktu, że dziewczyna zaczęła się o nią martwić.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz