Layla
Miała pełno wątpliwości, co do tego, czy mówienie o przeszłości jest najlepszym pomysłem. Nie lubiła wracać do okresu na krótko po tym, jak wraz z bratem uciekła od ojca, jednak tym razem nie miała większego wyboru. Lubiła Sage'a i choć jego obecność w Seattle wciąż pozostawała dla niej zagadką, mimo wszystko cieszyła się jak dziecko na jego widok. Problem polegał na tym, że takie zachowanie bez wątpienia wzbudzało irytację Rufusa, nie musiała zresztą pytać, by wiedzieć, że wampir oczekiwał wyjaśnień. Co prawda mogła spróbować choć trochę się z nim podroczyć i przynajmniej tymczasowo darować sobie jakiekolwiek uwagi, ale nie widziała powodów, by próbować to robić. Co więcej, jeśli Gabriel faktycznie nie był zachwycony perspektywą jakiegokolwiek gościa, mogło się okazać, że wcale nie mieli tak dużo czasu do powrotu jego i Renesmee.
Zauważyła Claire, kiedy tylko znaleźli się wewnątrz domu. Dziewczyna stała w połowie prowadzących na piętro schodów, wyraźnie zaniepokojona, choć wyraźnie rozluźniła się na widok jej i Rufusa. Layla nawet nie była zaskoczona tym, że w pierwszym odruchu jej córka mogła zdecydować się przed Sage'm uciec, tym bardziej, że sama nie miała wątpliwości co do tego, że nieśmiertelny potrafił być niebezpieczny. Czerwone oczy mówiły same za siebie, pamiętała zresztą, że kiedy pierwszy raz trafiła na wampira, była przerażona... Co prawda z innego powodu, ale jednak. Jakkolwiek by nie było, strach wydawał się czymś w pełni naturalnym, zwłaszcza kiedy pozostawało się podatnym na zranienia pół-wampirem, a przecież właśnie tak był w przypadku Claire.
Otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, by dla pewności raz jeszcze spróbować uspokoić córkę, jednak nie miała po temu okazji. To dziewczyna jako pierwsza zdecydowała się podejść bliżej, co prawda wciąż trzymając się na dystans, ale nie w tak obcesowy sposób, by wydało się to niepokojące. Z uwagą obserwowała Sage'a, najwyraźniej próbując ocenić sytuację i sprawiając wrażenie co najmniej... zażenowanej.
– Słyszałam wszystko – powiedziała w końcu, ostrożnie dobierając słowa. – Przepraszam...? – dodała po chwili, chociaż zdecydowanie nie miała powodów po temu, by mieć do siebie pretensje o bycie ostrożną.
– Za co? – obruszył się wampir, wymownie wywracając oczami. – To mnie udało się ciebie nastraszyć – dodał, po czym przeniósł wzrok na Laylę. – Podtrzymuję: jest śliczna – oznajmił, a Claire z miejsca zaczerwieniła się, dość osobliwie reagując na jakikolwiek komplement.
Lay zdołała się uśmiechnąć, sama niepewna tego, czy powinna być bardziej rozbawiona, czy może po raz kolejny zacząć martwić się tym, ze jej córka mogłaby tak mało wierzyć w sobie. Czasami tego nie rozumiała, sama niepewna już tego, co powinna zrobić, żeby utwierdzić dziewczynę w przekonaniu, że wszystko jest w najzupełniejszym porządku, a ona powinna otworzyć się na wszystkich tych, którzy ją otaczali. Po cichu liczyła na to, że dziewczyna przynajmniej była na dobrej drodze, by zaprzyjaźnić się z tą małą Issie, ale to też wcale nie wydawało się aż takie oczywiste, nie wspominając już o jakimkolwiek pozytywnym wpływie wpojenia tamtego znajomego Renesmee... A przynajmniej nic na to nie wskazywało, przynajmniej nie oficjalnie, bo sama Claire wydawała się gubić w tym, czego doświadczała od czasu przyjazdu do Seattle.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)
FanfictionElena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...