Trzysta trzydzieści trzy

17 4 0
                                    

Rafael

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rafael

Obserwowanie jej przyszło mu w najzupełniej naturalny sposób. Było coś wyjątkowego w możliwości przypatrywania się tej dziewczynie, zwłaszcza kiedy zachowywała się w tak spokojny sposób. Z zamkniętymi oczami i rozrzuconymi na poduszce złocistymi lokami, wyglądała co najmniej pięknie, choć niezwykła uroda kobiet już dawno przestała robić na nim wrażenie. W przypadku Eleny chodziło o coś więcej, chociaż naturalnie nie mógł zaprzeczyć jej urodzie – części daru, jak ostatecznie się okazało, jednak to nie miało dla demona najmniejszego nawet znaczenia.

Nie miał pewności, w którym momencie tak naprawdę zaakceptował uczucia, które dziewczyna w nim rozbudziła. Początkowo był gotów zrobić wszystko, byleby wyprzeć niechciane emocje – ludzie słabości, bo za takie uważał to, czego od chwili tamtego pocałunku doświadczał. Dopiero z czasem się to zmieniło, a Rafa nie wyobrażał sobie tego, że na własne życzenie miałby odepchnąć od siebie to, co czuł względem Eleny. Miłość czy cokolwiek innego – chciał, żeby należała do niego, a skoro teraz mógł nazwać ją swoją...

To było szalone. Sam ślub i to, że właśnie jemu przyszło do głowy odprawienie ceremonii... Nigdy nawet nie brał pod uwagę tego, że miałby podsunąć się aż tak daleko, nie tylko dobrowolnie przyjmując pod swoją opiekę jakąkolwiek kobietę, ale przede wszystkim ofiarowując jej cząstkę siebie. Musiał przywyknąć do tej wzajemności oraz niepokoju, który towarzyszył mu na samą myśl o tym, że miałoby spotkać ją cokolwiek złego – strachu, który do tej pory był mu obcy, bo jedyne, czym się kierował, stanowił instynkt. Dotychczas troszczył się wyłącznie o siebie, przetrwanie i rozkazy, które mogły zapewnić mu przychylność ojca. Te naturalnie zakładały, że Elena miała być bezpieczna, ale czym innym była próba zapewnienia dziewczynie przeżycia, a czym zgoła innym tak silne pragnienie, by zapewnić jej wszystko to, co najlepsze.

Wciąż był świadom tego, że to, czego doświadczał, mogło przynieść mu zgubę. W każdej chwili te uczucia mogły obrócić się przeciwko niemu, co zresztą prędzej czy później miało się wydarzyć. Hunter już tego próbował, a Rafa zdawał sobie sprawę z tego, że podczas balu (jeśli nie wcześniej) również Isobel spróbuje go ukarać. Od dłuższego czasu doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że igranie z królową na dłuższą metę nie ma sensu. On i Elena nie mieli szans na to, żeby przez całą wieczność kryć się po kątach i udawać, że wszystko jest w najzupełniejszym porządku. W gruncie rzeczy nie chciał tego, powoli mając dość ukrywania się przed wszystkimi wokół. Nie powiedziała mu tego wprost, ale ona również męczyła się z koniecznością krycia się przed rodziną; widział z jaką ulgą powiedziała o wszystkim przyjaciółce i chociaż Elizabeth mimo wszystko była mu obojętna, doceniał to, jaki wpływ wystawiła się mieć na samopoczucie Eleny. Gdyby jeszcze znaleźli sposób na to, by reszta przejęła to bez zbędnych emocjonalnie...

Jakby to w ogóle miało być możliwe.

Przestał o tym myśleć, aż nazbyt świadom tego, że istniały o wiele ważniejsze, bardziej skomplikowane kwestie. Ten wyjazd miał zmienić wszystko, zresztą jak i nadchodzący bal. Choć starał się tego nie okazywać, w istocie obawiał się tego, czego żadne z nich nie było w stanie tak po prostu przewidzieć. Nienawidził działania na oślep, woląc mieć przynajmniej szczątkowe pojęcie o tym, czego powinien się spodziewać, jednak w tym wypadku najwyraźniej nie miał na co liczyć. Wiedział jedynie, że coś groziło Elenie – i że to wcale nie musiało wiązać się wyłącznie z bólem, choć ta możliwość mimo wszystko wydała mu się o wiele bardziej pożądana, jeśli tylko dziewczyna pozostałaby żywa. Była delikatna, nawet pomimo uporu z którym usiłowała to ukryć, ale pomimo to prędzej zniósłby jej cierpienie niż śmierć – nie, skoro ta druga najpewniej by go zniszczyła.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz