Trzysta trzydzieści osiem

21 3 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

To był zły pomysł – wszystko w niej aż krzyczała, że tak właśnie jest. W zasadzie ta kwestia pozostawała dość oczywista już do dłuższego czasu, ale dopiero w dniu, w którym przyszło jej zbierać rzeczy, uświadomiła sobie, jak beznadziejnie prezentowała się sytuacja.

Przeżyła niemały szok, kiedy pojawiła się sugestia tego, żeby do Volterry pojechać kilka dni wcześniej. Chociaż to wydawało się sensowne – zapewnienie sobie czasu na oswojenie się z miejscem oraz ułożenie jakiegoś sensownego planu – i tak omal nie dostała zawału, gdy usłyszała, czego powinna się spodziewać. To było tak, jakby ktoś właśnie zakomunikował jej, że to ten moment – ot tak oznajmił, że od tej chwili mogła już liczyć się z tym, że w każdej chwili wydarzy się coś, co doprowadzi do spełnienia się wizji Isabeau. Wręcz dziwiła się temu, że była w stanie powstrzymać się przed nerwowym oglądaniem przez ramię, by upewnić się, czy ktoś przypadkiem nie próbował się na nią zamierzając, gdy akurat nie patrzyła.

Plan wydawał się prosty, przynajmniej teoretycznie. Z tego, co zrozumiała, tata liczył na to, że jeśli Aro wcześniej miałby okazję poznać tych członków rodziny, którzy najbardziej go intrygowali (a więc przede wszystkim ją), wtedy nie miałby nic przeciwko, gdyby nie wszyscy pojawili się w dniu balu. Szlag trafiał ją przez samą tylko perspektywę siedzenia w pokoju hotelowym, podczas gdy pozostali narażaliby życie podczas imprezy, która po prostu nie miała prawa skończyć się dobrze, ale jaki tak naprawdę miała wybór? Już i tak ryzykowała, aż nazbyt świadoma tego, jak łatwo mogła zepsuć wszystko to, co przez tyle tygodni próbował osiągnąć Rafael.

W pamięci wciąż miała rozmowę z Aldero, choć pomiędzy nią a kuzynem na powrót zapanowała nieznośna cisza. Mijali się przy każdej możliwej okazji, właściwie nie rozmawiając, jeśli nie było takiej konieczności. Jakkolwiek by jednak nie było, nie mogła pozbyć się wrażenia, że chłopak ją obserwował i że gdyby wydarzyło się coś niedobrego, byłby pierwszą osobą, która rzuciłaby się jej na ratunek. Ta myśl miała w sobie coś przygnębiającego, bo to zdecydowanie nie powinno było wyglądać w ten sposób. Nie miała pewności, które z nich zawaliło bardziej, ale nie podobało jej się to – z tym, że tak naprawdę nie była w stanie zrobić niczego, by mieć choć cień szansy na to, by wszystko naprawić. A może raczej nie chciała, pomimo tego, co zasugerował jej Aldero, wierząc w to, że odsunięcie od siebie wszystkich tych, którzy mieli dla niej znaczenie, faktycznie było sensownym rozwiązaniem.

Gdyby jeszcze do tego wszystkiego wiedziała, czego powinna spodziewać się na miejscu, wtedy wszystko stałoby się dużo prostsze.

Choć perspektywa wyjazdu napawała ją przede wszystkim niepokojem, Elena nie była w stanie zaprzeczyć, że jednocześnie poczuła się aż nadto podekscytowana. Miała zobaczyć Rafaela, a przynajmniej znaleźć się tam, gdzie on. Wiedziała, że w przypadku ewentualnego spotkania jego reakcja miała okazać się dość osobliwa, ale nie dbała o to. Nie potrzebowała też ckliwych scenek, powitań i pocałunków, zresztą zdecydowanie się ich po nim nie spodziewała. Wszystko, czego pragnęła, w gruncie rzeczy sprowadzało się przede wszystkim do upewnienia się, że był bezpieczny – przynajmniej tymczasowo, bo w miejscu, w którym mieli się znaleźć, ta kwestia pozostawała aż nadto dyskusyjna.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz