Claudia
Stała w miejscu, mając ochotę przetrącić komuś kark. Jej palce zacisnęły się na gardle chłopaka, mięśnie napięły, a Claudia nie po raz pierwszy poczuła znajomą już świadomość tego, jak niewiele trzeba było, żeby odebrać komukolwiek życie. To zawsze przychodziło wampirzycy z łatwością – wystarczył jeden, wprawny ruch, który pozwoliłby przetrącić komuś kark, oderwać głowę albo... zrobić cokolwiek innego, zależnie od tego z kim miałaby styczność. Przez minione stulecia robiła to tak wiele razy, że możliwość niesienia śmierci już dawno przestała być dla niej atrakcyjna, kobieta zaś nie czuła już ani strachu, ani satysfakcji, które początkowo towarzyszyły jej w takich momentach.
Zabawne, bo jeszcze za ludzkiego życia nie po pomyślenia byłoby dla niej to, że mogłaby zabić. Tak przynajmniej sądziła, bo większość wspomnień wydawała się być do tego stopnia odległa, że czuła się tak, jakby spoglądała na nie przez mgłę albo grubą, nieprzeniknioną szybę. Nie chodziło tylko o to, że przemiana czyniła ludzkie doświadczenia czymś do tego stopnia nic niewartym, że nawet nie potrafiła ich przywołać. Problem polegał na tym, że sama tego chciała – tak jak i pragnęła ucieczki, przez całe stulecia próbując się odciąć się od tego, co z jakiegokolwiek powodu stało się dla niej niewygodne.
Gniewnie zmrużyła oczy, obojętnie spoglądając na twarz trwającego w jej uścisku chłopaka. Gdyby tylko zechciała, mogłaby zacisnąć palce jeszcze mocniej, czekając aż odezwie się jego ludzka natura i Oliver po prostu się udusi. Równie dobrze mogła okazać przynajmniej cień miłosierdzia, najlepiej od razu przetrącając mu kark, ale mimo wszystko...
Najbardziej niepojęte było dla niej to, że nawet nie próbował się przed nią bronić.
Spodziewała się wielu reakcji, te zresztą nie miały dla niej większego znaczenia, skoro zdawała sobie sprawę z przewagi, którą miała nad tym chłopakiem. Stała przed nim, trzymała go i wiedziała, że ma kolejne życie do swojej dyspozycji i że tak naprawdę tylko i wyłącznie od niej zależało to, jak długo je zachowa i jaką podejmie decyzję. Ten nieśmiertelny od samego początku wzbudzał w niej całą mieszankę uczuć, których nie potrafiła sprecyzować i które w najmniejszym nawet stopniu się Claudii nie podobały. Czasami na nią patrzył i była gotowa przysiąc, że on wie – zarówno to, że nie była Isabeau, jak i wiele innych rzeczy, które tak bardzo chciała zachować dla siebie. Miała wrażenie, że znał ją o wiele lepiej, aniżeli była skłonna sobie życzyć, a to nie stanowiło czegoś, co mogłaby zaakceptować. Zbyt wiele miała do stracenia, a skoro do tego wszystkiego poczuła się zagrożona...
Ale jeśli tak było, dlaczego do tej pory jej nie zdradził? To, że nie mówił, nie oznaczało, że nie potrafił porozumiewać się ze światem, tym bardziej, że do tej pory musiał jakoś radzić sobie z otaczającym go światem. Co więcej, kiedy doprowadziła do rozłamu między Dimitrem a Isabeau, wyraźnie stał po stronie wampirzycy, wręcz robiąc wszystko, byleby kobietę dało się prościej zabrać z Niebiańskiej Rezydencji. W takim wypadku tym bardziej miała dość powodów, żeby podejrzewać go nawet o najgorsze, a jednaj... Teraz był tutaj. I zamiast z nią walczyć, po prostu zamarł w bezruchu, wydając się pozwalać dosłownie na wszystko, czego Claudia mogłaby sobie zażyczyć. Początkowo mogłaby uznać, że go zaskoczyła, ale nie wydawało się, żeby tak było. Wręcz przeciwnie – czuła, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co mogłoby się wydarzyć, gdy zaszedł ją od tyłu, jednak decydując się ujawnić.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)
FanfictionElena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...