KSIĘGA VI: ŚWIATŁO (TOM I):
https://www.wattpad.com/story/143212920
Jocelyne
Kolejne dni wydawały się do siebie podobne, ale nie czuła się z tym źle. Powoli uczyła się nowego rozkładu dnia, starając się odszukać utracony spokój i przynajmniej względną równowagę. Łatwiej było funkcjonować, kiedy przynajmniej wiedziało się, czego należy się spodziewać, Joce zresztą zależało na to, żeby jak najmniej rzucać się w oczy. Unikała towarzystwa, a już zwłaszcza Jeremiego, po rozmowie z którym wciąż czuła się niespokojna. Był jeszcze Collin z tymi swoimi nietypowymi umiejętnościami, do tego wyraźnie nią zainteresowany, chociaż przez większość czasu usiłowała trzymać go na dystans. Nigdy dotąd nie znalazła się w centrum uwagi jakiegokolwiek faceta, ale wyobrażając sobie swojego potencjalnego chłopaka (i to nawet „na chwilę"), zdecydowanie nie brała pod uwagę kogoś aż tak gadatliwego i pewnego siebie – a już na pewno nie chwalącego się na prawo i lewo tym, że samym tylko dotykiem był w stanie roztopić łyżeczkę.
Ośrodek był dziwny, poza tym nadal wzbudzał w niej silny niepokój, to jednak aż tak bardzo nie wrzucało jej się w oczy. Julie często próbowała z nią rozmawiać, zadając pytania i oferując pomoc w oswojeniu się z sytuacją, co wydało się Joce całkiem miłym gestem z jej strony. Spodziewała się tego, że jej nieformalną opiekunkę mogłoby zmartwić to, że unikała towarzystwa, ale starała się tym nie przejmować, z uporem robiąc swoje. W efekcie przez kilka dni postępowała według dokładnie tych samych schematów: pojawiała się na posiłkach jako pierwsza, by wyjść ze stołówki zanim ktokolwiek inny się pojawi, a wolny czas spędzała w pokoju. Przynajmniej tymczasowo nie miała innych zajęć, kiedy zaś zapytała o to Julie, usłyszała, że dowie się wszystkiego po pierwszym tygodniu, kiedy Ron przekaże jej instrukcje dotyczące jej osoby. Cóż, nie wyglądało to szczególnie zachęcające, tak jak i tracenie niemalże jednej czwartej czasu, który planowała spędzić w ośrodku, ale z dwojga złego wolała to od kolejnych sesji i próbie pokrętnego wytłumaczenia czegoś, czego sama nie rozumiała. Nie mogła być z nimi szczera, co wszystko komplikowało, zresztą Jocelyne szczerze wątpiła w to, żeby prowadzący Projektu Beta z taką skrupulatnością przekazywali wszystkim wokół najważniejsze informacje.
Jakkolwiek by nie było, podświadomie czuła, że jako „ta nowa", pozostawała pod swego rodzaju obserwacją. Był jeszcze ten nieszczęsny dziennik, który podobno miała prowadzić, chociaż początkowo nie miała na to najmniejszej uwagi. Zmieniła zdanie dopiero pod koniec pierwszego tygodnia, kiedy doświadczyła czegoś, co zdecydowanie nie było normalne – i wcale nie wiązało się ze snami, cudownymi głosami w głowie czy jakimkolwiek innymi... nietypowymi wydarzeniami, które przytrafiały jej się przed decyzją o przeniesieniu się do tego miejsca.
Zaczęło się od tego, że wyjątkowo spóźniła się na obiad. W zasadzie to nie do końca było spóźnienie, skoro pojawiła się w połowie wyznaczonego czasu na posiłki, ale system unikania wszystkich wokół, który sobie wypracowała, zdecydowanie nie brał pod uwagi tego, że kiedykolwiek mogłaby pojawić się w stołówce o godzinie, kiedy natrafienie na kogokolwiek jeszcze wydawało się czymś nieuniknionym. Początkowo po otwarciu oczu, stwierdzeniu, że przysnęła i że jest o wiele za późno, by mogła pozostać niezauważona, chciała darować sobie obiad i pozostać w pokoju, jednak ostatecznie się na to nie zdecydowała. To głupie, podpowiedział jej instynkt i chcąc nie chcąc musiała przyznać, że tak było w istocie; nie mogła zamykać się przez cały czas, nawet jeśli takie postępowanie było o wiele prostsze, a ona nie musiała przejmować się tym, że ktokolwiek spróbuje wypytywać o jej nietypowość albo przyczyny przyjazdu. Wciąż nie rozumiała, dlaczego Rosa sugerowała jej zainteresowanie się tym miejscem, jednak jak na razie starała się o tym nie myśleć, woląc założyć, że wszystko wyjaśni się z czasem.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)
FanfictionElena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...