Dwieście sześćdziesiąt sześć

17 4 0
                                    

Isabeau

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Isabeau

To wydawało się znajome.

Szaleńcza ucieczka w ciemności, dźwięk uderzających o posadzkę obcasów... I panika – zwłaszcza to, stanowiące nieodzowny element otaczającej ją rzeczywistości. Biegła przed siebie, raz po raz potykając się o własne nogi i będąc do tego stopnia zdenerwowaną, że nawet złapanie oddechu czy zebranie myśli wydawało się czymś niemożliwym; to było gdzieś poza jej kontrolą, odległe i pozbawione większego znaczenia, przynajmniej w zestawieniu z tym, co chciała albo raczej musiała zrobić.

Czas nie był jej sprzymierzeńcem i z tego również zdawała sobie sprawę. Podążała przed siebie, pędząc obcym korytarzem, ale w nerwach nie będąc w stanie zwrócić większej uwagi na szczegóły. Mimo wszystko miała wrażenie, że znajduje się w jakimś ważnym, bogato urządzonym miejscu – o tym wydawały się świadczyć ozdobne obrazy, które od czasu do czasu dostrzegała na ścianach. Gdzieś po drodze mignęło jej lustro, a w nim odbicie złocistych loków, chociaż to ostatnie mogło być równie dobrze tylko i wyłącznie jej wrażeniem. Czuła się w taki sposób, że już niczego nie była pewna, zbyt oszołomiona i skoncentrowana na nieznanym sobie celu, by zawracać sobie głowę czymkolwiek innym.

Proszę... Muszę go ocalić. Po prostu muszę go ocalić...

Niespójne myśli rozpraszały ją, sprawiając, że z wrażenia aż zaczynało jej wirować w głowie. Czuła, że nie jest sobą, chociaż zarazem nie miała pewności, skąd brało się to przekonanie – to, że niewiele brakowało, żeby popełniła błąd, zapominając o czymś naprawdę ważnym. Nienawidziła tych ze swoich wizji, kiedy spoglądała na świat oczami kogoś obcego, zwłaszcza kiedy tej osobie mogła stać się krzywda. Wolała obserwować, będąc niczym materialne wcielenie siebie samej – zawieszona gdzieś w boku, odcięta od tego wszystkiego i skupiona tylko i wyłącznie na tym, co działo się na jej oczach. Wtedy nic ją nie rozpraszało, a już na pewno nie sprawiało, że miała jakiekolwiek wątpliwości co do tego, co działo się wokół niej.

Ta wizja nie była ani prosta, ani przyjemna. Sama Isabeau poczuła się niemalże osaczona, doświadczając całej mieszanki skrajnych emocji, jakże odmiennych od tego, co w ostatnim czasie przywykła czuć. Zdążyła zapomnieć o tym, co to oznacza być podatną na uczucia, martwić się i odczuwać niemalże fizyczny ból z powodu tego, co w każdej chwili mogło się wydarzyć – tym bardziej, że serce osoby, którą było, wydawało się w pełni oddane komuś, kogo tożsamości Beau mogła co najwyżej się domyślać. Z drugiej strony te włosy dawały jej do myślenia, ale mimo wszystko...

Najistotniejsze było to, że wcale nie znajdowała się w tym korytarzu sama.

To odkrycie ją zaskoczyło, na dłuższą chwilę wytrącając kapłankę z równowagi. Niemniejszym zaskoczeniem było dla dziewczyny, że nagle usłyszała tuż za plecami dziwny, przypominający trzepot dźwięk. Z jakiegoś powodu serce Isabeau – czy też raczej tej, której oczami spoglądała na świat – zabiło szybciej, zdradzając narastające z każdą kolejną sekundą podenerwowanie.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz