Elena
Wiedziała, że go zraniła, jeszcze zanim zdecydowała się uważniej przyjrzeć twarzy Aldero. Nie przypominała sobie, kiedy ostatnim razem widziała go aż do tego stopnia poważnego i... na swój sposób roztrzęsionego. Jego słowa nadal nie dawały jej spokoju, potęgując mętlik w głowie i sprawiając, że zapragnęła zejść chłopakowi z oczu, byleby powstrzymać cały ten negatywny wpływ, który na niego miała. Wciąż całą sobą chciała wierzyć, że to ten cholerny dar – umiejętności, których dopiero teraz była świadoma i których w żaden sposób nie potrafiła opanować. Musiało tak być, a przynajmniej ona nie potrafiła wyobrazić sobie tego, że mogłoby być jakkolwiek inaczej.
To było okropne, ale chyba naprawdę wolałaby, żeby to jednak był ten przeklęty dar. Nie wyobrażała sobie, że to właśnie Aldero mógłby się w niej zakochać, choć jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że przebywanie razem z nim przychodziło jej z łatwością, tak naturalnie, jak tylko było to możliwe. Znali siebie nawzajem, spędzając czas razem odkąd tylko sięgała pamięcią. To było proste i znajome, Al z kolei momentami był dla niej trochę jak starszy brat, równie irytujący, co i pomocny. Wszystko to, co jej mówił, było jak najbardziej prawdziwe, tak sensowne, jak tylko mogłoby być; chcąc nie chcąc nie mogła temu zaprzeczyć, dostrzegając to już wcześniej, choć dotychczas takie zachowanie ze strony kuzyna jawiło jej się jako coś oczywistego. Być może to był kolejny dowód, jak samolubna i krótkowzroczna była, ale to, że Aldero przy niej trwał, stanowiło coś równie właściwego, jak i to, że była w stanie oddychać.
No cóż, teraz widziała, że chodziło o coś o wiele więcej.
Serce zabiło jej szybciej, już od dłuższego tłukąc się w jej piersi w tak nieregularny, momentami zbyt szybki sposób, że ledwo była w stanie oddychać. Zaczynała mieć serdecznie dość całej tej sytuacji, nieustannie gubiąc się w tym, co czuła i co przez cały ten czas działo się wokół niej. Jakby tego było mało, bardziej niż wcześniej zdawała sobie sprawę z obecności Rafaela, który przysłuchiwał się ich rozmowie. Nie sądziła, że w takim wypadku Aldero w ogóle odważy się poruszyć aż tak intymny temat, jednak wampir wydał jej się nagle niepokojąco wręcz zdesperowany. Wpatrywał się w nią, jego oczy błyszczały i odniosła wrażenie, że gdyby nie pewność tego, że Rafa połamałby mu ręce, gdyby spróbował ją pocałować, już dawno pokusiłby się o powtórzenie tego, za co jakiś czas temu dała mu w twarz. Chyba już wtedy przeczuwała, że to wcale nie był ani przypadek, ani rodzaj żartu czy coś równie mało znaczącego, jak próbował przekonywać ją Al. Teraz miała do siebie pretensje o to, że w ogóle mogła zignorować jakiekolwiek przesłanki, jednak sama nie była pewna, co mogłoby się stać, gdyby wyjaśnił jej wszystko wcześniej.
Podstawowe pytanie brzmiało: czy kochała Aldero? Odpowiedź wydawała się oczywista, przynajmniej po części, bo w naturalny sposób darzyła go dość głębokim uczuciem. Problem polegał na tym, że chłopak wcale nie musiał być usatysfakcjonowany tym, co względem niego czuła – nie, skoro to nie był ten szczególny rodzaj miłości, jak ta, którą darzyła Rafaela. Tego jednego była pewna, zwłaszcza teraz aż nazbyt świadoma różnicy pomiędzy emocjami, które wzbudzali w niej byli, w większości ludzcy partnerzy. Wcześniej nigdy nie doświadczyła czegoś nawet porównywalnego to tego, co czuła za każdym razem, kiedy była z tym demonem; to był jakiś wyjątkowy rodzaj przywiązania i pasji, który nasilał się z każdym kolejnym dniem, wypowiedzianym słowem i czułością, która zdawała się kryć za melodyjnie wypowiadanym „lilan". Z Aldero sprawy miały się jeszcze inaczej, a Elena już zawsze miała myśleć o nim jak o kimś bliskim, ale...
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)
FanfictionElena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...