Claire
Zastygła w bezruchu, wpatrując się w głąb malutkiego, wąskiego pomieszczenia. Wyczuła ruch, kiedy jakaś postać błyskawicznie poderwała się na równe nogi, przesuwając w jej stronę, ale nie próbowała uciekać. Potrzebowała dłuższej chwili, żeby uprzytomnić sobie, że to Shannon, jednak nawet wtedy nie zareagowała, w oszołomieniu pozwalając na to, żeby dziewczyna bezceremonialnie zarzuciła jej obie ręce na szyję.
– O mój Boże... – jęknęła, a głos nieznacznie jej zadrżał. Claire pomyślała, że gdyby była człowiekiem, Shannon najpewniej udałoby się ją udusić. – Nie śpieszyło wam się zbytnio.
– To trochę słaba forma podziękowania – mruknął Aldero; po jego tonie łatwo było poznać, jak bardzo czuł się zaskoczony.
Claire nie odezwała się nawet słowem, również w chwili, w której poczuła na sobie pytające spojrzenie kuzyna. Zignorowała go, poniekąd dlatego, że sama nie miała pewności, co takiego miałaby mu powiedzieć w kwestii tego, o co najpewniej zamierzał zapytać. Nie, nie miała zielonego pojęcia, skąd wiedziała dokąd iść; gdyby było inaczej, najpewniej już dawno by o tym powiedziała, zamiast zadręczać się przeczuciami, które na pierwszy rzut oka wydawały się nie mieć żadnego sensu.
Coraz bardziej zdezorientowana, stanowczo odsunęła od siebie Shannon, po czym sama również cofnęła się o krok. Spróbowała wysilić się na blady uśmiech, zwłaszcza kiedy podchwyciła zaniepokojone spojrzenie dziewczyny, ale podejrzewała, że wyszło jej to co najmniej marnie. Wciąż pełna wątpliwości, nerwowo rozejrzała się dookoła, zerkając zarówno na drugie go z kuzynów, jak i Dallasa oraz Jeremiego. Zwłaszcza ten pierwszy wydawał się coraz bardziej podenerwowany, sprawiając wrażenie kogoś, kto prędzej dostanie szału niż chociaż chwilę dłużej ustoi w miejscu.
– Nie ma z wami Joce? – zapytała Shannon i to wystarczyło, żeby chłopak poruszył się niespokojnie.
– Już nie i w tym problem – oznajmił z naciskiem. – Nie żebym się o ciebie nie martwił, Shannon, ale czy w końcu możemy iść?
Dziewczyna wyprostowała się niczym struna, w pośpiechu odsuwając od Claire. Gwałtownie pobladła, jakby uświadamiając sobie coś, czego pozostali co najwyżej mogli próbować się domyśleć.
– Nie tyle możemy, co wręcz musimy – powiedziała i coś w jej tonie skutecznie przyprawiło Claire o dreszcze.
– Coś jest nie tak? – zaryzykowała, chociaż odpowiedź na pytanie wydawała się aż nazbyt oczywista.
– Serio pytacie? – Shannon z niedowierzaniem pokręciła głową. – Słyszałam jak Ron rozmawia... Och, sama nie wiem. Miałam wrażenie, że nikt mu nie odpowiada, ale to w tym momencie nieważne – stwierdziła, wyraźnie zniecierpliwiona. – Musimy znaleźć Joce, zanim ktokolwiek spróbuje ją skrzywdzić. Z tego co zrozumiałam, on chce jej mocy, a skoro tak...
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)
FanfictionElena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...