Dwieście trzydzieści jeden

19 4 0
                                    

Claire

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Claire

Nie miała pewności, co i dlaczego chce zrobić. Już od chwili, w której weszła do lasu, wyczuła, że bardzo szybko pożałuje swoich decyzji. Sama nie była pewna, dlaczego kolejna perspektywa spotkania z Sethem wzbudzała w niej aż tak wiele skrajnych emocji, ale chyba powoli zaczynała przyzwyczajać się do tego, że chłopak miał mieć z nią ciężko – i to najdelikatniej rzecz ujmując. Robili dwa kroki w przód i jeden w tył, co może i nie prezentowało się szczególnie tragicznie, ale zmiennokształtny nadal musiał się wysilać, żeby swobodnie mogła czuć się w jego obecności. Niezmiennie się spinała i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, nawet jeśli Seth był na tyle dobry i cierpliwy, by starać się nie okazywać, że cokolwiek zauważa.

Problem polegał na tym, że sama coraz częściej miała do siebie pretensje o to, że w ogóle mogłaby robić mu nadzieję, a później znowu zachowywać się tak, jakby miała przed sobą kogoś obcego. To nie było ani dobre, ani uczciwe, nawet jeśli naprawdę starała się nad sobą zapanować. Teraz już przynajmniej nie wzbraniała się przed spotkaniami, co chyba samo w sobie można był uznać za dość znaczący postęp, ale to nie wystarczyło. Przecież wiedziała, że będzie chciał czegoś więcej, nawet jeśli zapewniał, że sama możliwość przebywania przy niej w zupełności go satysfakcjonuje. Jasne, nie miała wątpliwości, że nie spoglądał na nią jak na potencjalny obiekt zainteresowania seksualnego, ale to jeszcze nie znaczyło, że do końca życia miał zadowalać się niewinnymi spotkaniami. To przerażające, ale naprawdę ją kochał i to na dodatek w wyjątkowy sposób, którego w żaden sensowny sposób nie potrafiła zinterpretować.

Nie chciała tego, ale zwłaszcza po tych kilku spotkaniach i rozmowach – po tym, jak mogła się przed nim otworzyć – wycofanie się tym bardziej zaczęło jawić jej się jako coś niemożliwego, co zdecydowanie nie wchodziło w grę. Lubiła go i nie mogła zaprzeczyć, że tak jest. Czuła się bezpiecznie, co wydawało się dość paradoksalne, jeśli wziąć pod uwagę to, jak zawsze reagowała na jego obecność. To była kolejna kwestia, której nie potrafiła zrozumieć, co zresztą niezmiernie ją drażniło. Nie miała aż tak obsesyjnego podejścia, jak Rufus, który rzadko kiedy w ogóle miał w planach przyznać się do niewiedzy, ale zdążyła przyzwyczaić się, że wszystko dało się w jakiś sensowny sposób opisać i wytłumaczyć...

No cóż, najwyraźniej nie.

Jakkolwiek by nie było, Seth chciał się z nią zobaczyć, twierdząc, że ma całkiem dobry pomysł. Oczywiście ograniczył się wyłącznie do takiego oświadczenia, stanowczo odmawiając wnikania w jakiekolwiek szczegóły, co z miejsca sprawiło, że w głowie zapaliła jej się ostrzegawcza, czerwona lampka. Ktoś, kto bez chwili zastanowienia przyszedł się z nią zobaczyć, nie dbając o potencjalne zagrożenie ze strony... chociażby jej nadopiekuńczego ojca, raczej nie miewał skłonności do genialnych, dopracowanych planów. W efekcie czuła, że miała pełne prawo do tego, żeby czuć się zaniepokojoną i w jakimkolwiek stopniu wahać się przed podjęciem jakiegokolwiek działania.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz