Trzysta dwadzieścia sześć

23 3 1
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Coś było nie tak. Nie potrafiła stwierdzić, skąd to wie i co powinna o tym myśleć, ale obserwując Rafaela, była coraz pewniejsza tego, że ma rację. Daleko jej było do wieszczki, która potrafiła przewidywać przyszłość, ale zakładała, że zdążyła poznać demona już na tyle dobrze, by zorientować się, kiedy cokolwiek było na rzeczy.

Chciała o to zapytać, ale nie miała okazji, tym bardziej, że towarzyszyła im Liz. Pomijając już to, że wciąż nie docierało do niej, że Rafa tak po prostu zdecydował się towarzyszyć im w sklepie, zaskoczyło ją to, że jak gdyby nigdy nic zaczął zagadywać jej przyjaciółkę. Elizabeth była nieufna, ale – o czym zdążyła przekonać się sama Elena – Rafael potrafił oczarować każdą kobietę, jeśli tylko tego chciał... Albo i nie, bo była skłonna uwierzyć w to, że wielokrotnie zdarzało mu się nieświadomie czarować płeć piękną, nawet nie zdając sobie przy tym sprawy z tego, co i dlaczego robi.

Jakkolwiek by nie było, sytuacja wydała jej się co najmniej dziwna. Co więcej, w innym wypadku pewnie by ją wykorzystała, z czystej ciekawości sprawdzając, jak Rafa zareagowałby, gdyby przeciągnęła go po wszystkich możliwych sklepach, debatując nad kolejnymi rzeczami i raz po raz zmieniając decyzję co do tego, co tak naprawdę zamierzała kupić, ale ostatecznie się na to nie zdecydowała. W dłoni ściskała papierową torbę z dopiero co zakupioną sukienką, mając niejasne wrażenie, że ta ciąży jej o wiele bardziej niż powinna. Miała dziwne przeczucia, poza tym coś w słowach demona nie dawało dziewczynie spokoju, nawet pomimo tego, że serafinowi często zdarzało się mówić rzeczy, które nie zawsze była w stanie zrozumieć. Ktoś, kto przeżył całe tysiąclecia, musiał mieć inny sposób spoglądania na rzeczywistość, ale mimo wszystko...

Zadrżała, kiedy ciepłe palce musnęły dłoń, po czym z zaciekawieniem spojrzała na Rafaela. Nie zaprotestowała, kiedy jak gdyby nigdy nic chwycił ją za rękę, na dodatek w sposób, który w najmniejszym nawet stopniu nie sprawił, że poczuła się jak prowadzone przez opiekuna dziecko. No, uważaj, bo jeszcze dojdę do wniosku, że wiesz jak obchodzić się z kobietą, pomyślała z przekąsem, ale nie mogła zaprzeczyć, że doświadczenie samo w sobie było przyjemne. To, że nieśmiertelny właściwie nie odrywał od niej wzroku, również wydawało jej się dobrze, choć zarazem niezmiennie wzbudzało w Elenie wątpliwości.

– No co? – zapytała w końcu, nie mogąc się powstrzymać. Spróbowała się uśmiechnąć, ale miała poczucie, że wyszło jej to dość sztucznie.

– Nic takiego... – zapewnił ją i choć zabrzmiało to szczerze, była pewna, że właśnie próbował ją okłamać. – Lubisz biżuterię, Eleno? – zapytał wprost, a ona spojrzała na niego z niedowierzaniem.

Ty poważnie pytasz...?

– Biżuterię... – powtórzyła.

Wymownie zerknęła na Liz, szukając pomocy – jakiegokolwiek wyjaśnienia tego, co powinna rozumieć przez to pytanie – ale ta jedynie wzruszyła ramionami, wciąż spięta. Sam Rafael nie dodał niczego więcej, w zamian po prostu ciągną ją za sobą i najwyraźniej nie biorąc pod uwagę tego, jakie miała plany poruszania się po centrum. Teraz już całkowicie zwątpiła w to, że jego pojawienie się było przypadkowe. Jasne, że ją śledził, nie wspominając o tym, że najpewniej już wcześniej umyślił sobie, co takiego zrobi, kiedy już zacznie ingerować w wyjście jej i Elizabeth.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz