Dwieście dwadzieścia jeden

24 4 0
                                    

Elena

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Elena

Gdyby to zależało tylko i wyłącznie od niej, uderzyłaby Aldero w twarz – tak po prostu, w najbardziej naturalnym odruchu, który przyszedł jej do głowy zaraz po tym, jak w pełni uprzytomniła sobie sens jego słów. Nie miała po temu okazji, musząc odskoczyć na bok, by zrobić miejsce Rafaelowi, który błyskawicznie skoczył w stronę jej kuzyna, atakując tak gwałtownie i zdecydowanie, że nawet gdyby chłopak wcześniej zorientował się, co jest na rzeczy, nie miałby okazji po temu, żeby zrobić unik.

Sama nie była pierwsza, co dotarło do niej jako pierwsze – przekleństwo, dźwięk uderzenia czy może zapach krwi. Wiedziała jedynie, że kiedy w końcu zaczęła nadążać za tym, co działo się wokół niej, zorientowała się, że jej kuzyn musiał oberwać w twarz – i to najpewniej pięścią, co zresztą nie było niczym nowym, skoro niejednokrotnie miał okazję przekonać się o tym, co to znaczy mieć złamany nos, bo widok pochylającego się do przodu, przyciskające obie dłonie do ust Aldero jak najbardziej był znajomy. Drgnęła, w pierwszym odruchu zamierzając do niego podejść i jakkolwiek mu pomóc, jednak prawie natychmiast zmieniła zdanie. Instynkt podpowiedział jej, że to nie byłoby najlepszym pomysłem, zwłaszcza przez wzgląd na Rafaela i samego Al'a, który nagle wyprostował się niczym struna i po prostu odpowiedział atakiem na atak, wytrącony z równowagi bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

– Powiedziałam już wam, żebyście przestali!

Żaden z nich nawet nie spojrzał, wszystko zresztą działo się o wiele zbyt szybko, by była w stanie nad tym zapanować. Po raz kolejny została świadkiem dwójki nieśmiertelnych, błyskawicznie przemieszczających się z miejsca na miejsce, kiedy zaczęli próbować rzucić się sobie nawzajem do gardła. Rafael rozłożył skrzydła, przez co nagle wydał jej się jeszcze większy i groźniejszy; gdyby tylko zechciał, mógłby uciec, co zwłaszcza podczas walki mogło okazać się niezwykle praktycznie, nie wspominając o możliwości ataku z powietrza. Kto jak kto, ale Elena doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co to znaczy zostać zrzuconą z kilku ładnych metrów, ona zresztą nie sprowokowała Rafaela na tyle, by ten zechciał ją zabić. W przypadku Aldero sprawy miały się zupełnie inaczej, a ona po raz kolejny zaczęła się o kuzyna martwić, pomimo złości gotowa zrobić wszystko, byleby nie doprowadzić do tragedii.

Wampir przemieścił się, pomimo bólu i tego, że wciąż krwawił, nie wahając się przed przybraniem bojowej pozycji. Wysunął kły, a jego oczy zabłysły czerwonym blaskiem, zdradzając narastający z każdą kolejną sekundą gniew. Widziała, że napiął mięśnie, by już w ułamek sekundy później raz jeszcze rzucić się na Rafaela. Demon odskoczył, po raz kolejny w zdecydowanie niedelikatny sposób posyłając swojego przeciwnika na ziemię. Z rozłożonymi skrzydłami, nachylony nad wyraźnie wściekłym Aldero, wyglądał prawie jak kat nad swoją przyszłą ofiarą. Nie mogła zaprzeczyć, że coś w tym widoku wzbudziło w niej czyste przerażenie, a to zdecydowanie nie było normalne. Do tej pory udawało jej się nie patrzeć na Rafę jak na mordercę, a jednak teraz...

LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz