Elena
Zawahała się, nerwowo obserwując wpatrzonego w nią Eleazara. W pierwszym odruchu zapragnęła po prostu odpuścić, nie chcąc nawet zastanawiać się nad tym, czego wampir mógłby od niej oczekiwać. Podejrzewała, że nikt nie miałby do niej za złe, gdyby w tym momencie rzuciła coś nie do końca miłego, po czym spróbowała się wycofać, przy pierwszej okazji uciekając gdzieś na piętro. Jeśli ktoś miał powody do tego, żeby przestać ufać potencjalnym bliskim, ona zdecydowanie należała do tej grupy, zwłaszcza po tym, co chciał zrobić Garrett, nawet jeśli wciąż nie potrafiła tego zrozumieć.
Tym większym zaskoczeniem było dla niej to, że ostatecznie zdecydowała się postąpić zupełnie inaczej. Sama nie była pewna, co przekonało ją do tego, by jakkolwiek zmienić decyzję, to jednak wydawało się najmniej istotne. Podświadomie wyczuła, że Eleazara nie musi się obawiać, a przynajmniej nic nie wskazywało na to, żeby ten miał w planach zrobić coś szczególnie nieprzewidywalnego. Co prawda wampiry potrafiły doskonale maskować emocje, a już na pewno były dobrymi aktorami, jednak mimo wszystko...
– Co znowu? – zaryzykowała, bynajmniej nie zamierzając ot tak ruszyć się z miejsca. – Tu też widzisz mnie dobrze, poza tym rozmowa chyba nie jest uzależniona od tego, gdzie stoję, prawda?
Dla lepszego efektu skrzyżowała ramiona na piersiach, chcąc sprawiać wrażenie spokojniejszej i pewniejszej siebie. Dzięki temu zresztą łatwiej było jej zapanować nad kolejnymi dreszczami, co również wydało się Elenie istotne. Próbowała nad sobą panować, bo tak było łatwiej – i to zarówno dla niej, jak i wszystkich wokół.
– Eleazarze...?
Tata przesunął się, dla pewności woląc stanąć u jej boku. Nie wydawał się zaniepokojony, ale na pewno zaintrygowany, uważnie mierząc wzrokiem stojącego kilka metrów dalej wampira. Elena nie miała pojęcia, czego powinna się spodziewać, ale z jakiegoś powodu momentalnie poczuła się nieswojo, świadoma przede wszystkim tego, że z jakiegoś powodu znalazła się w centrum zainteresowania Denalczyka... I to najpewniej nie tylko z powodu tego, że inny członek klanu chwilę wcześniej wywołał zamieszanie.
Przeniosła wzrok na Edwarda, pierwszy raz zaczynając żałować tego, że nie był w stanie w żaden sposób skomentować myśli milczącego Eleazara. Nie miała wątpliwości co do tego, że taki stan rzeczy niezmiernie miedzianowłosego irytował, choć ten przynajmniej starał się tego nie okazywać. Panująca w pomieszczeniu cisza miała w sobie coś irytującego, tym bardziej, że nie byli sami. Elena czuła się wręcz nieswojo z tym, że prócz niej oraz bliźniaków, nikt tak naprawdę nie musiał oddychać, nie wspominając o jakimkolwiek biciu serca. Czuła się tak, jakby otaczały ją żywe trupy, co zresztą nie było ani nowe, ani mimo wszystko dziwne, jednak to wcale nie sprawiło, że poczuła się jakkolwiek pewniej.
– Wiem, że jesteście zaniepokojeni, ale ja naprawdę... – Eleazar po raz kolejny urwał, po czym bez chwili wahania zrobił krok naprzód. Jak na zawołanie w pokoju na moment zapanowało poruszenie, zwłaszcza kiedy Aldero dosłownie skoczył do przodu, by powstrzymać nieśmiertelnego przed podejściem jeszcze bliżej. – Przestań. Chcę do niej podejść, bo coś wyczuwam, chociaż nigdy wcześniej... Nie wiem, jak to jest w przypadku pół-wampirów, jeśli chodzi o dary, ale czy to możliwe, żeby niektóre objawiały się dopiero po latach? – zapytał wprost, a Elena poczuła się tak, jakby ktoś nagle zdzielił ją czymś ciężkim po głowie.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)
Fiksi PenggemarElena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...