Elena
Nie miała pojęcia, co podkusiło ją do tego, żeby wbić zęby w jego szyję. Nie rozumiała również, dlaczego Aldero nawet nie próbował jej odepchnąć, pozwalając żeby naparła na niego całym ciałem, ogarnięta coraz silniejszym, nieopanowanym wręcz głodem. Kiedy na dodatek poczuła na języku słodycz krwi – zupełnie innej niż ta, którą mogłaby pozyskać, gdyby zaatakowała człowieka – aż jęknęła, wciąż nieprzyzwyczajona do wyjątkowego doświadczenia, jakim była możliwość posilenia się z kogoś, kto w niczym nie przypominał plastikowego woreczka albo biegającej po lesie sarny.
Oszalałam, pomyślała, ale nie potrafiła zmusić się do tego, żeby się odsunąć. Kuzyn również jej nie pomagał, na dłuższą chwilę po prostu zamierając w bezruchu, trzymając ją w ramionach i pozwalając na to, żeby robiła wszystko, co tylko chciała. Potrzebowała dłuższej chwili, żeby choć spróbować zebrać myśli, chociaż również wtedy okazało się to trudnym, być może nawet przewyższającym jej faktyczne umiejętności zadaniem. Czuła, że robi wszystko na opak i że powinna przestać, ale pomimo tego nie potrafiła, mając wrażenie, że już nie sprawowała kontroli nad własnym ciałem.
Wszystko było nie tak, ale...
– Elena, na litość bogini!
Al zareagował nagle, jako pierwszy będąc w stanie zdobyć się na jakiekolwiek działanie. Aż jęknęła, kiedy bezceremonialnie odepchnął ją od siebie, wystarczająco gwałtownie, żeby zatoczyła się do tyłu, chyba jedynie cudem nie wpadając na ścianę. Natychmiast wyprostowała się niczym struna, stając naprzeciwko niego na lekko ugiętych nogach, prawie jak podczas polowania, kiedy szykowała się do ataku. Z głębi jej gardła wyrwał się zwierzęcy, ostrzegawczy charkot – coś, co skutecznie wzbudziło w niej wątpliwości, skutecznie przyprawiając dziewczynę o dreszcze.
Cholera, nie powinna była tego zrobić. Chyba nawet tego nie chciała, zbyt podenerwowana, by logicznie myśleć. Miała wrażenie, że oszalała, ale to chyba było do przewidzenia, tak jak i to, że już nie miała żadnej kontroli nad tym, co chciała albo powinna zrobić. Oddychała szybko i płyto, mając problem z tym, żeby zaczerpnąć wystarczająco dużo powietrza, to zresztą nie stanowiło wartości aż tak znaczącej, jak mogłaby tego oczekiwać. Jasne, potrzebowała tlenu, ale mimo wszystko...
– O rany... – Aldero spojrzał na nią z paniką, co najmniej oszołomiony. Dotknął szyi, nie tyle zmartwiony tym, że mogłaby rzucić mu się do gardła, co perspektywą tego, że mogłaby chociaż spróbować jego krwi. – Całkiem już oszalałaś? Ty... Jasna cholera! – wyrwało mu się.
Przynajmniej nie zaczął kląć w takim natężeniu, którego mogłaby się spodziewać. Doszukała się w jego spojrzeniu paniki i ta dała Elenie do myślenia, tym bardziej, że w przypadku tego wampira mało co wystarczyło, żeby wyprowadzić go z równowagi. Co prawda był podenerwowany po rozmowie z Rafaelem, ale czuła, że tym razem chodziło o coś zdecydowanie więcej – chociażby to, że mogłaby na niego skoczyć, ale mimo wszystko...
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA VI: ŚWIATŁO] (TOM 2/2)
FanfictionElena ma wszystko - kochającą rodzinę, popularność i niezwykłą urodę. Adorowana i rozpieszczana, nigdy nie zastanawiała się nad znaczeniem uczuć i tym, jak wiele można poświęcić, by ocalić tych, których się kocha. Wszystko zmienia się, gdy na jej dr...