Tato, a kiedy Meaghan przyjedzie ?

215 22 6
                                    

Właśnie jechaliśmy do wesołego miasteczka Alton Towers. Mimo tego, że czekało nas ponad 3 godziny drogi, warto jest tam jechać. Odpowiednie miejsce dla dzieci, dużo rollercoasterów. Lauren nigdy nie była w takim parku, wiec to najwyższy czas. Dziewczynki były, ale Marnie ledwo co się urodziła, a Flo miała cztery latka. Za dużo wtedy korzystać nie mogła. Teraz mam nadzieje ze obie się wybawia za cały ten cały czas, kiedy przeze mnie cierpiały. Mam na myśli, na przykład rozwód z ich mamą, bądź też ten cały czas gdy nie byłem przy nich.

Dojechaliśmy, kupiliśmy bilety. Lauren powiedziała ze na żadna kolejkę nie wejdzie, lecz ja się tym zajmę. Dziewczynki chciały chodzić same, wiec nie będę ich ograniczać. Flo jest duża już i zaopiekuje się siostrą. Umówiliśmy się jedynie na obiad na godzinę 14 w pizzerii na terenie parku. Zatrzymałem się i stanąłem przed blondynka.

-Nigdzie nie idę Tom - schowała ręce za plecy.

-No weź, nie daj się prosić - spojrzałem w jej oczy przez sekundę

-Ale ja nie dam rady, nie wiem jak będę na to reagować.

-No to trzeba sprawdzić. Zaczniemy od słabych, okej ? - stanąłem lekko w rozkroku aby być na wysokości dziewczyny.

- Dla mnie słabe to taki wagonik, co jedzie 1,5 mili na godzinę - zaśmiała się lekko.

-Dobra chodź - sięgnąłem za plecy dziewczyny, łapiąc ja za dłoń. Poszliśmy w stronę zwykłej kolejki, bez żadnych przejazdów do góry nogami itd. Nie było dużych kolejek, wiec bez problemu wsiedliśmy do trzeciego wagonika. Zapięli nas i czekaliśmy na start. Spojrzałem na dziewczynę i się uśmiechnąłem - jak tak wrażenia.

-Zabije cię kiedyś - widać, ze trochę se bała.

Zdążyłem ją leszcze przed tym przytulić. Dosłownie po tym ruszyliśmy. Dziewczyna złapała mnie za rękę bo się bała, mimo tego ze to nie było straszne. Trzymałem jej rękę, wolałem by czuła się bezpieczniej. Teraz źle się czuje, że ją na to wziąłem. Już nie będę robić nic wbrew jej woli.

Po przejedzie dziewczyna ku mojemu zdziwieniu bardzo się cieszyła i nakręciła na pozostałe kolejki. Pokonała swój lęk. W oddali zobaczyła wysoka na trzydzieści metrów karuzele łańcuchowa. Wsiadasz na dole, wjeżdżasz na gore potem i się kręcisz na wysokości. Dziewczyna nalegała aby na to pójść. Nie chciałem jej zawieść wiec spełniłem jej zachciankę. Po chwili stania w kolejce, usiedliśmy na dwuosobowych siedzeniach i wybiliśmy się w powietrze. Dyskretnie złapałem ją za rękę, podejrzewam ze nawet tego nie zauważyła. Z uśmiechem patrzyłem przed siebie. Drugą rękę oparłem o oparcie naszego siedzenia. Zacisnąłem specjalnie jej rękę, co wywołało u niej reakcje spojrzenia na nasze dłonie, następnie zawiesiła wzrok na moich oczach. Moja druga ręka powędrowała na jej policzek a nasze usta się złączyły. Pogłębiałem pocałunek splątałem nasze nogi razem. Złożyłem ostatni pocałunek i zostałem blisko twarzy blondynki. Stykaliśmy się czołami i patrzyliśmy na siebie z uśmiechem. Po chwili oddaliliśmy się od siebie. Objąłem dziewczynę ramieniem. Po kilku kolejnych obrotach zjechaliśmy na dół. Pomogłem dziewczynie zejść, podając jej rękę. Spletliśmy swoje palce i ruszyliśmy w stronę innych atrakcji. Patrzyłem na nią z uśmiechem.

-Nie przeszkadza ci to ? - spytałem dla pewności.

-W żadnym wypadku - uśmiechnęła się i cmoknęła mnie w policzek - Na co teraz idziemy ?

-Możemy iść na to - wskazałem na jedna z kolejek.

***

Wcześniej skończyliśmy jeździć i poszliśmy czekać na dziewczynki w lokalu. Kupiliśmy sobie bezalkoholowe piwo butelce i zamówiliśmy już pizzę, by dziewczynki nie musiały czekać. Obejmowałem blondynkę ramieniem, wyszukując córek. Przynieśli nam jedzenie, a chwile później dziewczyny przybiegły do nas. Odsunąłem się przez to od Lauren.

-Jak tam wam się podoba ? - spojrzałem na dziewczynki siedzące naprzeciwko nas

-Jest super tato! - ucieszyły się i widać ze były zmęczone.

-Wracamy po obiedzie ? Zmęczone jesteście

-Nie! - krzyknęła równocześnie.

Zaśmialiśmy się wszyscy razem i zaczęliśmy jeść. Po posiłku doczekaliśmy chwilkę. W tym czasie zagraliśmy partię w karty. Lauren wygrała i bardzo się tym cieszyła, a ja cieszyłem się tym, że ona się cieszy.

-Tato, a kiedy Meaghan przyjedzie ? - zapytała młodsza córka. Nastała chwila ciszy.

-Pogadamy o tym w domu okej ?

-Dobrze - mała chyba poczuła, że coś jest nie tak - przepraszam

-Nie przepraszaj. Lećcie się bawić bo mamy trochę drogi powrotnej do pokonania.

Ustaliliśmy godzinę i miejsce zbiórki, potem dziewczynki wstały i pobiegły się dale bawić. Gdy już zniknęły z naszego pola widzenia, Lauren przytuliła się do mnie.

-Nie przejmuj się - cmoknęła mnie w żuchwę.

We're just friends | Lauren German & Tom EllisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz