Masz tydzień czasu na wyprowadzkę

193 24 9
                                    

Nasze wakacje dobiegły końca, właśnie wracaliśmy z lotniska w stanach, gdzie była noc. Lauren zasnęła, ale poprosiła mnie, bym odwiózł ją do domu. Stęskniła się za Pepper. Powoli dojeżdżaliśmy. Mam nadzieję, że szczerze jej się podobał nasz wspólny wyjazd. Dzięki niemu tak naprawdę się do siebie zbliżyliśmy.

Niestety nic nie trwa wiecznie, zaraz trzeba wracać na plan i kończyć nagrywać 5 sezon. Z jednej strony szkoda, że to już koniec, lecz z drugiej, od niedawna mnie to męczy. Z jeszcze innej strony będzie mi brakowało obsady.

Dojechałem po dom, w którym mieszkała blondynka, odpiąłem pas i wysiadłem z auta. Wiedziałem gdzie chowa klucze od domu, gdy gdzieś wyjeżdża. Podszedłem do skrzyneczki na broszurki, która wisiała obok drzwi, wcisnąłem tam rękę i po chwili otworzyłem drzwi. Wniosłem tam walizki dziewczyny.

Wróciłem do auta. Otworzyłem drzwi od strony pasażera i wziąłem dziewczynę na ręce w stylu panny młodej. Wniosłem ją do domu, a następnie do jej sypialni, w której na jednej z połówek łóżka spał pies. Położyłem dziewczynę po drugiej stronie i przykryłem kołdrą. Ona natomiast przekręciła się na bok i lekko rozbudziła. Patrzyłem na nią, po chwili blondynka usiadła i spojrzała na mnie.

-Spij Laurie - uśmiechnąłem się - ja już spadam - ruszyłem w stronę drzwi, lecz po chwili poczułem dłoń na ramieniu. Obróciłem się i spojrzałem na dziewczynę, która swoje ręce ułożyła na moich ramionach, oplatając tym samym szyję.

-Kiedy się widzimy ? - mruknęła mając lekko przymrużone oczy.

-Kiedy tylko będziesz chciała kwiatuszku - uśmiechnąłem się i spojrzałem w jej błękitne tęczówki.

-Napisz jak wstaniesz - złożyła lekko dłuższy niż zwykle buziak na moich ustach, który starałem się przedłużyć jak tylko mogłam.

-Jasne skarbie - ponownie cmoknąłem ją w usta - leć już spać

-Dobranoc Tom - uśmiechnąłem się.

-Dobranoc Laurie - spodobało mi się to zdrobnienie.

Ostatni już raz się pożegnaliśmy i wyszedłem z budynku, wsiadłem do auta i ruszyłem do swojego domu. Pomimo później pory wyruszyłem okrężną drogą. Jechałem tak długą trasą, jak tylko mogłam. Po godzinie wróciłem do domu, pomimo tego, że autem do Lauren mam zaledwie 15 minut. Uwielbiałem jeździć autem w nocy po pustym mieście Aniołów.

Wziąłem z auta walizkę i wszedłem do domu. Ruszyłem do sypialni, jednak widok, który mnie tam zastał nie zadowalał mnie zbytnio. W moim łóżku znalazłem moją żonę, a raczej byłą żonę. Nie chciałem robić jej w nocy awantury, więc ruszyłem znów na dół. Położyłem się na kanapie i po chwili odpłynąłem do krainy Morfeusza.

Rano obudził mnie krzyk Meaghan, przez co nie pospałem za długo. Tak samo jak za małżeństwa ze mną, Moppy była i dalej jest rannym ptaszkiem. Nie było dnia, gdzie spałaby dłużej niż do 7 rano. Zczołgałem się z kanapy i spojrzałem na dziewczynę, na której głowie znajdowały się miliony loków.

-Wróciłeś ? - uśmiechnęła się szyderczo.

-Ja ? Raczej ty wróciłaś, jak to się mówi, na stare śmieci, tylko zastanawia mnie jedno. Po co ?

-Jeszcze rozwodu nie ma, więc dom też należy do mnie. A po rozwodzie, będę żądała podziału majątku, więc już możesz się pakować i szukać czegoś nowego ze swoją nową lafiryndą - odeszła do kuchni.

-Słuchaj! - wstałem i podszedłem do niej - Nie waż się tak o niej mówić. To po pierwsze, a po drugie. Dom należy do mnie i nie masz nic do tego.

-Masz tydzień czasu na wyprowadzkę - zarzuciłą na siebie sweter i wyszła z domu.

Muses się pochwalić, chociaż w sumie nie ma jeszcze czym ale aplikuje na wymianę do stanów 🤭🤭🤭

We're just friends | Lauren German & Tom EllisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz