Po powrocie z drugiego dnia comic con'u lekko się posprzeczaliśmy, więc nie wróciłam bezpośrednio do hotelu. Poszłam do baru, nie chciałam pić, a pobyć sama. Pić nawet bym nie chciała na wszelki wypadek, by nie zrobić nic naszemu dzieciątku. Posiedziałam tam niedługo i ruszyłam na spacer centrum Nowego Jorku. Kocham Toma, ale czasami mamy jednak odmienne zdanie w niektórych sprawach i przez to właśnie zazwyczaj się kłócimy.
Siedziałam na ławce na środku promenady i patrzyłam w niebo. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Mam siedzieć i czekać aż przyjedzie Tom na białym koniu. Na tą myśl się zaśmiałam. A może sama powinnam go przeprosić i choć na chwilę schować swoją dumę do kieszeni. Na dworze zaczęło się robić ciemniej niż było. Lampy się oświeciły i wiatr zaczął wiać. Zbierało się na deszcz i burzę. Nie chcę, by Tom się zaczął zamartwiać, więc wróciłam do hotelu.
Wjechałam windą, telefon mi zaczął dzwonić. Sprawdziłam telefon. To Tom. Nie odebrałam, a po chwili weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Chłopak wyszedł zza ściany.
-Już się zaczynałem martwić, gdzie byłaś ? - podszedł i wtulił mnie w siebie - przepraszam.
-Na spacerze - uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam do niego mimo wszystko - Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam. Nie chciałam aż tak zareagować. Tym bardziej nie powinnam się denerwować, bo to źle wpływa na dziecko - westchnęłąm - dobrze ci mówiłam, że się nie nadaję.
-Myślisz, że ja się nadawałem 16 lat temu ? Nie, byłem młody. Nora była wpadką, ale nie chcieliśmy odbierać niewinnemu dziecku życia. Teraz patrz jak jest cudownie. Tak samo będzie teraz - nastała chwila ciszy - Jutro rano zapiszę nas, a raczej ciebie na wizytę do ginekologa.
-Nie jestem pewna co do tego - westchnęłam.
-Ostateczna decyzja i tak należy do ciebie - chłopak poszedł na łóżko i zagarnął mnie na swoje kolana.
-Nie Tom. To nasza decyzja - spojrzałam na niego zakładając ręce na klatkę piersiową.
-To twoje ciało kochanie - odparł spokojnie.
-Ale nasze dziecko - wstałam z jego kolan, a on się nie odezwał. Zabolało mnie to, nie wiem czemu.
-Musimy się pakować już, za 3 godziny mamy lot - szybko zmienił temat.
-Jasne - westchnęłam i poszłam do łazienki po kosmetyczkę i resztę rzeczy.
Spakowałam się dosyć szybko i potem miałam trochę czasu wolnego. Przysnęłam sobie na dłuższą chwilę, a za oknem rozpętywała się burza, lecz mi to nie przeszkadzało. Chłopak wybudził mnie z racji, że powinniśmy już jechać na lotnisko. Usiadłam i zaczęłam się przeciągać, a następnie przeczesywać.
-Dziwne, że nie odwołali lotu przez burzę.
-Może już przechodzi - wzruszyłam ramionami i wstałam. Podeszłam do oka i spojrzałam przez nie. Przez to, że czesałam się podniosła mi się koszulka. Tom podszedł do mnie od tyłu, jego ręce oplatały moje biodra a dłonie położył na moim brzuchu.
-Kocham cię - cmoknął mnie w policzek i obrócił mnie delikatnie w jego stronę i klęknął przede mną. Spojrzałam na niego z góry a on cmoknął teraz mój brzuch, po czym wstał. Podniósł mnie i położył na łóżku, a on sam wśliznął się miedzy moje nogi i delikatnie przyłożył ucho do mojego brzucha - już się nie mogę doczekać, jak zobaczę cię na świecie bobasku - cmoknął znów mój brzuch. Teraz zrozumiałam jak bardzo go kocham.
CZYTASZ
We're just friends | Lauren German & Tom Ellis
FanfictionGłowni aktorzy serialu Lucyfer: -Tom Ellis - w szczęśliwym małżeństwie, ma 3 dzieci z poprzednich związków. Jakiś czas temu przeprowadził się z Londynu do Los Angeles ze względu na swoją żonę. -Lauren German - szczęśliwa singielka, która w posiadani...