Mamy przypał Tom

151 22 3
                                    

Zacząłem uciskać ranę i przytuliłem do siebie Lauren, aby ja uspokoić. Czułem jak zbladła przez to i zaczęła się lekko trząść.

-Gdzie masz bandaże ? - odeszła ode mnie i patrzyła z odległości kilku kroków.

-Nie mam tutaj jeszcze - odpowiedziałem po chwili namysłu.

-Jak to nie masz ?! - spanikowała - gdzie masz kluczyki od auta ? Tam musisz mieć apteczkę.

-W kieszeni od kurtki - dziewczyna zbiegła na dół.

Ruszyłem do łazienki, która znajdowała się po drugiej stronie małego korytarza na pierwszym piętrze. Stanąłem przed lustrem, podniosłem rękę i spojrzałem na ranę, z której nadal sączyła się krew. Rozcięcie było dosyć długie, ale na szczęście niegłębokie. Znów zacząłem uciskać ranę. Nie panikowałem, bo wiedziałem, że nic mi nie będzie.

-Tom! Gdzie jesteś ?! - krzyczała spanikowana blondynka.

-W łazience - podszedłem otworzyć drzwi i wyjrzałem zza rogu.

-Jezus Tom, siadaj na wannie, już ci to opartuję - weszła do pomieszczenia

Otworzyła czerwoną skrzyneczkę, z której po chwili wyjęła duży plaster, gazę i wodę utlenioną. Podeszła do mnie i chciała zrobić 5 rzeczy na raz, przez co się zamotała. Położyłem dłoń na jednym z jej bioder.

-Kochanie, spokojnie. To nic takiego - spojrzała w moje oczy - Nic mi nie będzie. Na spokojnie opatrz mi to i będzie dobrze - pokiwała głową.

-Przepraszam - westchnęła.

-Nie przepraszaj - zrobiłem dziubek, a ona musnęła moje usta.

Uniosłem ramię i puściłem miejsce rozciętej skóry na wysokości żeber. Lauren przyłożyła ręcznik papierowy oblany wodą utlenioną i przecierała mi miejsce dookoła rany. Po chwili zaaplikowała dwa plastry z racji, że rana była długa i jeden na to nie starczył.

Wróciliśmy do sypialni, wymieniliśmy nóż i zjedliśmy razem tort, a następnie położyliśmy się do spania.

***

Rano obudziłem się szybciej, z resztą jak zawsze. Ona spała w najlepsze. Kochana kobieta, lepszej znaleźć nie mogłem, a raczej lepiej los nas nie mógł połączyć. Kocham ją ponad wszystko. Po kilku minutach spoglądania na nią ruszyłem na dół zrobić śniadanko mojej solenizantce.

Nie miałem dużo pola manewru niestety. Kuchnia była jeszcze w stanie surowym. Miałem tam jedynie stolik, przenośną płytę indukcyjną i kilka naczyń. Wziąłem jedyną patelnię, jaką miałem i zacząłem robić specjalne personalizowane śniadanie dla mojej narzeczonej.

Przekroiłem parówkę do połowy na pół względem długości i wygiąłem ją tak, aby tworzyła serce, spiąłem ją na dole wykałaczką. Ułożyłem na patelni i wbiłem jajko. Po chwili ułożyłem to na talerzu, na którym ketchupem napisałem "I love you".

Do tego zrobiłem jej kawę i zaniosłem wszystko na tacce na górę. Jadnak po chwili szybko się zawróciłem. Odłożyłem to na komodzie przy drzwiach wyjściowych. Pobiegłem uciąć jednego z kwiatków przed moim domem. Wróciłem, włożyłem do małej szklaneczki i teraz byłem gotowy.

Wszedłem do pokoju, tackę położyłem na szafeczce obok łóżka po stronie dziewczyny. Uklęknąłem przed nim i spoglądałem na jej piękną twarzyczkę.

-Wstawaj kochanie - cmoknąłem ją w wierzch dłoni - śniadanko gotowe - szepnąłem jej do ucha.

Dziewczyna przetarła oczy i spojrzała na mnie z uśmiechem, przesunęła się i podniosła kołdrę, lekko do tego kiwając głową, dając mi do zrozumienia, abym zjawił się obok niej. Tak też zrobiłem. Lauren okryła mnie i delikatnie się we mnie wtuliła. Musnąłem jej usta.

-Dzień dobry kochanie - szepnęła w moje ucho.

-Dzień dobry Laurie - uśmiechnąłem się - wszystkiego najlepszego - cmoknąłem jej nos.

-Dziękuję - zamknęła oczy i relaksowała się.

-Jedz misia, mamy całe dwa dni na odpoczynek. W środę wracamy do naszego ulubionego romansu - mruknąłem lekko, a ona się zaśmiała.

-Mamy już scenariusz ? - nie otwierała dalej oczu.

-A nie wiem, nie sprawdzałem - sięgnąłem po telefon i na szybko wszedłem na skrzynkę mailową - od 4 dni już wisi w mailach - zaśmiałem się bardziej.

-A my nic nie umiemy. Mamy przypał Tom - spojrzała na mnie.

-Spokojnie, mamy całe dwa dni. Zaraz wydrukuję nam po jednym arkuszu i poćwiczymy troszkę. Na całe szczęście, że pierwszy dzień do Table Read - lekko odetchnąłem z ulgą - ja lecę drukować a ty jedz - zaśmiałem się wstałem z łóżka cmokają jej słodziutkie usta.

We're just friends | Lauren German & Tom EllisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz