Ale im zazdroszczę

151 20 7
                                    

Wjechałam na parking i napisałam Tomowi sms. Pozostało mi tylko na niego czekać. Po chwili jednak brunet wsiadł do auta na miejsce pasażera. Nachylił się do mnie i musnął moje usta.

-Cześć - mruknęłam.

-Dzień dobry - uśmiechnął się.

-Chcesz prowadzić ? - chciałam wysiąść, lecz chłopak złapał mój nadgarstek.

-Prowadź jak chcesz, uwielbiam gdy to ty kierujesz - uśmiechnął się i położył dłoń, ja odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam z parkingu bez słowa - Jak rodzice ?

-Póki co dobrze, zrobiłam im na szybko spaghetti i zajadają - starałam się skupić jak najbardziej na drodze.

-Ale im zazdroszczę - mruknął pod nosem.

-Co masz na myśli ? - uniosłam brew.

-Uwielbiam twoje spaghetti - powiedział tak, jakby właśnie je jadł.

-Ale ty go nawet nie jadłeś. Nigdy - zaśmiałam się.

-No i co ? Ale wiem, że wszystko, co zrobisz jest pyszne -wziął moją dłoń na chwilę ze skrzyni biegów i cmoknął jej wierzch - Macie plany na wieczór ? - dodał po chwili ciszy.

-Pewnie nie, Los Angeles znają jak własną kieszeń, więc, znając życie, będą siedzieć w domu, a co ? Chcesz wpaść ? - spojrzałam na niego i odłożyłam ręce na kolna, bo właśnie stałam przed ostatnimi pasami do mojego domu.

-Nie nie. Zapraszam dziś wieczorem rodzinę German na kolację zapoznawczą do mnie do domu - powiedział, a ja się srogo zdziwiłam.

-Ty tak serio ? - patrzyłam na niego bez przerwy.

-Stuprocentowo - uśmiechnął się i splótł nasze palce ze sobą.

-No dobrze, w takim razie dziękujemy za zaproszenie i na pewno się postawimy na miejscu - powiedziałam, a raczej starałam się to powiedzieć poważnie.

-Bardzo mnie to cieszy - uśmiech nie schodził mu w twarzy przez cały czas.

-O której dokładnie mamy być ? Taki z ciebie gospodarz, że nawet nie podał godziny. Wiesz ty co - powiedziałam ironicznie.

-Stresuję się, mam poznać rodziców mojej narzeczonej. Nie wiem, czy wiesz, ale to jedna z najbardziej stresujących rzeczy dla facetów, tuż po ojcostwie, narodzinach dziecka i ślubie - na to oboje się zaśmialiśmy, chociaż miało to brzmieć poważnie.

-Tak tak panie zestresowany - powiedziałam sarkastycznie - To o której mam być ? Wybacz. Mamy być - chłopak ponownie się zaśmiał a ja ruszyłam i skręcałam już na moją uliczkę.

-Bądźcie o 19 - uśmiechnęłam się.

Wjechaliśmy na podjazd i wysiedliśmy z auta. Podeszłam do chłopaka oddać mu kluczyki do auta. Stanęłam na palcach i jeszcze przez chwilę wbiłam się w jego usta. Podałam mu klucze i uśmiechnęłam się.

-Dziękuję za pożyczenie - patrzyłam w jego oczy.

-Przyjemność po mojej stronie - chciał ukraść mi buziaka, ale mu się nie udało, więc mruknął z niezadowolenia.

-Wszystkie wgniecenia to nie moja wina - oboje zaczęliśmy się śmiać.

-Do zobaczenia w takim razie u mnie - położył ostatni raz dłoń na moich biodrach, a ja wróciłam do domu.

We're just friends | Lauren German & Tom EllisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz